Socjalizm męczy jak upał

Przez kilka ostatnich dni był nad morzem upał straszliwy. Termometry regularnie wskazywały 35 stopni Celsiusza, a i wskazanie 39 stopni widziałem. Byłem zmęczony, wszyscy byli – nie chce się pracować, nie chce się myśleć. Człowiek myśli tylko o tym aby się w jakimś chłodnym miejscu schować. Dzisiaj gdy jest już 20 stopni – czyli przyzwoicie, wieje miły wiatr, chłodząc rozgrzane ulice pomyślałem, że z socjalizmem jest jak z upałem – męczy straszliwie, a gdy mu nie zapobiegamy może doprowadzić nawet do zgonu upału ofiary.

Nie wiem jak wy szanowni czytelnicy trybuna, ale ja jestem zmęczony codziennością socjalistycznego państwa. Tu każdy z każdym walczy, nie żeby jemu było lepiej, a skąd. Walka idzie o to aby sąsiadowi krowa zdechła. Konfidenci donoszą, zazdrośnicy zazdroszczą, politycy okłamują, urzędnicy uprawnienia sobie uzurpują. Jest jak być powinno w socjalistycznym syfie.

Nie dziwi mnie już w zasadzie żadna niegodziwość ludu i jego przewodników. Dziwi mnie tak naprawdę tylko jedno. Jak to jest, jaki mechanizm to sprawia, że temu socjalistycznemu ludowi wszystko jedno, wszystko im zwisa i powiewa? Nie ma lud ambicji, pragnień, marzeń, ideałów. Nie wie lud nawet, że ma jakieś ludzkie prawa. Pan każe – po co się z panem spierać – i tak niczego nie zmienisz. Właśnie tak do ludu każda chwila socjalistycznego dobrobytu przemawia.

W tym państwowym mlekiem i państwowym miodem płynącym socjalistycznym błogostanie, z powodu socjalizmu męczącego jak straszliwy upał, trochę mi się odechciewa tracić czas na pisanie na blogu. Gorąco, upalnie, nic się nie chce, jak to w socjalizmie. Piszę – wydaje mi się o ważnych sprawach i co z tego, co to zmienia? Może zamiast pisać dzień po dniu o istotnych sprawach powinienem definitywnie mieć w d… ten upadły kraj i czas poświęcać wyłącznie dla siebie?