Z cyklu broń ratuje życie: trzech bandziorów atakujących człowieka przegrywa, bo ofiara miała broń palną

Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, ale wyraźnie widać, jakim ratunkiem okazało się, że napadnięty człowiek posiadał pistolet. Wydawało się, że zaatakowany, okładany pięściami przez trzech ludzi jeden człowiek, jest skazany na klęskę. Jego los nagle się odmienił. Okazało się, że posiadał broń palną i zdołał jej w tej beznadziejnej sytuacji dobyć.

Nie sprawdziły się w tym przypadku przypuszczenia telewizyjnych gadułów, że posiadanie broni jest dla ofiary niebezpieczne, bo przestępcy mogą ofierze ją zabrać.

Broń palna w sytuacji zdawałoby się beznadziejnej sprawia, że ofiara przestaje być ofiarą. Jedno, niewielkich rozmiarów urządzenie, posiada tak przemożną moc w ręku praworządnego człowieka, że zmusza bandytów do odstąpienia od ataku. Zupełnie mały pistolet sprawił, że bandyci zostali pokonani.

To warto mieć dostęp do broni palnej, czy nie warto? Warto być skazaną na klęskę ofiarą brutalnych przestępców, czy może warto mieć broń, która może nagle przechylić szalę walki?

Napiszę tak. Kto uważa, że lepiej być bezbronnym, że broń nie pomaga w starciu z przestępcą, moim zdaniem ma zaburzenia racjonalnego patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Może być nawet tak, że przydałaby mu się profesjonalna pomoc lekarska. W zestawieniu z argumentem jak na filmie, trwanie w przekonaniu, że lepiej być bezbronnym, ociera się obłęd lub szaleństwo.

Wspominam skromnym komentarzem ten rodzaj idiotów którzy uważają, że najlepszą metodą ratunku przed agresją przestępców jest telefon po państwowe służby, a o bezpieczeństwo człowieka najlepiej zadba nie on sam, uzbrajając się zawczasu, a państwo i jego funkcjonariusze.