Trump: mamy najsilniejszy arsenał nuklearny w historii, mam nadzieję, że nigdy nie zostaniemy zmuszeni do użycia tej siły

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w środę, że amerykański arsenał jądrowy jest najsilniejszy w historii. Wyraził również nadzieję, że Waszyngton nigdy nie będzie zmuszony do użycia broni atomowej.

“Moim pierwszym prezydenckim rozporządzeniem było odnowienie i modernizacja naszego arsenału nuklearnego. Teraz jest znacznie mocniejszy niż kiedykolwiek wcześniej” – napisał na Twitterze amerykański przywódca.

“Mam nadzieję, że nigdy nie zostaniemy zmuszeni do użycia tej siły, jednak nigdy nie nadejdzie taki czas, że nie będziemy najsilniejszym krajem na świecie” – dodał.

Jak wskazuje agencja Reutera, to kolejne ostrzeżenia Trumpa wobec Korei Północnej.

Wcześniej w środę amerykański prezydent podał dalej na swoim koncie na Twitterze wiadomości stacji Fox News dotyczące m.in. raportów o zminiaturyzowanej północnokoreańskiej broni nuklearnej oraz amerykańskich ćwiczeń wojskowych w pobliżu wyspy Guam na Pacyfiku.

Na Guamie znajdują się amerykańskie bazy wojskowe. Jest tam zainstalowany nowoczesny system obrony przeciwrakietowej THAAD (Terminal High Altitude Area Defense).

“Washington Post” informował, że Korea Płn. opracowała już zminiaturyzowaną broń nuklearną – głowicę, którą mogą przenosić międzykontynentalne pociski balistyczne (ICBM). Dziennik powołuje się na tajny raport amerykańskiej agencji wywiadu wojskowego DIA.

Agencja Associated Press pisze, że mimo regularnie powtarzanych przez Koreę Płn. gróźb zaatakowania Guamu (odległego o 3400 kilometrów od Półwyspu Koreańskiego), jest wysoce nieprawdopodobne, by Pjongjang zdecydował się na zaatakowanie obywateli USA, gdyż konsekwencją byłaby “anihilacja” północnokoreańskiego przywództwa. (PAP)


Moim zdaniem Donald Trump nie powinien czekać, tylko po kolejnej próbie rakietowej Korei Północnej, powinien zaatakować prewencyjnie reżim Kima. To przeciąganie ponad miarę. Kim nie ustąpi. Nie dość, że nie ustąpi, to nie robi tego co robi sam z siebie. Naiwnością jest wierzyć w to, że przypadkowo komuch z Korei się aktywował, w czasie gdy komuszy i postępowy świat ma za przeciwnika znowu konserwatywnego prezydenta USA. W polityce nic, absolutnie nic nie dzieje się przypadkowo.

Wiem, że wdanie się w wojnę nie jest łatwe. Problem tylko, że ta wojna już trwa, tylko na razie jest niewidzialna. Toczy się o umysł i serca. Gdyby w tym zakresie została przez wrogów cywilizacji zachodniej wygrana, militarnie nie będzie już możliwa. Moim zdaniem prezydent Trump na radowanie fundamentów cywilizacji ma naprawdę niewiele czasu. Rząd światowy tak wyczekiwany przez komunistów, lewaków i Watykan jest tuż, tuż za kolejnym zakrętem historii…