Uciekający z Treblinki Żydzi bili się o to kto ma mieć zdobytą w niemieckim magazynku broń

Poszedłem dzisiaj do sklepu i kupiłem Dziennik Gazeta Prawna, w którym znalazłem poruszający wywiad z Adą „Krysia” Willenberg. Mąż pani Willenberg był polskim Żydem, któremu udało się uciec z urządzonego przez panów świata – Niemców – obozu zagłady w Treblince. Przeczytajcie ten wywiad koniecznie, wstrząsająca historia zbrodniczych metod  niemieckich, choć nie tylko.

Pani Willenberg relacjonuje wspomnienia męża z Treblinki, pośród nich coś interesujące go mnie:

No cóż tu można dodać? Warunkiem posiadania, odzyskania wolności jest broń. Niemieckie zbrodnie popełniane na polskich Żydach są bardzo mocnym na to dowodem. To dowód z krwi. Chyba nie ma mocniejszego dowodu na prawdziwość tezy niż to, że ktoś, a w tym przypadku miliony, przelały krew aby teza okazała się prawdziwą.

Ciekawy jestem czy przed wojną też byli polityczni idioci, którzy bredzili publicznie, że za bezpieczeństwo obywateli polskich odpowiada państwo i w związku z tym nie powinni mieć zbyt szerokiego dostępu do broni palnej?  Jak myślicie? No, bo przecież Żydzi mordowani w Treblince to byli głównie obywatele Polscy czyli Polacy, a bezpieczeństwa upadły kraj im nie zapewnił. Szli transport za transportem do gazu.

Gdy ktoś zamarzył o wolności musiał najpierw zdobyć broń, to był początek drogi ku wolności. Piszę o tym, bo zdaje mi się, że lepiej uczyć się na historii, niż przekonać się, że jednak historia mówiła nam prawdę.