Wspólnota kłamstwa, fałszu i niegodziwości.

Czy kogoś dziwi fakt, że gen. Kiszczak na podstawie badań lekarskich uznany został za niezdolnego do udziału w procesie sądowym, a jednocześnie posiada broń palną? Nawet jeżeli pojawia się tzw. zdziwienie, to jest ono wymuszone rozumem, a nie wynika z emocjonalnego zaszokowania, że takie coś jest możliwe. Jesteśmy już tak zdemoralizowani polską codziennością, że nie występuje coś co nazywamy zdziwieniem. Bardziej nie zgadzamy się, protestujemy, ale zdziwienia nie ma.

Nie ma, bo od lat Polska to kraj podwójnych standardów, wspólnota kłamstwa, fałszu i niegodziwości. Ksiądz jedno mówi, a robi drugie. Polityk obiecuje, a obietnica nie będzie dotrzymana. Mieniący się konserwatystą, szczyci się niemoralnością. Wobec siebie stosujemy dokładnie takie same metody. Jakoś to będzie, to normalne i nikt nie będzie zwracał uwagi na moje kłamstwa i kłamstewka. Większe i mniejsze nieuczciwości są codziennością, zwykłą sprawą. Złapią cię za rękę, nigdy nie przyznawaj się, że to Twoja ręka – to złota rada. Kłamstwem zaklinamy rzeczywistość.

Tak da się żyć, ale takie życie staje się nieznośnie dokuczliwe. Moje niegodziwości usprawiedliwiają niegodziwości sąsiada. Powstaje wspólnota kłamstwa. Wspólnota wcale nie przyjazna. Kłamiemy, oszukujemy i w tym usprawiedliwiamy się wzajemnie. Daj mi szansę na nieuczciwość, skoro i w tobie nie ma uczciwości. Czy to nie jest zwykłe rozumowanie, które pojawia się każdego dnia?

Moje kłamstwo i kombinacja nie przeminie bezpowrotnie i bez trwałego skutku. Moje drobne lub duże kombinacje napędzają takie same zachowania innych. Jemu wolno to i ja mogę!

Mam wrażenie, że przez lata praktyki doszliśmy do niebywałej skali tego procederu. Złodziejstwo, afera, demoralizacja, nie znika z czołówek stron w Internecie. To działa w skali władzy i kraju. Czy coś się zmienia? Nic! Czas płynie, proceder trwa dalej. Czas płynie, nie ma winnych. Czas płynie, właściwe organy robią co mogą, tylko efektów nie ma.

Jak przerwać tę spiralę pewnego upadku? Obawiam się, że jest tylko jedno rozwiązanie możliwe. Załatwienie sprawy z samym sobą. Aby załatwić sprawę z samym sobą, musi być duchowy, wewnętrzny imperatyw do przerwania tego co nie jest możliwe. Moim zdaniem bez duchowej przemiany, na nic fizyczne starania. Dzisiaj nie oszukasz, jutro zrobisz to dwa razy. Pisząc o duchowej przemianie, nie mam na myśli wejścia na drogę religijności. Religijność widać w katolickiej Polsce, której stan opisałem powyżej. Jak to przemiana? Tego warto szukać, jak czegoś drogocennego. Pereł nie rzuca się świniom do chlewa.

 

Kategorie: Blog