Nowy Jork i przestępczość – uczymy się z historii, że niczego nie uczymy się z historii.

Walka z przestępczością nie wymaga nowych pomysłów czy starych pomysłów – ona wymaga niezmiennych pomysłów. Nowy Jork kiedyś to rozumiał.

To jest historia której nigdy nie zapomnę. Razem z moim najlepszym przyjacielem jechaliśmy na Manhattan aby zjeść obiad, co było podówczas naszym cotygodniowym rytuałem. Dyskutowaliśmy o przestępczości w Nowym Jorku, jak bez wątpienia robiło to wielu mieszkańców Big Apple w połowie lat dziewięćdziesiątych. W końcu w wyniku gasnącej już wówczas epidemii używania cracku i tolerancyjnej polityki, przestępczość szalała i trafiała na pierwsze strony gazet. Pamiętam, że wspomnieliśmy o pewnych statystykach, zwłaszcza o tym, że w mieście dochodziło do około 2000 morderstw rocznie.

Nasza rozmowa szybko stała się niesamowicie i tragicznie ironiczna. Kiedy jechaliśmy wzdłuż Bruckner Boulevard w dzielnicy Bronxu, Mott Haven, około godziny 20:40, byliśmy świadkami spektakularnego morderstwa, w którym zginął znany latynoski biznesmen i milioner Thomas Cuevas. Dużą część tej nocy spędziliśmy na posterunku policji składając zeznania. Ciąg dalszy ironii polegał na tym, że tydzień lub dwa później mój przyjaciel i ja jechaliśmy dokładnie tą samą trasą, a jego samochód zepsuł się – prawdopodobnie w odległości około 10 metrów od miejsca w którym doszło do tamtego morderstwa. Podczas gdy jego samochód był naprawiany w pobliskim warsztacie, mój przyjaciel usłyszał pewne informacje które później przekazał władzom, a które mogły pomóc im w śledztwie. Sprawcy zostali ostatecznie zatrzymani – to był przykład tzw. roboty wewnętrznej.

To, co również jest częściowo zasługą roboty robionej od wewnątrz – czyli aktywności polityków propagujących złą politykę (i konsekwentnie, wyborców którzy im to umożliwiają) – to wysoka przestępczość. Wiadomo przecież jak można skutecznie zwalczać przestępczość. Efektem złej wewnętrznej roboty w Nowym Jorku było przekształcenie metropolii ze stolicy morderstw, w której w 1990 roku odnotowano 2 262 zabójstwa, w wyjątkowo bezpieczne duże miasto które w swoim najlepszym roku odnotowało mniej niż 300 zabójstw. Jednak nie tylko zabójstwa spadły znacząco (o 73 procent) w latach 1990-1999. W tym czasie spadła również liczba włamań o 66 procent, napadów o 40 procent, rabunków o 67 procent i kradzieży samochodów o 73 procent, zgodnie z danymi Narodowego Biura Badań Ekonomicznych z 2003 roku.

Jak ujął to sześć lat później profesor George L. Kelling w City Journal “How New York Became Safe: The Full Story”, “spadek przestępczości w mieście w latach 90. był zdumiewający” – w istocie była to ‘jedna z najbardziej niezwykłych transformacji w historii przestępczości miejskiej’, według profesora prawa Uniwersytetu Kalifornijskiego Franklina Zimringa. Inne miasta również doświadczyły dużych spadków przestępczości, jednak żaden nie był tak gwałtowny jak w Nowym Jorku. Co więcej, “większość proponowanych przez kryminologów wyjaśnień tej sytuacji- zmiany gospodarcze, zmieniające się wzorce zażywania narkotyków, zmiany demograficzne – nie dawały się obronić” – kontynuuje Kelling. Więc co tak naprawdę się zmieniło?

Na myśl przychodzi tutaj nazwisko Rudolpha Giulianiego, człowieka, który został burmistrzem Gotham w styczniu 1994 roku. Nawet Michael Tomasky, pisząc w 2008 roku dla liberalnego magazynu New York, musiał pozytywnie scharakteryzować Giulianiego jako “tornado, które właśnie uderzyło w miasto”. “Pod koniec pierwszego roku urzędowania Giulianiego miasto było już znacząco innym miejscem” – przyznał Tomasky – “przekształconym w bezpieczną przestrzeń…. Wiele sił połączyło się by to zmienić, ale największą siłą ze wszystkich był Rudy”. Ta argumentacja odzwierciedla rzeczywistość: W dużej mierze, tak jak Trump reprezentuje większe zjawisko pod nazwą MAGA, tak Giuliani stał się twarzą i moderatorem ruchu, który poprzedził jego kadencję.

Profesor Kelling przedstawił tę historię, pisząc, że gdy Nowy Jork pogrążał się w przestępczości,

zaczęła pojawiać się idea, która pewnego dnia miała przywrócić miastu dawną świetność. Nathan Glazer po raz pierwszy dał temu wyraz w artykule Public Interest z 1979 roku "On Subway Graffiti in New York", argumentując, że grafficiarze, inne osoby zakłócające porządek oraz przestępcy "którzy rabują, gwałcą, napadają i mordują pasażerów (...) są częścią jednego świata niekontrolowanych drapieżników". Dla Glazera niezdolność rządu do kontrolowania nawet tak drobnego przestępstwa jak graffiti sygnalizowała obywatelom, że władza z pewnością nie poradzi sobie z poważniejszymi rzeczami. Nieład tworzył więc kryzys, który zagrażał wszystkim segmentom miejskiego życia. W 1982 roku James Q. Wilson i ja rozwinęliśmy ten pomysł, łącząc zwykły społeczny bałagan z poważną przestępczością w artykule Atlantic zatytułowanym "Broken Windows"...

Jednak nie tylko intelektualiści zaczęli badać zaburzenia społeczne, takie jak drobne przestępstwa. Politycy, tacy jak zastępca burmistrza Herb Sturz i liderzy sektora prywatnego, tacy jak Gerald Schoenfeld, długoletni prezes Shubert Organization, wierzyli, że nieuporządkowane warunki - agresywne i masowe żebractwo, prostytucja, oszustwa czy narkotyki - zagrażają ekonomice Times Square. Pod kierownictwem Sturza i za pieniądze z Funduszu dla Miasta Nowego Jorku, NYPD wdrożyła pod koniec lat 70. operację 'Crossroads'. Projekt skupiał się na drobnych wykroczeniach w rejonie Times Square; zmuszał policję do rozwijania taktyki wysokiej widoczności i niskich aresztowań [uwaga: odchodzenie od aresztowań nie było dobrym pomysłem]; i próbował mierzyć efektywność policji poprzez zliczanie interwencji przypadkach nieprawidłowego zachowania.

Należy tu wspomnieć o wspomnianym wcześniej poglądzie, wysuniętym przez zwolenników miękkiego podejścia do przestępczości, że czynnikiem sprawczym dla spadku przestępczości w latach 90-tych była ogólna poprawa gospodarki. Nie dociera do nich, że gospodarka kwitła w latach Reagana i nieco później (’81-’90); nie dociera do nich, że istnieją dowody na spadek przestępczości w czasie największej katastrofy gospodarczej naszego kraju, czyli Wielkiego Kryzysu. Tutaj chodzi o to: To spokój społeczny tworzy warunki do rozkwitu gospodarki a nie na odwrót. W końcu, jeśli firmy będą narażone na ciągłe napady i kradzieże sklepowe – a czasami nawet wymuszenia ze strony zorganizowanych grup przestępczych – będą musiały inwestować w systemy ochrony i kompensować swoje straty cenami dla klientów, co jest równoznaczne z sytuacją funkcjonowania w nieprzyjaznym środowiskiem biznesowym które utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej (przykład – Detroit).

Kelling informuje, że mimo pewnych sukcesów, operacja Crossroads została ostatecznie zarzucona. Pojawiły się jednak inne, podobne działania, takie jak próby uporządkowania manhattańskiego Bryant Parku; program z 1984 roku mający na celu wyeliminowanie graffiti w metrze; plan z 88 roku mający na celu zaprowadzenie porządku w rejonie Grand Central Terminal do którego przyłączyły się 32 kolejne “Business Improvement Districts”, które wprowadziły podobne rozwiązania; oraz akcja policji transportowej z 89 roku mająca na celu rozprawienie się z “drobnymi” wykroczeniami w metrze (np. pobiciami), która na początku lat 90-tych została rozciągnięta na Penn Station i Grand Central.

Organizacje sąsiedzkie również wywierały presję by przywrócić porządek, mówi Kelling, a sądownictwo zrobiło swoje w ’93 roku, ustanawiając Midtown Community Court, który sprawnie zajmował się drobnymi przestępcami. “Podsumowując, różnorodne organizacje w mieście – realizujące swoje własne interesy i stosujące różne taktyki i programy – zaczęły próbować przywrócić porządek na swoich podwórkach” – pisze Keller.

W miarę krystalizowania się tych wysiłków, zaczęły się one przekładać na wolę polityczną. Przejawiło się to szczególnie w momencie, gdy liberalny burmistrz David Dinkins mianował 16 października 1992 roku Raya Kellego na komisarza policji w Nowym Jorku. Kelly “pomógł przyspieszyć spadek [przestępczości] w Nowym Jorku, ustanawiając program Safe Streets, Safe City i wprowadzając na ulice tysiące nowych policjantów (W 1990 roku, po szokującym morderstwie turysty w metrze, burmistrz Dinkins uzyskał fundusze na dodatkowe 6000 policjantów z odpisów od podatku dochodowego)”, relacjonowała Julia Vitullo-Martin z Gotham Gazette w 2001 roku. “Kelly wierzył w strategię Broken Windows – reagowanie nawet na drobne oznaki nieporządku, by problem z czasem nie nabrzmiewał. Zainicjował na przykład kampanię przeciwko ludziom, często dzieciom, którzy “myli” szyby w stojących na światłach samochodach domagając się za to haraczu od kierowców”.

CompStat.

Wraz z wolą polityczną krystalizowało się również coś innego – było to innowacyjne podejście do działania policji. Study.com przedstawiło to zjawisko następująco: “Wyobraź sobie, że idziesz do sklepu spożywczego po swoje comiesięczne zakupy. Kiedy docierasz do sklepu widzisz, że nie ma żadnych oznaczeń na półkach ani w alejkach. Nic co wskazałoby ci gdzie są rzeczy które chcesz kupić. Możesz mieć oczywiście szczęście i znaleźć kilka rzeczy zgadując, jednak najprawdopodobniej zmarnujesz dużo czasu chodząc w kółko w nadziei na znalezienie tego czego potrzebujesz. To jest bardzo podobne do tego jak wyglądała praca policji”. I tak było…zanim nie pojawiło się coś co nazywa się “CompStat”.

“Charts of the Future” był stworzonym pod kierunkiem policjanta sekcji transportowej z NYC Jacka Maple, system ten początkowo po prostu śledził przestępczość poprzez szpilki wbijane w mapę miasta. Później program został przechrzczony na Compstat, co oznacza ‘Computer Statistics’. Portal Study.com informuje dalej. “Większość firm na całym świecie od lat korzysta z komputerowo generowanych statystyk, aby śledzić jak duże sukcesy odnosi ich firma. Jednak dopiero w 1994 roku, kiedy opracowano CompStat, departamenty policji w całym kraju zaczęły robić to samo, aby śledzić jak skuteczne są w walce z przestępczością.” To właśnie w tym roku Giuliani został burmistrzem i mądrze mianował Williama Brattona komisarzem NYPD. Bratton, który był szefem policji transportu od 1990, był pod wrażeniem podwładnego Maple’a i sprowadził go do NYPD, czyniąc go zastępcą komisarza policji; to właśnie wtedy jego system “Charts” został przemianowany na CompStat.

CompStat używał mnóstwa danych i komputerowo generowanych statystyk, aby przewidzieć gdzie może pojawić się przestępczość. Program rozmieszczał następnie w oparciu o te informacje odpowiednie zasoby i wyznaczał cele taktyczne. Ostatecznie zapewniał “nieustanne śledzenie i ocenę tego czy dane rozwiązanie działa czy nie, oraz możliwość elastycznej zmiany podejścia”, jak to ujęła firma CivicEye zajmująca się technologią w dziedzinie egzekwowania prawa.

CompStat stał się również środkiem do wdrożenia ówczesnej teorii Broken Windows, donosił w 2018 roku Chris Smith z nowojorskiego magazynu Intelligencer. “Opracowany przez [wcześniej wspomnianych] kryminologów Jamesa Q. Wilsona i George’a Kellinga, doradcę Brattona … Broken Windows opierał się na tym, że ignorowanie małych naruszeń prawa czy wykroczeń mających wpływ na ogólną jakość życia prowadzi do większych przestępstw i do wzrostu bałaganu” – kontynuował Smith. “Maple zapoznał się z teoriami naukowców dopiero po odejściu z NYPD, ale praktykował ich zasady już wiele lat wcześniej w miejskim metrze. Wraz z Brattonem odkryli, że ograniczenie liczby osób przeskakujących przez bramki biletowe spowodowało eksponencjalny spadek liczby kradzieży i napadów. Co najważniejsze, korzyści nie wynikały po prostu z aresztowania większej liczby osób wyłamujących się z zasad korzystania z metra, ale z dalszych działań i odkrycia, że wielu z zatrzymanych miało zaległe nakazy aresztowania za poważniejsze przestępstwa.”

Jak mówi Smith, żaden “nowojorski wynalazek w ciągu ostatnich 24 lat nie uratował więcej istnień ludzkich” niż CompStat. Pomógł on “obniżyć wskaźniki przestępczości w mieście do historycznego poziomu i zrewolucjonizował policję na całym świecie: Los Angeles, Londyn i Paryż używają jakiejś formy CompStat. Baltimore ma CitiStat; Nowy Orlean ma BlightStat. Burlington i Vermont uskuteczniło CommunityStat, aby walczyć z epidemią opioidów.”

W wyniku wszystkich powyższych wysiłków, NYC przeszło od bycia stolicą przestępczości w 1990 roku do “najbezpieczniejszego dużego miasta w kraju” zaledwie kilka lat później – napisał Los Angeles Times w 1997 roku, powołując się na statystyki FBI. Giuliani również zasługuje na duże uznanie. Nie był autorem pomysłów o których tutaj mowa, ale tak przecież zazwyczaj jest w przypadku dobrych przywódców. Tacy robią raczej właśnie to co Giuliani: wykazują się wystarczającą mądrością by wybrać odpowiednich podwładnych, zaufać im i dać im pracować, aby na końcu zaakceptować i wdrożyć rozwiązania które na prawdę działają.

W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Dinkinsa, który spóźnił się z odpowiedzią na kryzys przestępczości i być może kierował się obawami o reelekcję, Giuliani prowadził kampanię wyborczą jako osoba aktywnie walcząca z przestępczością i realizował swoje zamierzenia. Gryzł ziemię i mocno postawił na Broken Windows, CompStat i wszystko inne co było zgodne z prawem i skuteczne. Dla kontrastu, lewicowa administracja prezydenta Billa Clintona serwowała w tym czasie takie pomysły jak “Midnight Basketball” (w próżnej nadziei, że młodzież przebywająca poza domem w godzinach nocnych będzie strzelać do kosza a nie do siebie nawzajem).

Polityka Giulianiego była kontynuowana przez administrację Michaela Bloomberga, a nawet do kadencji lewicowego burmistrza Billa de Blasio (ten ostatni zatrudnił Brattona jako swojego pierwszego komisarza policji). Być może dlatego NYC zanotowało w 2017 roku najniższy wskaźnik zabójstw. W ostatnich latach jednak w mieście doszło do prawdziwej eksplozji przestępczości. Jest to skutek lewicowych rządów (ludzi takich jak de Blasio), liberalnych prokuratorów okręgowych bardziej skupionych na “sprawiedliwości socjalnej” niż sprawiedliwości i bardziej zainteresowanych “prawami” przestępców niż krzywdami ich ofiar, wypuszczaniem podejrzanych bez kaucji oraz działań urzędników państwowych wdrażających nową teorię Broken Windows (pozwólmy bandytom z BLM/Antify wybijać tyle okien ile chcą, dopóki nie dochrapią się do władzy).

Należy więc coś podkreślić: Żadna z tych rzeczy nie jest “odkryciem Ameryki”.

Oczywiście, zorientowane na zdrowy rozsądek innowacje takie jak CompStat są mile widziane, jednak człowiek od dawna wie jak zminimalizować przestępczość. Wystarczy wziąć pod uwagę, że National Bureau of Economic Research pisze, powołując się na badania i prostą prawdę, że “środkiem który najbardziej konsekwentnie zmniejsza przestępczość, jest wskaźnik aresztowań osób zaangażowanych w przestępstwa”. Umieść więcej policjantów na ulicach, nie ograniczaj ich nierozsądnymi “zasadami zaangażowania”, aresztuj więcej sprawców, wybierz prokuratorów którzy rzeczywiście będą ścigać przestępców (a nie tych którzy stosują samoobronę), miej system sądowniczy który działa szybko i wymierza kary wystarczające do odstraszenia od łamania prawa. Słowem: zamknij więcej przestępców a przestępczość spadnie.

Aktualny przykład to maleńki Salwador, jeszcze niedawno znany jako “światowa stolica morderstw”, odnotował spadek liczby zabójstw z 6,656 w 2015 roku do 530 w 2022 roku (stan na 22 września). To nic dziwnego, ten kraj zamyka obecnie w więzieniach kolejne tysiące przestępców, a nowiutkie więzienie zaprojektowane specjalnie dla 40 000 członków gangów jest już na ukończeniu.

Niestety, jak stwierdził niemiecki filozof Georg Hegel “Jedyną rzeczą której uczymy się z historii, jest to że niczego nie uczymy się z historii”. W latach 60-tych i 70-tych modne było przedkładanie “resocjalizacji” ponad karę – zapominając o tym, że to właśnie sprawiedliwa kara jest najlepszą formą resocjalizacji – więcej przestępców trafiało z powrotem na ulice, a przestępczość rosła. W latach 90-tych znów zamykaliśmy więcej przestępców, ale być może minęło już tak dużo czasu, że ludzie są skłonni zaakceptować stary błąd podszyty nową ideą. Tak więc bandycki cykl zatacza koło.
Demokrata John Fetterman, kandydat do Senatu USA z Pensylwanii, opowiedział się w zeszłym roku za zwolnieniem wszystkich morderców drugiego stopnia z więzień w swoim stanie – i ten pan jest obecnie na czele sondaży.

Pamiętajmy też, że wszystko to dzieje się w czasach coraz większego upadku moralnego, w których ludzie stają się coraz bardziej barbarzyńscy. Rozluźnienie zewnętrznych restrykcji dla złego postępowania, połączone z postępującym słabnięciem restrykcji wewnętrznych, to gotowy przepis na katastrofę. Oczywiście, bardziej dogłębnym rozwiązaniem jest wzmocnienie osobistego samoograniczenia poprzez zwrócenie się z powrotem w stronę wartości. Jednak póki co, próbujemy leczyć objawowo chorobę od której pacjent aż krzyczy z bólu.

Selwyn Duke (thenewamerican.com)

tłumaczył MR