Nazywanie bandyckich napadów “atakiem nożownika” nie mówi jednoznacznie, że napad jest bandyckim napadem

Nazywanie “bandyckich napadów z użyciem noża” mianem “ataków nożownika” może zachęcać kolejne osoby do tego typu zachowań – uważa psychiatra dr Radosław Tworus i apeluje do mediów o refleksję nad formą przekazu.

W ostatnich kilkunastu dniach w mediach pojawiały się informacje o atakach z użyciem noża, m.in. w galerii handlowej w Stalowej Woli, na ulicy w Milanówku czy w mieszkaniu w Wyszkowie; sprawców określano mianem nożowników.

“W przeszłości z codziennych brukowców można było dowiedzieć się o bójkach, bandyckich napadach i ciosach nożem; nie doszukiwano się w tym jednak specjalnej sensacji. Teraz podobne sytuacje określane są mianem ataków nożownika i niezwykle nagłaśniane” – zauważył w rozmowie z PAP dr Tworus, p.o. kierownik Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii Wojskowego Instytutu Medycznego.

“Jeśli mówimy: +nożownik+, to nie brzmi jednoznacznie jak +bandyta+. +Nożownik+ brzmi trochę jak +rewolwerowiec+, w pewien sposób nobilitująco. Określenie to zachęca kolejne osoby do tego typu zachowań, do zaistnienia w przestrzeni medialnej” – ocenił ekspert.

“W naszym społeczeństwie jest bardzo dużo osób sfrustrowanych, co wcale nie znaczy że chorych psychicznie; osób wykluczonych społecznie, wykluczonych z różnych przyczyn; także takich, które same porzuciły domy, rodziny, pracę, weszły w sferę życia przestępczego, życia na marginesie. Potrzeba zaistnienia jest silna i modna, co widać na portalach społecznościowych i w telewizji. Wiele osób jest w stanie zrobić wszystko, by zostać zauważonym” – zauważył dr Tworus.

Jego zdaniem, chęć zaistnienia może być jedną z motywacji osób, które sięgają po działania przemocowe. “Nie należy oczywiście uogólniać, bo wśród osób atakujących mogą być osoby chore psychicznie, które działają z pobudek chorobowych, ale większość tych zdarzeń to, według mnie, zdarzenia, które wynikają z chęci stania się popularnym” – ocenił dr Tworus.

Zdaniem eksperta z WIM, w odniesieniu do “ataków nożowników” można mówić o prawie serii – po jednym ataku pojawiają się kolejne. “Spójrzmy na zamachy terrorystyczne. Widać tam prawo serii. Najpierw terroryści masowo się wysadzali albo podkładali ładunki; w momencie gdy +modny+ stał się zamach z wykorzystaniem samochodu – zmienili metody” – zwrócił uwagę.

Prawo serii widać także – jego zdaniem – w przypadku strzelanin w amerykańskich szkołach i miejscach użyteczności publicznej. “Ktoś usłyszał, że jakiś nastolatek wziął broń rodzica, poszedł do szkoły i zaczął strzelać do swoich kolegów. Ktoś kolejny pomyślał: moi rodzice też mają broń, zobaczę, jak wygląda i co z tym można zrobić” – wskazał.

W ocenie dr. Tworusa, media, w sensacyjny sposób nagłaśniając zdarzenia, podsuwają inspirację, osobom które nie mają pomysłu na życie. “Jeśli ktoś zastanawia się, co zrobić – może popełnić samobójstwo, może coś ukraść – a media informują, że jakiś człowiek wszedł do szkoły i zaczął strzelać; że jakiś człowiek wsiadł do ciężarówki i wjechał w tłum, że jakiś innych człowiek wszedł do marketu i zaczął dźgać ludzi nożem, to może zacząć rozważać takie działania, a nóż jest w każdym domu” – powiedział.

“Bandycki napad jest bandyckim napadem – bez względu na to, czy nastąpi z użyciem niebezpiecznego narzędzia, jakim są nóż, siekiera czy kij bejsbolowy – i warto tak to przedstawiać” – dodał. (PAP)


 

Nie podzielam zdania pana profesora, że Polskie społeczeństwo pełne jest frustratów. Zgadzam się jednak, że o czyny przestępcze trzeba nazywać przestępstwami, a bandytów bandytami. Przekaz, informacja kierowana do Polaków powinna być przede wszystkim prawdziwa. Gdy ktoś kogoś zaatakuje to nazywa się przestępstwo, a atakujący jest przestępca lub mniej fachowo bandytą. To jest prawda.

Bandyta groźny dla powinien być z niego wykluczony. W zadnym normalnym społeczeństwie spokojni ludzie nie chcą żyć obok bandytów. Bandyta, przestępca powinien być wskazywany palcem, nazywany z nazwiska. W USA np. nikt nie bawi się w inicjały osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa, tam od razu pokazuje się gęby kryminalistów i nazywa się ich z imienia i nazwiska. Zyskują na tym obywatele, bo mają informację od samego początku oddającą rzeczywistość.

Odrzucenie, napiętnowanie społeczne jest jednym z elementów zniechęcających do popełniania czynów zabronionych. Wiem, że w Polsce za byle co i bez większego powodu można stać się przestępcą, bo polski system działa źle i jest wynaturzony. Czas chyba to zmienić…