Mateusz Morawiecki: Rozwój oparty na niskich kosztach pracy jest drogą donikąd.
- Autor: Andrzej Turczyn
- 3 września 2016
- komentarze 23
Od jakiegoś już czasu słyszę słowa Plan Morawieckiego. Nie odzywałem się dotychczas. Myślę sobie trzeba poczekać, antypisowska propaganda na ogół wszystko zakłamuje. Mija już prawie rok od rozpoczęcia rządów drużyny dobrej zmiany,czas chyba zastanowić się co to jest ten Plan. Dzisiaj rzuciła mi się w oczy informacja z portalu wPolityce, zatem jest okazja. Portal donosi, że Mateusz Morawiecki powiedział: Rozwój oparty na niskich kosztach pracy jest drogą donikąd.
Będąc adwokatem jestem też przedsiębiorcą, bo mój zawód wykonuję indywidualnie, prowadząc siłą rzeczy działalność gospodarczą. I jak przeczytałem jeszcze takie zdanie: Dotychczasowy model rozwoju Polski oparty na niskich kosztach pracy jest drogą donikąd – uważa wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki, przetarłem oczy ze zdziwienia. Oto objawił się kolejny intelektualista, który nie ma pojęcia o tym co dzieje się na dole. Niskimi kosztami pracy pan minister nazywa 50% składkę na ZUS i jeszcze do tego 19% podatek dochodowy? To jakaś nowa mowa, kreowanie znaczenie słów dotychczas odmienne rozumianych. Zazwyczaj było to domeną wszelkiej maści społecznych macherów, zwanych miło socjalistami. No ale dobra, może o coś innego chodzi panu ministrowi, a nie płacąc nigdy ze swojej kieszeni ZUS, nie wie chłopina jak bardzo te niskie koszty pracy są wysokie.
Czytam zatem dalej co ma nam Polakom do powiedzenia ten, który ma nas wyrwać z zapaści gospodarczej. „Te państwa, które rozwój opierają o niskie płace bardzo łatwo jest zastąpić i z nich zrezygnować”. Niska płaca nie daje pracownikowi motywacji, to prawda. Ale zaraz, zaraz… w Chinach mało płacą, tanio produkują. Niech no pan Morawiecki spróbuje zastąpić i zrezygnować z produkcji chińskiej. Znowu coś musiałem źle przez lata pojmować, bo jak taki namaszczony przez samego prezesa bankier nam coś objawia, to ja muszę się mylić, a on musi mieć rację. Niestety rozum i fakty mi podpowiadają, że to jednak ja mam rację, ale dla pana Morawieckiego znaczy to chyba tyle, że tym gorzej dla faktów.
Ze spokojem czytam dalej, nie poddaję się, może jest w tym jakaś racja. Zdaniem pana Mateusza „ok. 80 proc. istotnych zmian zależy od współpracy między Radą Ministrów, ciałami legislacyjnymi a parlamentem. Uznał, że jakość tej współpracy dla rozwoju gospodarczego jest kluczowa”. Mam nadzieję, że tu chodzi o jakość i szybkość skreślania niepotrzebnych dla rozwoju gospodarki przepisów prawa. Mam nadzieję, że tu chodzi o likwidację urzędniczych etatów, które jak toczący się stalowy walec niszczą każdy rozwój, a przede wszystkim rozwój gospodarczy. Jeśli ta jakość ma dotyczyć tworzenia przepisów, które nam powiedzą jak mamy się bogacić, to zapewniam wszem i wobec, że to jest właśnie droga donikąd.
Na dzisiaj tyle mam do powiedzenia o Planie Morawieckiego. Zastanawiam się dalej, czy będzie to zaciskanie pętli na szyi Polaka, czy zdejmowanie nałożonego nam podatkowego, urzędniczego i fiskalnego kagańca? Póki co nie wygląda to obiecująco. Raczej czcze gadanie intelektualistów, którzy nigdy niczego w grze rynkowej nie osiągnęli, a chcą nam mówić i w przepisach prawa polecać jak w tej grze mamy odnieść sukces.