Temat masek wcale nie jest zarzucony, a skutki ich długotrwałego noszenia są coraz lepiej znane

Jest taka stara historia o człowieku, który wszedł w ciernisty krzak: chciał zbierać jagody, ale nie wziął pod uwagę negatywnych skutków swojego planu. Coś podobnego stało się z maskami na twarz podczas pandemii COVID-19: Maski były promowane, a często odgórnie nakazywane, jako niezbędne zabezpieczenia dla zmniejszenia szansy na infekcję, podczas gdy możliwe negatywne skutki ich noszenia były pomijane. Wiedza o korzyściach płynących z maskowania jest wciąż niejednoznaczna, najnowsze badania wykazują, że długotrwałe stosowanie masek osłaniających usta i nos – zwłaszcza tych bardziej dopasowanych, jak N95 – może zaszkodzić użytkownikom poprzez narażenie ich na wdycanie niebezpiecznie wysokiego poziomu dwutlenku węgla.

Ryzyko to wydaje się być szczególnie wyraźne w przypadku młodych ludzi. W ramach prac zespołu naukowców, przeprowadzono w Niemczech randomizowane badanie wpływu stosowania masek na zdrowe dzieci w wieku szkolnym. Wyniki tych badań opublikowane zostały we wrześniu 2022 roku w recenzowanym czasopiśmie Environmental Research i stwierdzały, że noszenie masek podnosiło stężenie wdychanego dwutlenek węgla (CO₂) – “zawartość CO2 we wdychanym powietrzu rosła szybko do bardzo wysokiego poziomu u zdrowych dzieci znajdujących się w pozycji spoczynkowej, siedzącej. Są to stężenia które mogą być niebezpieczne dla zdrowia dzieci.” (www.sciencedirect.com)

Wyniki te nie powinny były być zaskoczeniem. Od dawna podejrzewano, że noszenie masek stwarza pewne ryzyko. Na przykład w Niemczech pracownicy zobowiązani do noszenia maski N95/FFP2 muszą uzyskać certyfikat weryfikujący ich zdolność do noszenia takieg środka ochrony, a nawet ze wspomnianym certyfikatem, pracownicy ci są zobowiązani do robienia 30-minutowej przerwy co 90 minut pracy w masce.

Dopiero w XIX wieku, wraz z rozwojem teorii zarazków, maski zaczęły być używane jako środki zdrowotne. Następnie, na początku XX wieku, maski zyskały popularność w szpitalach, gdzie zwykle noszone są przez lekarzy i pielęgniarki. Pandemia “grypy hiszpanki” w latach 1918-20 była być może pierwszym przypadkiem noszenia masek przez ogół społeczeństwa, z tego okresu istnieją tylko nieostre zdjęcia zamaskowanych ludzi, co nie stanowi wskazówki co do tego jak często były one noszone.

W XX wieku większość naukowców uważała, że maski mogą być przydatne tylko w szpitalach do zapobiegania zakażeniom ran chirurgicznych w przypadkach wysokiego ryzyka. Jeszcze w 2010 roku, badanie nadzorowane przez dr Bena Cowlinga, profesora zdrowia publicznego na Uniwersytecie w Hong Kongu, wykazało jedynie słabe dowody, o ile jakiekolwiek, że maski mogą być użytecznym narzędziem do powstrzymywania infekcji przenoszonych drogą kropelkową. (pubmed.ncbi.nlm.nih.gov)

Istnieją więc wszelkie powody by sądzić, że w marcu 2020 roku, kiedy dr Anthony Fauci odradzał Amerykanom noszenie maseczek, po prostu wyrażał szeroko akceptowaną medyczną ortodoksję. Nigdy wcześniej nie próbowano wprowadzić obowiązkowego maskowania twarzy na poziomie populacji, nie było też wiarygodnych danych potwierdzających skuteczność takiego zabiegu, ani danych wyszczególniających jego negatywne skutki. Rozsądnie byłoby więc zachować ostrożność przed zaleceniem tak drastycznego i niesprawdzonego rozwiązania.

Jednak to nastawienie szybko się zmieniło, najprawdopodobniej z powodu czynników politycznych. Nie chodzi o to, że politycy bezpośrednio mieszali się do medycyny; bardziej prawdopodobne jest to, że po prostu chcieli być postrzegani jako ci którzy “coś robią”. Maski zapewniały widoczny dowód na to, że przywódcy wyrywają sobie rękawy walcząc z pandemią, w związku z czym ich wprowadzenie wydawało się być dobrym narzędziem politycznej autopromocji. Władze medyczne szybko wyczuły czego się od nich oczekuje z rządowej strony – i zastosowały się do tego, nawet przy braku rzetelnych danych potwierdzających zasadność tej decyzji.

Po ponad dwóch latach powszechnego maskowania, które pozostało obowiązkowe dla dzieci w wieku szkolnym długo po tym jak politycy stracili zainteresowanie tym tematem, zaczynamy zdobywać więcej danych. Wiele badań jest niestety słabej jakości, przeprowadzonych na małych populacjach, opartych na wątpliwych założeniach, wykorzystujących dyskusyjne metody statystyczne i często wykorzystujących powietrze nienaturalnie nasycone wirusami.

Niektóre badania wskazują, że przynajmniej w niektórych warunkach maski mogą spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2. Maski nie są jednak żadnym magicznym środkiem, który może całkowicie zatrzymać wirusa. Jak mówili lekarze na początku 2020 roku, zanim establishment zdrowia publicznego oficjalnie zmienił swoje stanowisko w tej sprawie, cząsteczki aerozolu przenoszące koronawirusa są po prostu zbyt małe aby mogły być całkowicie zatrzymane przez tkankę filtrującą standardowych masek, a tym bardziej z tego powodu, że maski są często noszone nieprawidłowo.

Naszym zdaniem, po przeanalizowaniu dostępnych materiałów, nie można stwierdzić istnienia żadnych wyraźnych i rozstrzygających korzyści z powszechnego stosowania masek. (docs.google.com)

Czy można zatem określić istnienie szkodliwych efektów ubocznych? Tutaj wkraczamy na skomplikowane pole badań, ponieważ trudno jest określić szkodliwy wpływ masek na osoby je noszące. Taka luka w wiedzy wpisuje się w pewien schemat: W historii medycyny zdarzały się rażące porażki w wykrywaniu działań niepożądanych. Znamienny jest tutaj przykład talidomidu, leku wprowadzonego na rynek w latach 50-tych jako środek uspokajający, który jak się później okazało, powodował wady wrodzone płodów. Nie był on po prostu odpowiednio testowany na kobietach w ciąży.

Problem z określeniem niepożądanych skutków polega na tym, że nie można świadomie wystawiać ludzi na działanie czegoś, co jest podejrzewane o powodowanie poważnych szkód, nawet w imię nauki. Kodeks Norymberski, zbiór międzynarodowych zasad etycznych stworzonych po Procesie Lekarzy, sądzonych za nazistowskie medyczne zbrodnie wojenne, zabrania eksperymentowania na ludziach bez ich wyraźnej zgody. Innym problemem jest to, że niekorzystne efekty są często opóźnione w czasie. Wystarczy tu przytoczyć skutki zdrowotne palenia papierosów. Nikt nigdy nie umarł natychmiast po wypaleniu jednego papierosa. Po kilkudziesięciu latach badań udało się jednak ustalić, że jeśli jesteś palaczem, to Twoja oczekiwana długość życia skraca się dość znacząco.

Tak jak wypalenie jednego papierosa nigdy nikogo nie zabiło, tak samo noszenie maski na twarzy przez kilka godzin lub kilka dni nie powoduje nieodwracalnych szkód. Ale bezpośrednie krótkoterminowe efekty fizjologiczne są wykrywalne: W niedawnym badaniu prowadzonym przez Pritama Sukula, starszego naukowca medycznego w University Medicine Rostock w Niemczech, stwierdzono, że maski powodują hiperkarbię (wysokie stężenie CO₂ we krwi), spadek tlenu w tętnicach, wahania ciśnienia krwi oraz towarzyszące temu efekty fizjologiczne i metaboliczne (pubmed.ncbi.nlm.nih.gov). W skali tygodni lub miesięcy efekty te wydają się być odwracalne. Ale skąd możemy wiedzieć, co stanie z ludźmi którzy noszą maski przez kilka godzin dziennie w okresie kilku lat? Czy będziemy musieli czekać dziesiątki lat zanim dojdziemy do wniosku, że maski mają negatywny wpływ na zdrowie ludzi, tak jak to było w przypadku papierosów?

Niekoniecznie, ponieważ jesteśmy w stanie ocenić maski pod względem jakości powietrza którym oddychają ich użytkownicy. Jednym z ważnych parametrów jakości powietrza jest stężenie CO₂. Przez lata zgromadzono w tym zakresie wiele danych, pozyskanych od górników, astronautów, marynarzy okrętów podwodnych i innych osób narażonych na wysokie stężenie CO₂. Mierzalne negatywne skutki dla sprawności umysłowej występują już przy stężeniu CO₂ powyżej 600 cząstek na milion (ppm), które jest tylko nieznacznie wyższe od średniego stężenia w powietrzu atmosferycznym (nieco ponad 400 ppm). Wartości wyższe niż 1.000-2.000 ppm nie są zalecane dla pomieszczeń mieszkalnych, zwłaszcza dla dzieci i kobiet w ciąży. 5.000 ppm to powszechnie przyjęty limit w środowiskach pracy lub na łodziach podwodnych i statkach kosmicznych. Stężenia w zakresie 10.000-20.000 ppm nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla życia, ale ludzie mogą być na nie narażeni tylko przez krótki czas. Jeszcze wyższe stężenia mogą prowadzić do utraty przytomności a nawet śmierci.

Na jakie stężenie CO₂ narażeni są ludzie noszący maskę zakrywającą usta i nos? Pomiar stężenia CO₂ wewnątrz niewielkiej objętości maski twarzowej w trakcie jej używania stwarza problemy praktyczne, nie ma też znormalizowanych metod i procedur pozwalających to ocenić. Niemniej jednak w ciągu ostatnich kilku lat opublikowano kilka prac poświęconych temu zagadnieniu.

Niektóre z tych prac były krytykowane, ale często bezpodstawnie. Na przykład, niektórzy sprawdzający fakty twierdzili, że taka sama ilość CO₂ może się znaleźć w wydychanym powietrzu nawet gdy nie ma się założonej maski (www.reuters.com). Jest to prawda, ale trywialna. Badania wspomniane powyżej mierzyły ilość CO₂ we wdychanym powietrzu pod maskami twarzowymi; osoby sprawdzające fakty mierzyły powietrze wydychane. W innym przypadku osoby sprawdzające fakty posługiwały się a priori oświadczeniami “ekspertów”, w tym reportera sportowego.

Tymczasem badania, które opierają się na solidnych metodach kapnograficznych, które obliczają wdychany poziom CO₂ z objętości końcowooddechowej dwutlenku węgla w ściśle kontrolowanych warunkach, potwierdziły nasze ustalenia dotyczące podwyższonych poziomów CO₂ w maskach (journals.sagepub.com). Krótko mówiąc, istnieją mocne dowody na to, że osoby noszące maski twarzowe, zwłaszcza typu FFP2/N95, wdychają stężenie dwutlenku węgla kilkakrotnie wyższe od zalecanych limitów. Są to stężenia w zakresie ponad 5000 ppm, a często nawet ponad 10 000 ppm. Innymi słowy, maski mogą zwielokrotnić zewnętrzne stężenie CO₂ dziesięciokrotnie, o ile nie więcej.

Osoby noszące szczelne maski typu N95 oddychają więc powietrzem o jakości porównywalnej z powietrzem w statkach kosmicznych i łodziach podwodnych. Astronauci i marynarze są jednak dobrze wyszkoleni i muszą być w doskonałej kondycji fizycznej; nakazowe maski są jednak często noszone przez osoby starsze, dzieci i osoby dotknięte przewlekłymi chorobami. Ostatnie badania przeprowadzone na grupie ponad 20 000 niemieckich dzieci, które nosiły maski średnio przez ponad cztery godziny dziennie wykazały, że 68% z nich zgłaszało różnorakie problemy. (pubmed.ncbi.nlm.nih.gov – 68% dzieci skarżyło się na uciążliwości spowodowane noszeniem maski. Działania niepożądane obejmowały drażliwość (60%), ból głowy (53%), trudności z koncentracją (50%), obniżenie nastroju (49%), niechęć do chodzenia do szkoły/przedszkola (44%), złe samopoczucie (42%) utrudnione uczenie się (38%) i senność/zmęczenie (37%).)

Istnieją dodatkowe zagrożenia związane z maskami twarzowymi które należy rozważyć, takie jak skutki psychologiczne i infekcje spowodowane patogenami nagromadzonymi w tkaninie maski. Jednak zwiększone stężenie CO₂ wdychane przez osoby noszące maski jest wyraźnym i wykazanym negatywnym skutkiem, który powinien być znany i brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji dotyczących startegii walki z infekcjami. Reasumując, maski twarzowe nie są nieszkodliwe.

Noszenie maski twarzowej nie jest gestem czysto symbolicznym, jak noszenie przypinki w klapie marynarki czy wymachiwanie flagą, jak niektórzy ludzie zaczęli wierzyć. Nie jest to po prostu wyraz solidarności społecznej, wiary w naukę czy wsparcia dla pracowników służby zdrowia. Noszenie masek może mieć poważne, negatywne skutki dla zdrowia – zwłaszcza w przypadku masek N95. Wiąże się to z koniecznością wprowadzenia obowiązku informowania obywateli o wadach maskowania, zanim podejmą oni indywidualną decyzję w tej sprawie. Maski na twarz powinny być obowiązkowe tylko w szczególnych i ściśle określonych okolicznościach, a zwykli obywatele powinni je nosić tylko wtedy, gdy istnieje realne i oczywiste zagrożenie dla ich życia.

Ugo Bardi i Harald Walach (www.tabletmag.com)

tłumaczył MR