Opowiem wam bajkę o misiu co po lesie z grzmiącym kijem biegał

Opowiem wam bajkę o naiwnym misiu, który kupił patyk, a później posłuchał pustej gaduły papugi, która się na niczym nie znała.

Mały misio bardzo lubił bawić się w wojnę z innymi małymi misiami, wilczkami, żbikami i całą leśną ferajną.

Od misiowego dzieciństwa miał misio różne zabawkowe patyki, tata niedźwiedź mu darował. Ucz się synku misiu używać patyka, to ci się może przydać – tata mówił. Nie wierz misiu leśnikom, strażnikom i wszystkim niebieskim ludzikom – tata niedźwiedź synkowi misiowi wieczorem opowiadał.

Miał więc misio misio dziecięcy patyk, podobny do grzmiącego kija, jaki mają ludzie. Miał misio mniejsze patyki, takie zabawkowe.

Chodził misio po lesie, jak był jeszcze małym misiem i robił pif – paf, dla zabawy, z patyka strzelał do liści na drzewie.

Marzył nasz misio aby mieć i patyk i kija grzmiącego, takie same jakie mają ludzie. Prawdziwy patyk, nie zabawkowy, misiowi się śnił misowej mamy barłogu.

Dorósł misio, został dużym misiem, a nawet niedźwiedziem.

Kiedyś misio oglądał misiowe gazety i zobaczył, że zamiast patyka i kija jakie mają ludzie, może mieć patyk tak zrobiony, że bardzo podobny, z którego można głośno strzelać, ale leśnik, strażnik lasu, niebieski ludzik nie zabierze.

Taki patyk jakby na kapiszony – dużo patyk huku robi, a nic się złego nie dzieje. Patyk do robienia huku w lesie, a podobny do grzmiącego kija leśniczego.

To coś dla mnie – myśli niedźwiedź, który jeszcze jak misiem był, a już marzył o grzmiącym kiju – będę miał wreszcie patyka jaki ma leśniczy i inni strażnicy.

Na leśnym targu jeleń, a właściwie kret przebrany, stragan rozstawił. Na straganie patyki, kije, kolorowe, takie jakie mają leśniczowie.

Zanim misio kupił patyk od kreta, który przebrany był za jelenia, pyta misio, a właściwie to już niedźwiedź, ale nie znający języka człowieczego:

– A czy jak będę miał taki patyk do robienia huku w lesie, co podobny jest do kija grzmiącego, to będzie w zgodzie z wolą pana leśniczego?

– Tak misiu – odpowiada kret przebrany za jelenia – tak misiu, nie martw się zupełnie, pan leśniczy nie będzie liczył tego za coś złego.

Oj to dobrze, myśli misio, bo oto spełni się jego marzenie – będzie miał patyk, podobny do grzmiącego kija pana leśniczego. Innego misia z tego się nie ustrzeli, ale będzie mógł na misiowego sylwestra misio wiwatować lepiej niż wszystkie inne misie.

Zapłacił misio kretowi przebranemu za jelenia zapłatę, za niby kija grzmiącego. Przyszła paczka z lasu Rzaholeckiego, od Rumcajsa z kraju za lasami, za górami, na południu położonego.

Misio radośnie po lesie biega, w wojnę się bawi, huku narobił, zadowolony, rozpromieniony. Wreszcie, wreszcie mam o czym śniłem w barłogu mamy.

Dni płynęły, czas mijał, ile biegać można, ile z korków, kapiszonów strzelać? Wreszcie misio patyk do barłogu rzucił i zapomniał o nim. Poszedł do pracy, mód z uli wybierać.

Jednego dnia, leśnicy ze strażnikami, zakradli się do barłogu misiowej mamy i wszystko tam przeszukali. Szukali patyka strzelającego, kija grzmiącego, których posiadanie w lesie przez zwierzęta jest surowo zakazane. Ani misia z patykiem nie złapali, ani patyka nie odszukali.

Wszystko to się stało za sprawą taką, że wcześniej leśnicy ze straźnikami i jeszcze niebieskie ludziki, ujęli kreta co jelenia udawał, co się za jelenia na targu przebierał. Wsadzili kreta do klatki, on w tej klatce wszystko wyśpiewał, jak kanarek pięknie śpiewał, chociaż kretem był z urodzenia. Wyśpiewał komu sprzedawał huczące patyki, grzmiące kije, wyśpiewał oj pięknie wyśpiewywał wszystkie misie, wilczki, żbiki. Naszego bohatera imię też wyrecytował, w swoim krecim śpiewie.

Misio przyszedł odwiedzić z miodkiem misiową mamę, a mama misiowa lamentuje, płacze, łzy jej kapią na brązowe łapy.

– Oj synku misiu, co już dorosłym jesteś niedźwiedziem, byli tu leśnicy, strażnicy, niebieskie ludziki, szukali i ciebie i jakiegoś kija grzmiącego.

– Misiu, misiu, synku jedyny, zamkną cię w klatce, do zoo cię oddadzą, co to będzie, co to będzie – lamentuje stara niedźwiedzica.

Niedźwiedź co był misiem się trochę przestraszył. Do leśnej papugi pójdę, o radę zapytam – pomyślał.

Słucha papuga – gaduła, tego co jej niedźwiedź opowiada i bezmyślnie rzecze:

– Musisz misiu sam zgłosić się do leśniczego i oddać mu na niby kija grzmiącego. Leśniczy to nasz przyjaciel, kij grzmiący, grzmi tylko na niby, nic się się nie stanie. Pan leśniczy strzeże mnie, strzeże ciebie, misiu miły – bezpieczeństwa pilnuje – wierzyć trzeba leśniczemu, to człowiek przemiły.

Misio myśli, że papuga wie co mówi. Szkoły różne papuga skończyła, na wysokim drzewie zawsze siedzi, kolorowa taka, ładna, mądra, chyba wie co mówi.

Poszedł misio do leśniczówki leśniczego oddać kija na niby grzmiącego. Ledwie wszedł do chaty leśniczego, a już siedzi w klatce razem z kretem.

– Mamy cię łobuzie jeden – krzyczy strażnik na niedźwiedzia.

– Kto ci dał pozwolenie na trzymanie w barłogu kija grzmiącego – to dla ludzi narzędzie – wrzeszczy ludzik niebieski, pomocnik leśniczego.

Z płaczem niedźwiedź chlipie do pana leśniczego:

– Ludzkie istoty, przecież jeleń na targu mi mówił, że wy się o kija się złościć nie będziecie. Przecież ten kij grzmi na niby, liścia się z niego nie da ustrzelić. To kij zabawkowy, na zabawę głośną przeze mnie kupiony.

– Nic podobnego! – odpowiada szczególnie złośliwy ludzik niebieski, pomocnik leśniczego – będziesz w klatce siedział, co cyrku cię oddamy. Kij to straszliwie niebezpieczne narzędzie, nie dla takich misiów jak ty przeznaczony.

Przyszła mama niedźwiedzica, 5 słoików miodu za jako porękę za syna misia leśniczemu dała. Wypuścili misia z klatki, zakazali z lasu się oddalać. Powiedzieli, że jeszcze się policzymy.

Chodzi misio smutny po lesie. Strasznie boi się leśniczego i tego niebieskiego, tego co tak krzyczał i do zoo chciał oddawać.

Spotkał w lesie misio sowę mądrą głowę i jej swoją historię opowiedział.

Sowa popukała misia w głowę i mu tako rzecze:

– Misiu drogi. Idź i przekaż papudze, co ci taką radę dała abyś kija zaniósł leśniczemu, że sowiej mądrości nigdy nie dosięgnie. Po coś misiu nosił kija, grzmiącego na niby, leśniczemu? A mało to misiu w naszym lesie strumyków, rzek, jeziorek, dołków, uskoków, miejsc niedostępnych człowiekowi? No sam misiu powiedz? Trzeba było misiu z tym kijem coś innego zrobić ,niż go nosić leśnikowi i tej niebieskiej istocie.

Misio na to:

– Ale przecież papuga na wysokim siedzi drzewie, wie wszystko, widzi z góry, posłuchałem się ja głupi papugi.

– Misiu drogi, nie każda papuga to tylko gaduła, są i mądre jak sowa papugi, ale ta papuga porodziła ci durnotę. Do zoo pójdziesz na długie lata. Nie wierz misiu nigdy człowiekowi. Nie wierz misiu, że ten niebieski ludzik jest twoim kolegą. Nie wierz misiu, że jak pan leśniczy mówi, to tak będzie. To tylko źli ludzie, którzy swego pilnują, o twoje nie dbają, w nosie twoją misiową uczciwość mają.

Na koniec misio się rozpłakał i puknął się w głowę pustą, ale było już za późno – w zoo klatka na misia już była przygotowana. Sam się misio do tej klatki wsadził.

KONIEC