Dlaczego należy się bać opcji chińskiej

Od 1945 roku do dnia dzisiejszego Stany Zjednoczone są dominującą potęgą na świecie pod względem militarnym, gospodarczym i kulturowym. Ale wielu ludzi zdaje sobie sprawę, że to się zmienia i wkrótce to Chiny mogą zająć miejsce USA.

Mecze Boston Celtics zostały usunięte z chińskich mediów, po tym jak napastnik Celtics, Enes Kantor, nagrał filmik o okupacji Tybetu.  Jako że Chiny są największym rynkiem wschodzącym NBA, to naiwnością byłoby sądzić, że Kantorowi nie grozi nieprzyjemna rozmowa z właścicielem lub menadżerem Celtics. (cbssports.com)

W maju aktor i zapaśnik WWE John Cena został zmuszony do powiedzenia swoim chińskim fanom, że jest mu “bardzo przykro” za nazwanie Tajwanu krajem.  “Popełniłem błąd”, powiedział, “To jest tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak ważne – kocham i szanuję Chińczyków …”. (theguardian.com)

Kiedy Chiny stają się dominującą potęgą handlową na świecie, a także głęboko troszczą się o ideologiczną czystość tych z którymi robią interesy, jest rzeczą naturalną, że czułki Komunistycznej Partii Chin sięgną za ocean i zdławią wolność słowa nawet w odległych krajach.

Pomimo niewielkiego zawirowania związanego z COVID-19, chińska potęga i prestiż gwałtownie rosną.  I bądźmy szczerzy: nawet COVID nie jest tak całkowicie chińskim problemem, jak niektórzy naiwni Amerykanie lubią myśleć.

Czy chińscy naukowcy w laboratorium, z którego prawdopodobnie wydostał się wirus, robili rzeczy, które w Stanach Zjednoczonych byłyby nielegalne?  Pewnie tak.  Ale trzeba też pamiętać, że eksperymenty te były finansowane z pieniędzy rządu amerykańskiego, podczas gdy amerykańscy wirusolodzy tacy jak Anthony Fauci mówili o potrzebie badań nad “wzmocnieniem działania” i bagatelizowali zagrożenia z tym związane.

Zasadniczo, to z czym mamy teraz do czynienia jest wspólną chińsko-amerykańska wpadką.  Zdecydowanie nie jest to przypadek niewinnej Ameryki, która została ugryziona bez powodu przez Komunistyczną Partię Chin.

Ale tak wygląda zmiana imperiów.  Nieudolność upadającego imperium toruje drogę nowemu imperium, które może zająć jego miejsce.  Chińczycy zawsze o tym wiedzieli.

Ponadto, jeśli przyjrzeć się historii i kulturze Chin można zauważyć, że ich przeznaczeniem jest dominacja – w przeszłości dominacja regionalna, a w coraz bardziej prawdopodobnej przyszłości dominacja globalna.

Z nazwy Chińska Republika Ludowa jest krajem socjalistycznym/komunistycznym.  Ale slogan “Socjalizm o chińskich cechach” nabiera większego sensu, jeśli odczytuje się go na odwrót: chińska tradycja wymieszana z polityką państwową pokryta cienką warstwą socjalizmu.

Komunistyczne rządy w Związku Radzieckim i jego satelitach upadły, gdy ich gospodarki zawiodły, a rozdźwięk między utopijnymi obietnicami komunizmu, a ponurą rzeczywistością doprowadził ich elity rządzące do utraty wiary w komunistyczny światopogląd.

Ten model w odniesieniu do Chin się jednak nie sprawdzi, ponieważ od lat 80-tych reformy Deng Xiaopinga przywróciły tradycyjną formę chińskiej gospodarki politycznej: na wpół kontrolowaną gospodarkę rynkową kierowaną przez autorytarnych, nacjonalistycznych uczonych-biurokratów.

Fakt, że przez prawie dwa tysiąclecia system ten czynił Chiny najbogatszą i najbardziej zaawansowaną technologicznie cywilizacją na świecie (przy czym aktualny okres dominacji Europy jest w porównaniu z nim niezwykle krótki), powinien dać wszystkim cenną wskazówkę co do trwałości tej konstrukcji.

Nie wierzę w marzenia Zachodu, że ludność Chin zbuntuje się kiedyś w pogoni za osobistymi swobodami w amerykańskim stylu.  Chociaż historia Chin obejmuje długą tradycję powstań przeciwko rządom które nie rządziły dobrze (lub które utraciły Mandat Niebios, jak mówią Chińczycy), to jednak chińska koncepcja tego, co rząd powinien robić w pierwszej kolejności różni się od wersji zachodniej.

Typowy Chińczyk chce aby jego rodzina jadła do syta.  Chce mieć uczciwe szanse na prosperowanie w swojej branży. Chce, aby jego kraj był wolny od bandytów i grasujących barbarzyńców. Chce uniknąć bycia okradanym przez skorumpowanych urzędników.  Jeśli pozbawi się go tych rzeczy na wystarczająco długo, to powstanie ma się jak w banku. Tak właśnie działo się wielokrotnie w okresie od 1839 do 1949 roku, który maoiści nazywają Stuleciem Upokorzeń.

Głód był powszechny. Chłopi byli często okradani ze wszystkiego, co posiadali przez właścicieli ziemskich i inne skorumpowane władze.  Barbarzyńcy pustoszyli kraj.

Niższa klasa społeczna broniła się na różne desperackie sposoby. Niektórzy zostawiali wszystko, by zostać “coolies” (en.wikipedia.org) i pracować na niskopłatnych stanowiskach w takich miejscach jak Singapur czy Kalifornia.  Inni wydostawali się z biedy, każąc swoim córkom zostać prostytutkami lub zamieniając synów w dworskich eunuchów (a ponieważ często nie było ich stać na profesjonalną kastrację, robili to w domu, przy użyciu dostępnych narzędzi). (latimes.com)

A od czasu do czasu chłopi zostawali przyparci do muru na tyle, że wszczynali rebelie – co również było aktem desperacji, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że poza II wojną światową dwie najkrwawsze wojny w opisanej historii Chin to udane powstanie przeciwko dynastii Ming w 1644 roku i nieudana rebelia Taipingów z lat 1850-1864.

Chińczycy będą się buntować, gdy to co się działo w tych strasznych latach będzie powtarzało się i trwało zbyt długo, a konfucjańscy klasycy powiedzą im, że mają do tego prawo. Ale w “dostatnich” czasach są konformistami i niewiele ich obchodzą demokratyczne rządy, wolność słowa, równość rasowa czy prawo mniejszości do praktykowania ekscentrycznych religii.

W tej chwili, według wszystkich historycznych standardów, Chiny dobrze prosperują.  Życie większości Chińczyków jest dobre i będzie coraz lepsze.  Płace rosną, mobilność społeczna wzrasta, Chiny kontrolują przestępczość itp.  Część ludzi Zachodu uważa, że Chińczycy są w błędzie będąc zadowolonymi z tego stanu rzeczy, ale większości Chińczyków to nie obchodzi.

Jedną z tragedii Chin jest to, że jedynymi ludźmi którzy muszą żyć w kraju ukształtowanym przez chińskie wartości nie są tylko i wyłącznie Chińczycy Han  (en.wikipedia.org).  Chiński system rządów, w swoich szczytowych momentach jest silny, wydajny i bezwzględny. A Chińczycy kiedy tylko mają taką możliwość rozszerzają swoją cywilizację tak daleko jak tylko mogą.

Miao, Tybetańczycy, Mongołowie i Ujgurzy to tylko niektóre z mniejszości etnicznych, które miały nieszczęście znaleźć się pod butem rozszerzającej się cywilizacji chińskiej.  W przeciwieństwie do Hanów, ci ludzie nie mają zbyt wielu możliwości powstania. Będzie to trwało tak długo, jak długo w Chinach przeważać będą zwykli, zadowoleni ze swojego bytu ludzie.  Bo choć Mandat Niebios można utracić, to nigdy nie można się nim podzielić.

Stąd intensywnie negatywne nastawienie Chin do ujgurskich i tybetańskich separatystów oraz gotowość do podjęcia ogromnych wysiłków, aby inne kraje nie traktowały Tajwanu jako pełnoprawnego suwerena. Takie podejście do “wyłamujących się prowincji” można zaobserwować w całej chińskiej historii, kiedy to po upadku dynastii w wielu królestwach nigdy nie zapanował między trwały pokój. Miały tam miejsce niemal nieustanne działania wojenne, które mogły trwać nawet przez ponad sto lat jeśli tego właśnie wymagało ponowne zjednoczenie królestwa.

Co to oznacza w przyszłości?

Cóż, ponieważ potęga Chin rośnie, a Stany Zjednoczone szybko tracą zdolność do trzymania Chińczyków na dystans, możemy się spodziewać, że ruszą oni z ofensywą.

Tajwan będzie pierwszym celem i z wielu powodów można obawiać się, że ten niepodległy obecnie kraj nie przetrwa.  (twilightpatriot.com)

Następnie nadejdzie około stuletni okres chińskiej hegemonii. Chiny  mogą nie być zainteresowane bezpośrednim podbiciem większości świata, tak samo jak nie były tym zainteresowane Stany Zjednoczone podczas “amerykańskiego stulecia”.  Ale globalna dominacja amerykańskiej kultury się skończy.

Nawyk Waszyngtonu, polegający na chętnym kontrolowaniu i obalaniu reżimów w odległych krajach zostanie prawdopodobnie przejęty przez Pekin (co doprowadzi do zmiany różnych rodzajów reżimów), a Chiny będą mogły swobodnie wszczynać wojny o ropę i inne zasoby naturalne.  Dalsza ekspansja programu “Belt and Road” doprowadzi do tego, że coraz więcej infrastruktury na całym świecie będzie własnością Chin – a tym samym coraz więcej zysków będzie spłynąć z powrotem do ojczyzny.

To jest właśnie przyszłość do której zmierza zjednoczony Zachód, chyba że zdobędziemy się na odwagę by przeciwstawić się chińskiej hegemonii.

Twilight Patriottwilightpatriot.com (przełożył dla was z americanthinker.com Maciej Rozwadowski)

Opcja chińska w Polsce doskonale się przyjmie. Polacy są co do zasady tacy sami jak chłopi chińscy. Nasza wersja to chłop pańszczyźniany. My mamy mentalność chłopów pańszczyźnianych. Jesteśmy zakażeni wirusem socjalizmu, a może można napisać, że nawciągani jesteśmy socjalizmu. Tak będzie bardziej nowocześnie. Socjalizm jest bowiem jak narkotyk, daje niezłe wizje, ale zjazd do normalności jest straszny.

Nie mogę mieć innej oceny nas Polaków, gdy widzę jak biernie, a nawet radośnie pozwalają aby narzucał nam swoje wizje codzienności jakiś socjalistyczny staruch, szalony zdziwaczały w każdej dziedzinie życia dziadyga. Nawet jeżeli nie ten dziwak jest znienawidzony, to i tak socjalizm trawi umysły takiego dziadygowego przeciwnika.

Wersja chińska się u nas doskonale przyjmie. Chciałbym się mylić bardzo.