Wyznawcy klimatycznej apokalipsy.

Czasy ostateczne powracają po raz kolejny. Ostatni raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), wywołał typowo apokaliptyczną reakcję w mediach i poza nimi. To nasza ostatnia szansa na ograniczenie globalnego ocieplenia, zanim szkody spowodowane zmianami klimatu staną się nieodwracalne” – brzmiał jeden z nagłówków. ‘Działaj teraz lub będzie za późno’, brzmiała dość wyważona ocena Guardiana. Równie dobrze można było powiedzieć: “Nawróćcie się grzesznicy, koniec jest bliski”.

Ten zwrot w stronę retoryki niemal religijnej nie jest zdarzeniem jednostkowym. Główny nurt narracji o zmianach klimatu i aktywizmie z tym związanym są obecnie zdominowane przez apokaliptyczne wyobrażenia. Przekonanie, że ludzkość stoi w obliczu możliwej zagłady w następnym stuleciu lub wcześniej, leży u podstaw propagandy Extinction Rebellion (XR) i jej odłamu – Just Stop Oil. Podczas wywiadów, a także coraz częściej wystąpień sądowych, aktywiści prezentują się jako przygnębieni i wzburzeni samozadowoleniem społeczeństwa. Czas ucieka – mówią gorączkowo.

Apokaliptyczny charakter dużej części współczesnego ekologizmu nie jest jedynie chwytem retorycznym. Wydaje się, że faktycznie kształtuje on myślenie i spojrzenie aktywistów. Aby zrozumieć, dlaczego apokaliptyczne myślenie wydaje się tak silnie współgrać z zatwardziałymi ekologami, warto przyjrzeć się starożytnym, wręcz biblijnym, korzeniom tego myślenia – w których po raz pierwszy powstały fantazje o zemście i obietnicy odkupienia świata.

Apokalipsa wtedy.

Apokalipsę rozumiemy dziś zazwyczaj jako wydarzenie śmiertelnie groźne, takie jak katastrofalne globalne ocieplenie. Ale nie zawsze tak było. Apokalipsa pierwotnie oznaczała objawienie, przepowiednię rzeczy lub wydarzeń nieznanych, które ukazywały się komuś w snach, wizjach lub za pośrednictwem aniołów. Wiara w objawienie, dzień sądu i następujące po nim królestwo Boże jest wcześniejsza od Chrystusa i można ją znaleźć w literaturze perskiej i grecko-rzymskiej, a także w literaturze żydowskiej i chrześcijańskiej. Ta zabójcza trójca – objawienie, dzień sądu i późniejsze królestwo Boże – miała być odpowiedzią na grzechy ludzkości.

W ostatniej księdze Nowego Testamentu, Apokalipsie, noszącej podtytuł “Apokalipsa św. Jana Boskiego”, prorokowi ukazuje się apokalipsa. Przewiduje on zemstę Boga na grzesznym, umierającym świecie. Gniew Boga kulminuje w Armagedonie, ostatecznej bitwie między dobrem a złem.Jest to oczywiście przekaz symboliczny. Ale są tam też ślady prawdziwego świata. Na przykład uważa się, że słowo Armagedon pochodzi od starożytnego miasta Megiddo, starego pola bitwy na północnej równinie Izraela. Nie jest to przypadkowe – jest to część definiującego kontekstu politycznego Objawienia. Od około 730 roku p.n.e. Izraelici doświadczali wieków okupacji przez Syryjczyków, Persów, Greków i Rzymian. I przez wieki też walczyli. W istocie, Jezus spędził większość swojego życia w teatrze jednego z najbardziej zaciekłych powstań partyzanckich w historii. I to właśnie w kontekście tej wszechmocnej walki rozkwitła apokaliptyczna wyobraźnia.

‘Kult mściwego mesjasza’, napisał ekspert od Nowego Testamentu Bart Ehrman, ‘był zakorzeniony w praktycznej walce z rzymskim kolonializmem’. Wieki przed Chrystusem Izraelici zaczęli mieć nadzieję i wierzyć, że w końcu nadejdzie mesjasz który zniszczy kolonizatorów. Chrystus był tylko jednym z szeregu mesjaszy i nie zawsze był za nadstawianiem drugiego policzka – w Ewangelii Łukasza Chrystus mówi: “Kto nie ma miecza, niech sprzeda swoją szatę, by kupić sobie miecz”.

Rzeczywiście, Flavius Josephus, romańsko-żydowski historyk z I wieku i dowódca wojskowy, twierdził, że Jezus był jednym z pięciu przywódców żydowskich rebeliantów, którzy żyli w latach 40 p.n.e. i 73 n.e. Był on zaangażowany w pierwszą wojnę żydowsko-rzymską (66-73 n.e.), która zakończyła się zniszczeniem Jerozolimy i, według Josephusa, zamordowaniem do miliona Żydów oraz zniewoleniem prawie 100.000 kolejnych.

Klęska Żydów zbiegła się z ukończeniem najwcześniejszych Ewangelii, począwszy od Marka. Według antropologa Marvina Harrisa, rzymskie zwycięstwo skłoniło pierwszych chrześcijan do zaprzeczenia, że ich kult powstał z “żydowskiej wiary w mesjasza, który miał obalić Imperium Rzymskie”. I tak Jezus został ponownie przedstawiony jako pacyfista, a pisma nawróconego z Rzymu na chrześcijaństwo Pawła pomogły ukryć żydowskie pochodzenie ruchu Jezusowego.

Ale te mesjanistyczne korzenie wyraźnie pojawiają się w Objawieniu. Ostatnia księga Nowego Testamentu może być odczytywana jako fantazja o zemście – jako fikcyjna zapłata za katastrofalną klęskę poniesioną przez Izraelitów z rąk Rzymian. ‘A gdy Baranek otworzył piątą pieczęć’ – czytamy w Apokalipsie 6,9 – ‘ujrzałem pod ołtarzem dusze tych, którzy zostali zabici dla słowa Bożego i dla świadectwa które nieśli. I wołali donośnym głosem: “Kiedy, Panie święty i prawdziwy, pomścisz naszą krew i osądzisz tych, którzy mieszkają na ziemi?”.

Wraz z rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa rozprzestrzeniała się fantazja o apokalipsie – weszła ona do Koranu i Hadis. Augustyn (354-430), wielki myśliciel chrześcijański, rozwinął wątek apokaliptyczny, wyliczając, że koniec świata nastąpi jakieś trzysta lat po jego życiu. Później biskupi, mnisi, mistycy i papież dokonywali kolejnych przepowiedni. W średniowieczu, drugie przyjście mesjasza było już spóźnione o jakiś tysiąc lat, więc pewne odłamy chrześcijaństwa postanowiły spróbować je ponownie wywołać. Był to po części impuls do systematycznej przemocy w czasie wypraw krzyżowych.

Zielona zagłada.

Apokaliptyka mogła rozwijać się równolegle z religią, a w szczególności z chrześcijaństwem. Ale utrzymała się jako sposób myślenia wśród niektórych grup społecznych, nawet gdy wpływ chrześcijaństwa osłabł. Rzeczywiście, w miarę jak społeczeństwa stawały się coraz bardziej świeckie, myślenie apokaliptyczne również stawało się coraz bardziej świeckie.

Widzimy to dziś przede wszystkim w przypadku ekologizmu. To właśnie tam apokaliptyczne projekcje i przewidywania są teraz najbardziej widoczne. Ekologizm dzieli ze swoim biblijnym prekursorem obsesję na punkcie dni sądu, zemsty na złych i marzenia o odkupionym świecie. Istnieje jednak zasadnicza różnica między biblijną apokalipsą a jej zieloną wersją. Ci, którzy mają być osądzeni dzisiaj, nie są częścią grzesznej ludzkości. Nie, oni są całą ludzkością. A odkupiony świat, o którym marzą aktywiści klimatyczni, nie jest królestwem Bożym obiecanym przez wcześniejsze narracje apokaliptyczne. Zamiast tego jest to królestwo natury i jest ono wyraźnie przeciwne ludzkości. Krótko mówiąc, zielone czasy ostateczne to bardzo antyludzka wersja apokalipsy.

Na czele wyścigu zbrojeń w katastroficznych przepowiedniach znajduje się Extinction Rebellion. Na każdej stronie jej witryny internetowej wyszczególnia się skalę kryzysu klimatycznego i fatalny wpływ jaki rzekomo ma rozwój ludzkości na życie na Ziemi. Wymieranie, o którym mowa w tytule, nie obejmuje jedynie dzikich zwierząt, ale także samą ludzkość. Aktywiści twierdzą, że nasza zagłada jest odległa o zaledwie jedno pokolenie.

Ruch XR nie wydaje się zainteresowany zmianami klimatycznymi jako praktycznym wyzwaniem – jako czymś, co można rozwiązać za pomocą rozwoju technologicznego i materialnego, tak jak w przeszłości łagodzono problemy środowiskowe. Zamiast tego postrzegają oni zmiany klimatyczne jako formę bezwzględnej kary. Jak ujął to współzałożyciel XR, Roger Hallam, w jednym z wpisów na blogu, członkowie XR muszą “zrozumieć, że odkupienie przychodzi tylko przez cierpienie, a jedynym zaszczytnym życiem jest wejście w to cierpienie w akcie wiary, że istnieje druga strona, z której można przejść w stan łaski”.

Jak pokazują te słowa, XR jest po prostu apokaliptycznym kultem. Dlatego też propaganda XR ma w sobie więcej niż tylko trochę Księgi Objawienia. Wideo XR z 2021 r. nosi tytuł “Porady dla młodych ludzi w obliczu zagłady”. Jeden z blogów Hallama zaczyna się “W czasach ostatecznych…”. Inny woła: Tylko wtedy, gdy przyznamy się do całkowitego ubóstwa naszych dusz w tym czasie całkowitej zagłady, rozpoczniemy podróż z której będziemy mogli być dumni, niezależnie od wyniku”. To nie są słowa politycznego działacza. Są to słowa samozwańczego proroka.

Zmiany klimatyczne stanowią wyzwanie dla ludzkości. Ale zielona apokaliptyka nikomu nie pomaga. Wzbudza panikę u tych którzy w nią popadają, zwłaszcza u młodych ludzi. Uznają oni wtedy “obudzenie” nas wszystkich za swoje życiowe zadanie. Chcą sprawić, byśmy zobaczyli to co oni już “widzą”, czyli nadejście Armagedonu. Dla nich ta sprawiedliwa misja jest ważniejsza niż wszystko inne. Co skutkuje jej kulminacją w aktach nieprzemyślanych, odruchowych działań, takich jak kładzenie się na drogach aby zatrzymać ruch. W końcu trzeba nam dobitnie pokazać, że popełniamy błędy. A jeśli tego nie zaprzestaniemy, to zasługujemy na karę która z pewnością nadejdzie.

Quasi-religijny przekaz Hallama jest nieubłagany. Z punktu widzenia Hallama nie ma innego wyjścia, jak tylko pokuta – czyli próba obalenia rządu i radykalna zmiana współczesnego życia. Taka była apokaliptyczna strategia jego nieistniejącej już partii politycznej, Burning Pink. “Wszystko co jest inne, jest jedynie markowaniem cnoty i pozą”, napisał on w 2021 roku na swoim blogu, w którym potępił również “reformatorskie elity” za ich “współudział… w masowym morderstwie”.

Gorliwy, nieracjonalny aktywizm, jaki promowany jest przez ten rodzaj myślenia, jest wystarczająco zły sam w sobie. Ale inny efekt tej ekologicznej apokaliptyki jest prawdopodobnie jeszcze bardziej szkodliwy. Przedstawianie historii ludzkości i jej osiągnięć jako faktycznie grzesznych, obrzydliwych, w istocie upadłych, może doprowadzić jedynie do postępującej demoralizacji ludzi. Przyczynia się do szerzenia pesymizmu społecznego, który podcina wszelkie perspektywy pozytywnych zmian społecznych.

Można to dostrzec w sposobie w jaki politycy głównego nurtu, próbując podbijać swoje zielone referencje, krytykują teraz rewolucję przemysłową. Podczas COP26 w Glasgow w 2021 roku ówczesny premier Boris Johnson oświadczył, że brytyjscy innowatorzy podczas rewolucji przemysłowej byli pierwotnymi sprawcami grzechu klimatycznego – i że Glasgow było źródłem kryzysu klimatycznego. ‘To tutaj, w Glasgow 250 lat temu, James Watt wymyślił maszynę która była napędzana parą, która to para była produkowana przez spalanie węgla’, powiedział Johnson. ‘I tak, moi przyjaciele, przywieźliśmy was do tego samego miejsca w którym zaczęło tykać urządzenie zagłady’. W ten właśnie sposób opisał on innowację (silnik parowy), która zmieniła życie milionów ludzi na lepsze – jako źródło naszej nadchodzącej zagłady.

Nic dziwnego, że niektórzy eko-radykałowie twierdzą, że Wielka Brytania powinna zapłacić reparacje za rewolucję przemysłową, mimo że był to gigantyczny skok naprzód nie tylko dla Brytyjczyków, ale dla całej ludzkości. Zarówno radykalne, jak i elitarne skrzydła zielonej polityki trzymają się apokaliptycznej narracji, która wymaga absolutnego zerwania z przeszłością – ponieważ nasza industrialna przeszłość jest postrzegana jako grzeszna.

Biorąc pod uwagę to systematyczne oczernianie osiągnięć ludzkości, nie dziwi fakt, że aktywiści organizacji Just Stop Oil z entuzjazmem atakują kanoniczne dzieła sztuki, od artystów renesansowych, takich jak Vermeer, po modernistów jak van Gogh. Dla tych eko-maniaków, wszystko co osiągnęła ludzkość jest bezwartościowe w świetle nadchodzącego dnia sądu.

Podobnie jak w czasach biblijnych, wydaje się, że zielona apokalipsa znów sprowadza się do fantazji o zemście. Ale nie jest to już fantazja uciskanego narodu, który chce powstać przeciw swoim ciemiężcom. Jest to fantazja o zemście snuta przez grupkę aktywistów, którzy chcą zaszkodzić wszystkim ludziom – za to, że ci się z nimi nie zgadzają, za to że nie budzą się ze swojej grzeszności, za to że nie chcą pokutować.

Podsumowując, zielona apokaliptyka jest narracją głęboko antyludzką. Odrzucając osiągnięcia cywilizacji jako grzeszne, pozbawia nas wielu źródeł siły i nadziei. Dlatego należy się jej przeciwstawić. Powinniśmy rozejrzeć się wokół siebie, oraz spojrzeć w przeszłość aby dostrzec ogromną pomysłowość i zaradność, jaką człowiek wykazał kiedyś i wykazuje do dziś. Dokonujemy postępów we wszystkich dziedzinach ludzkiej wiedzy, od energii, przez medycynę, po transport i podróże kosmiczne. Natura nigdy nie była tak niezagrożona jak dziś.

Wszystko to powinno poddać w wątpliwość dzisiejszą ideę zielonej apokalipsy, oraz klimatycznego pesymizmu jaki ta idea wytworzyła. Powinno nam to przypomnieć, że przyszłość nie jest przepowiedziana, a doniesienia o naszym rychłym upadku są, jak zawsze, mocno przesadzone.

Michael Crowley (www.spiked-online.com)

tłumaczył MR