Joe Biden znowu mówi coś dziwnego. Tym razem na spędzie zielonych aktywistów.

Joe Biden poprowadził czwarte wirtualne spotkanie na szczeblu liderów forum największych gospodarek świata w sprawie energii i klimatu. Przemawiał z tej małej, sztucznej sceny, którą zbudowano dla niego w Białym Domu. Jeden z tematów jego wystąpienia dotyczył radykalnych działań w celu zmuszenia ludzi do kupowania pojazdów elektrycznych.

Nieco ponad tydzień wcześniej, zespół Bidena ujawnił najbardziej agresywne regulacje dotyczące emisji spalin. Są to działania związane z tematami o których mówił.

W tym tygodniu administracja Bidena zaproponowała serię przepisów, które według Białego Domu "mogłyby doprowadzić do wprowadzenia 67% nowych sedanów, crossoverów, SUV-ów i lekkich ciężarówek; 50% nowych pojazdów zawodowych (takich jak autobusy i śmieciarki); 35% nowych ciężarówek towarowych na krótkich dystansach; oraz 25% nowych ciężarówek towarowych na długich dystansach" w wersji elektrycznej do 2032 roku.

Biały Dom przyznał, że chodzi o przeforsowanie “jasnej ścieżki dla ciągłego wzrostu sprzedaży EV”.

"Administracja Bidena próbuje nagiąć każdą federalną zasadę którą może znaleźć, aby zmusić ludzi do kupowania EV" - powiedział Myron Ebell, dyrektor Competitive Enterprise Institute's Center for Energy and Environment. "Nadal istnieje rynek, który pozwala kierowcom na zakup preferowanych przez nich pojazdów, ale naciski rządowe szybko ograniczają te wybory".

"Jeśli polityka Bidena odniesie sukces, wkrótce będziemy mieli wybór pomiędzy pojazdem elektrycznym albo nie posiadaniem pojazdu w ogóle" - dodał Ebell.

I kto tu jest faszystą? Wszystko, co forsują Biden i Demokraci dotyczy tylko ciągle wzrastającej kontroli społeczeństwa na każdym możliwym poziomie. Jeśli wprowadzana jest ścisła kontrola nawet tego co się je i czym się jeździ, to ewidentnie nie jest wolna Republika w której się urodziliśmy.

Kiedy Biden wyszedł, by rozpocząć wirtualne spotkanie, jego słowa po raz kolejny zostały mimowolnie zarejestrowane przez włączony mikrofon. Skarżył się swojemu doradcy ds. klimatu Johnowi Kerry’emu, że został pozostawiony “sam sobie, stał i czekał” w korytarzu. Najwyraźniej koordynator spotkania lub sam Kerry przegapili ten sygnał, nie podeszli i nie powiedzieli Bidenowi co ma robić.

Jego chód wygląda bardzo źle. Cały jego wygląd daje jasny przekaz: “Miej na mnie oko”. No więc mamy i wydaje się nam, że jest coraz gorzej.

Biden mówi o “elektryfikacji floty rządowej”. Ale nawet prezydencka limuzyna, ani ogromna kawalkada SUV-ów która zwykle za nią jedzie nie jest jeszcze zelektryfikowana. Nie inaczej jest na wyjazdach zagranicznych, co można było zaobserwować w zeszłym miesiącu podczas wizyty w Kanadzie, gdzie towarzyszyły mu dziesiątki paliwożernych SUV-ów, podczas gdy prezydent szedł rozmawiać o zmianach klimatycznych.

Przede wszystkim, to wszystko jest myślenie życzeniowe. Aby wyprodukować deklarowane ilości pojazdów elektrycznych, trzeba najpierw wydobyć wszelkie niezbędne do tego procesu surowce, m. in. do produkcji baterii, w miejscach takich jak Chiny czy Kongo. Jest to nie tylko szkodliwe dla środowiska, ale często wiąże się z pracą niewolników i dzieci. A jak uzyskać energię elektryczną do ładowania pojazdów? Obecnie przecież większość energii produkowana jest ze spalania paliw kopalnych.

Tutaj trzeba zadać pytanie o samego Joe Bidena, który kompromituje się stosując takie magiczne myślenie: dlaczego robi on wszystko co może przeciwko naszej niezależności energetycznej? Dlaczego podejmowane są decyzje, które ewidentnie dają przewagę i przynoszą wielkie korzyści Chinom? Dlaczego nikt nie zadaje pytań o ich emisje, albo o stosowanie przez nich niewolniczej pracy? Dlaczego nasza niezależność energetyczna nie jest stawiana na pierwszym miejscu? Dlaczego Chiny nie są pociągane do odpowiedzialności za wszystko to, za co należy je rozliczyć? (dokładnie takie same pytania należy zadawać europejskim tuzom politycznym – przyp. MR)

Sieci energetyczne w całym kraju są już i tak przeciążone, a tak ogromny wzrost liczby pojazdów elektrycznych obciąży je dodatkowo w bezprecedensowy sposób. Dodatkowo, polityka ta przyczyni się najprawdopodobniej do znacznego wzrostu cen pojazdów spalinowych, a przecież Biden już teraz kosztuje Amerykanów zdecydowanie zbyt wiele.

Oni wciągają Bidena w tłumaczenie tej całej obłędnej agendy. Ale chyba nikt normalny tego nie kupuje.

Nick Arama (redstate.com)

tłumaczył MR