O sędziach pokoju – ostateczna ochrona naszych wolności musi być powierzona ludziom równym nam samym, wziętym niejako spośród nas
- Autor: Andrzej Turczyn
- 17 marca 2019
- Brak komentarzy
Uznanie sędziów zawodowych za jedyną i ostateczną instancję w procesach czy interpretacji Konstytucji jest czymś wysoce niebezpiecznym, co może skutkować poddaniem nas despotyzmowi pewnej oligarchii. – Thomas Jefferson
Kilka dni temu obiegła Polskę wiadomość, że Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje zmiany systemu sądowego. Rzeczpospolita pisze, że pół miliona spraw przejmą sędziowie pokoju, niekoniecznie prawnicy. Znikną sądy apelacyjne – pisze w środę „Rzeczpospolita”.
“Rz” informuje, że “drobnymi sprawami karnymi mieliby się zająć sędziowie pokoju”. Warunkiem koniecznym będzie w tym przypadku “życiowe doświadczenie”. Sądy powszechne miałyby rozpatrywać jedynie odwołania od ich werdyktów. Sędziowie pokoju zajmą się prostymi sprawami o wykroczenia, których co roku do sądów rejonowych trafia ponad pół miliona. Sędziowie ci mają mieć możliwość orzekania na zasadzie słuszności.
Pojawili się krytycy pomysłu. Sądy pokoju to nie będą niezawisłe sądy; będzie to zejście poniżej poziomu PRL – powiedział szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. Wskazał, że w skład sądów pokoju wejdą m.in. listonosze, drwale i kierowcy. “To nie jest sąd” – dodał.
Jak mnie taka pycha wkurza. Taki urzędniczy ważniak myśli, że jak ktoś wyuczony na uniwersytetach, na aplikacjach to jakiś bardziej sprawiedliwy od zwykłego człowieka? Bzdura! Sprawiedliwość nie bierze się od wykształcenia a od charakteru człowieka i wartości jakimi się posługuje https://t.co/dOP10zYbOQ
— Andrzej Turczyn (@AndrzejTurczyn) March 17, 2019
Czy ktoś z was ma przekonanie, że dzisiejszy polski sąd obroni was przed nadużyciem władzy/urzędnika? Czy powszechne przekonanie społeczne jest takie, że sądy działają w interesie obywateli?
Czy myślicie, że powinno być tak, że sędzia powinien bronić przedstawiciela tzw. suwerena przed imperium państwa, przed nadużyciem urzędnika? Czy myślicie, że sprawiedliwość jest pierwsza, a dopiero druga litera przepisu? Gdyby ktoś na te pytania odpowiedział tak, wie też, że usłyszy dwa razy nie w zawodowym sądzie.
A może jest tak, co wszyscy wiedzą ale niewielu odważy się o tym pisać, że sądy już dawno oderwały się od tego czego oczkuje od nich społeczeństwo? Może nigdy takiego przekonania nie miały? Mam najszczersze przekonanie, że sędziowie nawet nie dopuszczają do świadomości tego, że mają być emanacją oczekiwań suwerena. O nie, oni stosują prawo, w sposób niezawisły, przepisy nic nie mówią o sprawiedliwym wyroku. Jest interes wymiaru sprawiedliwości, jest dobro wymiaru sprawiedliwości, naprawdę przepisy kodyfikacji cywilnej i karnej nie mówią o sprawiedliwym wyroku.
Niezawisłość, to sformułowanie jest wytrychem dla uzasadnienia pojawiania się tego przed czym przestrzegał Thomas Jefferson. O jak bardzo to widać właśnie dzisiaj.
Sądy w dzisiejszej Polsce są wprost postkomunistyczne. Nie chce mi się pisać szerszego uzasadnienia dla tej tezy, bo jest ona oczywista. Sądy w dzisiejszej Polsce są instytucjonalnym kontynuatorem organizacyjnym i często jeszcze kadrowym, zdań wyznaczonych przed tzw. wymiar sprawiedliwości przez konstytucję PRL z 1952 r.:
Sądy stoją na straży ustroju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ochraniają zdobycze polskiego ludu pracującego, strzegą praworządności ludowej, własności społecznej i praw obywateli, karzą przestępców.
Dzisiaj gdy już nie ma ludu pracującego i praworządności ludowej, nadal jest uprzywilejowanie tzw. skarbu państwa i nadal obowiązuje powszechne przekonanie sędziów, że gdy wybrać linters obywatela czy urzędnika, oczywiście wybiorą interes obywatela…
Żartuję, sprawdzam czy czytacie ze zrozumieniem 🙂
Z dwóch możliwych wykładni przepisu prawa NSA zazwyczaj wybiera tę gorszą dla obywateli – nie tylko w sprawach podatkowych. https://t.co/cMWNXFIa3c
— Robert Gwiazdowski (@RGwiazdowski) March 14, 2019
Tzw. wymierzanie sprawiedliwości w Polsce w 100% zostało powierzone urzędnikom, którymi przecież są sędziowie zawodowi, może o nieco lepszych gwarancjach płacowych, ale to wciąż urzędnicy. Mówi się wymiar sprawiedliwości, a przepisy nie mówią o sprawiedliwym wyrok, jak to złączyć w całość?
Rolę tzw. czynnika społecznego w sądach w postaci ławników najlepiej oddaje nazwa jaka im w żargonie prawniczym została nadana – wazony. Ławnicy to nieme wazony i nic więcej – kilkanaście lat jestem adwokatem i co najwyżej kilka razy widziałem pytającego o coś ławnika.
Wyobraźcie sobie, że ani w kodeksie postępowania karnego ani w kodeksie postępowania cywilnego nie ma ani słowa o tym, że wyrok wydany przez sąd ma być sprawiedliwy.
Dlaczego więc mówimy o tzw. wymiarze sprawiedliwości, gdy przepisy nie nakazują wydawania sprawiedliwego wyroku?
— Andrzej Turczyn (@AndrzejTurczyn) March 17, 2019
Sprawiedliwość wymierzana przez urzędników nie ma moim zdaniem niczego wspólnego ze sprawiedliwością, jest stosowaniem prawa, a tym samym emanacją rozrastającej się biurokracji sięgającej po coraz dalsze zakątki naszej – ludzkiej wolności.
Pojawił się pomysł aby kawałek rzeczywistości, zupełną odrobinę, oddać pod ocenę sędziów pokoju, czyli równych nam ludzi. Moim zdaniem pomysł bardzo dobry. Zbyt radykalny, moim zdaniem każdy Polak powinien mieć prawo do ławy przysięgłych, która oceni jego sprawę.
Czy damy się ogłupić, że to coś złego, że to zagrożenie?
Czego można się jednak spodziewać po społeczeństwie, które od wieków jest tresowane i edukowane w kompletnej niewiedzy co do faktu, czym są prawa jednostki, sprawiedliwość czy wolność, za to doskonale jest oswojone z potężną i nieokiełznaną biurokracją. Ciężko jest się w tej sytuacji spodziewać, że dopuści ona do zaistnienia całkowicie odmiennego systemu.