Nożownik atakujący żołnierza przed rezydencją ambasadora Iranu w Austrii zastrzelony
- Autor: Andrzej Turczyn
- 12 marca 2018
- Brak komentarzy
26-letni mężczyzna zaatakował nożem żołnierza austriackiej armii pełniącego straż przed rezydencją ambasadora Iranu w Wiedniu. Jak poinformowała policja, żołnierz, w obronie własnej, zastrzelił napastnika.
Rzecznik ministerstwa obrony Austrii powiedział, że żołnierz próbował najpierw bronić się przy pomocy gazu pieprzowego, a gdy ten środek okazał się nieskuteczny sięgnął po pistolet.
Według policji żołnierz oddał co najmniej cztery strzały ze służbowej broni, Glocka 17. Tyle łusek znaleziono podczas zabezpieczenia śladów na miejscu incydentu. Napastnik zginął na miejscu. Austriackie władze podały jedynie, że miał on 26 lat i był obywatelem Austrii. Motyw jego działania nie jest znany. “Jeszcze jest zdecydowanie za wcześnie by o tym mówić” – stwierdził rzecznik policji.
24-letni żołnierz trafił do szpitala. Jak poinformowała policja, został ranny w lewe ramię, a także doznał ciężkiego szoku.
Po ataku nożownika przed rezydencją ambasadora Iranu władze Austrii wzmocniły ochronę innych placówek dyplomatycznych w Wiedniu.
Cztery dni wcześniej w śródmieściu Wiednia doszło do dwóch ataków z użyciem noża, podczas których ciężko ranne zostały cztery osoby. Do obu ataków przyznał się pochodzący z Afganistanu 23-letni mężczyzna. Podczas przesłuchania tłumaczył się “agresywnym nastrojem” i “wściekłością z powodu trudnej sytuacji życiowej”. (PAP)
Tak patrzę na godło Austrii i zastanawiam się po co im sierp i młot w tym godle, no ale może jest jakaś ważna przyczyna. Może ktoś coś wie na ten temat?
O samym zdarzeniu to myślę tak, że żołnierz musiał być niezły, skoro poradził sobie z nożownikiem w bliskim zwarciu. To raczej trudna sprawa. Nóż przeciwko pistoletowi na krótkim dystansie… Pewnie miał przeładowaną broń w kaburze, bez tego miałby jeszcze mniej czasu. No ale nie wiem jak to wyglądało. Tak czy inaczej jak już ktoś ma broń w samoobronie, to nie powinno być półśrodków, broń powinna być przeładowana, gotowa do strzału bez konieczności używania drugiej ręki. Druga ręka może być zajęta czymś bardzo ważnym w trakcie ataku np. nożownika.
Ogólna refleksja jet taka, że jednak broń ratuje życie. Gaz nie pomógł, telefon na policję też by nic nie zaradził. Jedyne co mogło uratować żołnierza, a w takiej samej sytuacji każdego innego człowieka, to przemożna siła działania broni palnej. W tym wydarzeniu mamy do czynienia z żołnierzem, ale nie na froncie, nie w obronie kogoś innego, a w obronie własnej. W miejsce żołnierza można wstawić pierwszego z brzegu człowieka, który nie jest umundurowany.
Zrobiłem ostatnio takiego mema, który bardzo pasuje do tej sytuacji:
Sekundy, tyle trwała cała akcja obronna w wykonaniu zaatakowanego człowieka. Tylko broń na wyciągnięcie ręki sprawiła, że żołnierz uszedł z życiem. Gdyby nie pistolet, gdyby musiał czekać na pomoc osób trzecich… dzisiaj to on leżałby w kostnicy. Ciekawe, że w takich okolicznościach przedstawiciel polskich władz zaleca nam wykonać telefon po pomoc policji, bo w Polsce to nie obywatel dba o swoje bezpieczeństwo, a stosowne służby państwa. Ta sama władza bardzo dba zarazem abyśmy nie mieli broni palnej, która jest jedyną metodą o brony w takiej sytuacji. Taka to lewicowa jest władza, zwyrodniale patrząca na ludzkie potrzeby.
Dla zaangażowanych i zainteresowanym możliwością korzystania przeze mnie z serwisu PAP zawiadamiam, że wkrótce kolejna, comiesięczna płatność za dostęp do serwisu. Zaangażowanie finansowe w sprawy społeczne też może być elementem stanu żółtego. Tak sobie myślę, sam wydając na swoją działalność całkiem spore środki niemal codziennie.