Donald Trump i przyszłość zachodniej cywilizacji.

Reprezentacja głów państw na pogrzebie królowej Elżbiety II uwypukliła tragiczną rzeczywistość, w której nie ma obecnie zdecydowanych przywódców o charakterze mężów stanu, zdolnych do odwrócenia przyspieszonego upadku całego świata zachodniego, a tym samym do uniknięcia realnej możliwości globalnego konfliktu z sojuszem komunistycznych Chin i Rosji.

Zachód, a w szczególności Stany Zjednoczone, jest obecnie zaludniony protekcjonalnymi, zapominalskimi i bezdusznymi przywódcami, którzy bardziej troszczą się o siebie i globalizm niż o ludzi i przyszłość swoich krajów. Nie widzą oni również, że cywilizacja zachodnia, ze względu na swoje korzenie w chrześcijaństwie, zwiększyła wolność, bogactwo, zdrowie, komfort i średnią długość życia do niespotykanego w innych częściach świata poziomu.

Kiedy praktycznie wszystkie zachodnie narody prowadzą tę samą rujnującą politykę, a ich klasy rządzące mają te same egocentryczne cechy, załamanie i upadek w wyniku samozagłady jest nieunikniony.

W obecnym, rozpustnym stanie cywilizacji zachodniej, jedyną drogą odwrócenia tego upadku i załamania jest objęcie przywództwa przez wytrwałego i nieustraszonego egalitarnego przywódcę z jednego z głównych krajów zachodnich. Jedynym doświadczonym i odnoszącym sukcesy obecnym lub przeszłym przywódcą o tych cechach na Zachodzie jest dziś Donald Trump, który ujawnił i tymczasowo powstrzymał groźne dla Zachodu czynniki podczas swoich czterech lat jako prezydent. W obliczu widma hegemonii Chin/Rosji i coraz szybszego pogarszania się sytuacji na Zachodzie, które zawisło nad Stanami Zjednoczonymi i Europą, Trump musi poważnie rozważyć ponowne ubieganie się o urząd prezydenta w 2024 roku.

Na początku swojej prezydentury, w przełomowym przemówieniu wygłoszonym w Polsce 6 lipca 2017 roku, prezydent Trump wygłosił przesłanie w stylu Winstona Churchilla na temat cywilizacji zachodniej i jej osiągnięć — a co ważniejsze, jej przyszłości. Tego dnia, w przemówieniu w dużej mierze zignorowanym przez całość amerykańskich i dużą część europejskich mediów, prezydent Trump zadeklarował, że jest zdecydowany powstrzymać upadek Cywilizacji Zachodniej. Stwierdził on:

Dzisiaj Zachód jest również konfrontowany z potęgami, które dążą do przetestowania naszej woli, podważenia naszego zaufania i zakwestionowania naszych interesów…. Amerykanie, Polacy i narody Europy cenią indywidualną wolność i suwerenność. Musimy współpracować, aby stawić czoła siłom, niezależnie od tego czy pochodzą one z wewnątrz czy z zewnątrz, z południa czy ze wschodu, które z czasem grożą podważeniem tych wartości i zatarciem więzi kulturowych, wiary i tradycji, które czynią nas tym kim jesteśmy. Jeśli pozostawimy je bez kontroli, siły te podkopią naszą odwagę, osłabią naszego ducha i osłabią naszą wolę obrony siebie i naszych narodów.

Trump zrozumiał, że Zachód jest oblężony nie tylko ze strony radykalnego islamu i komunistycznych Chin, ale także z wnętrza Stanów Zjednoczonych i wielu krajów Europy. Takie grupy, często sprzymierzone z klasami rządzącymi, dążą do zniszczenia tradycyjnej kultury i wartości moralnych, ponieważ uważają, że państwo jest ważniejsze od rodziny, jednostki czy narodu. Trump instynktownie dostrzegł również, że po dekadach indoktrynacji i pisania historii na nowo, zdecydowanie zbyt wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych straciło zaufanie do amerykańskiej, a tym samym zachodniej cywilizacji.

Richard Koch i Chris Smith w swojej książce “Samobójstwo Zachodu” napisali:

Sto lat temu większość mieszkańców Zachodu odczuwała ogromną dumę i zaufanie do swojej cywilizacji. Wiedzieli, co ona oznacza i wierzyli w nią. Dziś tego poczucia już nie ma. Dzieje się tak głównie dlatego, że sześć głównych idei, które leżały u podstaw zachodniej pewności siebie – chrześcijaństwo, optymizm, nauka, wzrost gospodarczy, [klasyczny] liberalizm i indywidualizm – ucierpiały w wyniku stulecia nieustannych ataków. Idee te nie inspirują już ani nie jednoczą Zachodu tak jak kiedyś…

Istnieją trzy, trwające indywidualnie lub zbiorowo zjawiska, które przyspieszą upadek cywilizacji zachodniej jeśli nie zostaną potraktowane w sposób zdecydowany. Po pierwsze, degeneracja i moralny upadek społeczeństw, a następnie akceptacja autokratycznych państw policyjnych. Po drugie, rozmyślne niszczenie gospodarek i standardów życia, spowodowane bezsensownym dążeniem do wyeliminowania paliw kopalnych i energii jądrowej. Po trzecie, nieuchronne zagrożenie globalną hegemonią Chin i ich potencjalnym sojuszem z Rosją.

We wszystkich zachodnich społeczeństwach chrześcijaństwo jest zastępowane sekularyzmem i lojalnością wobec państwa. Wykorzystywanie dzieci, pedofilia i degeneracja są normalizowane, ponieważ podważana jest naturalna struktura rodzinna, będąca podstawowym budulcem społeczeństwa. Chciwość, apatia, narcyzm, cenzura i represje szybko stają się znakami rozpoznawczymi zachodniej cywilizacji. Ikony kultury są porzucane i niszczone, ponieważ historia jest fałszywie pisana na nowo.

Poza Donaldem Trumpem, żaden zachodni przywódca w ciągu ostatnich 20 lat nie odniósł się, ani nawet nie uznał tych cywilizacyjnych zmian, które niszczą i dramatycznie osłabiają narody Zachodu. Trump zrobił to w kolejnym potężnym przemówieniu 4 lipca 2020 roku, jak również w swojej polityce prorodzinnej, anty-cenzuralnej i dotyczącej wolności religijnej (htpjmedia.com).

Zachodnie elity rządzące, czyli globaliści, promują “zieloną agendę”, jest to ciągły bieg aby przekształcić cały świat zachodni w monolityczną socjalistyczną oligarchię. Są one w pełni świadome, że polityka ta ostatecznie doprowadzi do masowego regresu gospodarczego. Mimo to, te “elity” twierdzą, że teoretycznie zdrowa relacja z Ziemią wymaga uczynienia energii, życiodajnego eliksiru współczesnego społeczeństwa, towarem deficytowym bez względu na implikacje ekonomiczne czy kwestie bezpieczeństwa.

Donald Trump był jedynym zachodnim przywódcą, który głośno wskazywał na dwulicowość globalistów i na to, że całkowite poleganie na zawodnych odnawialnych źródłach energii znacznie osłabiłoby gospodarki, zlikwidowało miejsca pracy, przekazało pieniądze w ręce autorytarnych rządów chcących zniszczyć Zachód i nie miałoby żadnego wykrywalnego wpływu na temperaturę i klimat na świecie. (www.breitbart.com)

Tymczasem Trump masowo rozwinął amerykańską gospodarkę, zwiększając produkcję paliw kopalnych, obniżając koszty energii i czyniąc Stany Zjednoczone niezależnymi energetycznie i zdolnymi do zaopatrywania w energię innych krajów. W przeciwieństwie do nieśmiałych i impertynenckich elit w Europie i Ameryce, Trump zrozumiał, że posiadanie dostępu do niezawodnej, niedrogiej energii jest nie tylko ważne dla gospodarki, ale jest to kwestia bezpieczeństwa narodowego i regionalnego.

Inwazja Rosji na Ukrainę i jej geopolityczne skutki, otworzyły drzwi dla sojuszu między Rosją a komunistycznymi Chinami. Jeżeli sojusz ten zostanie w pełni zrealizowany, Chiny skutecznie podporządkują sobie Rosję i jej ogromne zasoby surowców naturalnych i paliw kopalnych.

Podczas gdy Zachód świadomie niszczy swoje gospodarki, oś Chiny/Rosja jest w stanie zdominować i skutecznie kontrolować praktycznie całą działalność gospodarczą na świecie. Koalicja ta dysponowałaby ogromną bazą produkcyjną, niemal nieograniczonymi źródłami energii, a także przytłaczającym arsenałem wojskowym i nuklearnym, który pozwoliłby jej na egzekwowanie swojej hegemonii. Tym samym, potencjalnie zdegradowałaby to Stany Zjednoczone i narody Europy do roli podwładnych i zakończyła globalną dominację cywilizacji zachodniej.

Donald Trump był pierwszym i wciąż jedynym zachodnim przywódcą, który stanął i definitywnie stwierdził, że komunistyczne Chiny są głównym zagrożeniem dla światowego pokoju. Zmienił on także strategię obronną Ameryki, aby uwzględnić zarówno Rosję, jak i Chiny jako głównych przeciwników Zachodu.

Dzięki bezprecedensowemu sukcesowi Porozumień Abrahama (www.realclearpolitics.com) oraz wielu innym osiągnięciom, Donald Trump stał się najbardziej konsekwentnym i skutecznym w kwestiach spraw zagranicznych prezydentem od czasów Ronalda Regana (townhall.com). Pokazał on, że może negocjować porozumienia pokojowe do tej pory uważane za niemożliwe i unikać lub rozwiązywać konflikty wojskowe. Jako taki, ma wyjątkowe kwalifikacje by przeprowadzić Stany Zjednoczone i świat zachodni przez niebezpieczny, chińsko-rosyjski labirynt, stworzony przez obecne, bezmyślne zachodnie przywództwo.

Wcześniej stałem na stanowisku, że dziedzictwo Donalda Trumpa zostało już ostatecznie zamknięte. On i jego rodzina poświęcili się i zapłacili ogromną cenę osobistą i finansową w imieniu narodu amerykańskiego, powinien więc spocząć na laurach i nie kandydować w 2024 roku. Jednak przyspieszająca spirala upadku Stanów Zjednoczonych i reszty świata zachodniego w połączeniu z widmem hegemonii Chin/Rosji powoduje, że Donald Trump powinien chyba jednak poważnie rozważyć kandydowanie.

Steve McCann (www.americanthinker.com)

tłumaczył MR