Elaboracja: Lee Loader Classic w praktyce, czy to wytwarzanie amunicji dla jaskiniowców?

Czy myśleliście kiedyś jakie jest absolutne minimum narzędzi które wystarczą do stworzenia funkcjonalnej amunicji ze zużytej łuski, przy założeniu posiadania wszystkich pozostałych niezbędnych komponentów?

Pewnie coś takiego przebiegło przez myśl każdemu kto samodzielnie wytwarza amunicję, aby za chwilę spokojnie wrócić do swoich węglikowych matryc, pras progresywnych z elektrycznymi podajnikami i elektronicznych naważarek do prochu. A jednak sprawa nie jest tak błaha jakby się mogło wydawać. Już na przełomie lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku w firmie Lee zaprojektowano komplet narzędzi potrzebnych do wyprodukowania amunicji w naprawdę minimalistycznych warunkach. Produkt ten został wypuszczony na rynek pod nazwą Classic Lee Loader i od tamtej pory zdobył ogromną rzeszę fanów w całym wolnym świecie (leeprecision.com).

Ten wpis mógłby się zaczynać następująco…przemierzając bezkresne lasy, pokrywające równiny stanu Greatpoland, niestrudzony traper może napotkać różne przeciwności o których mieszkańcom wielkich miast nawet się nie śniło….potem nastąpiłoby tradycyjne lokowanie produktu w survivalowej scenerii, zwieńczone kilkoma zdawkowymi informacjami i zdjęciem pięknego, błyszczącego naboju oraz tarczy TS-4 z przestrzeliną w samym sednie.

Jednak z racji realiów w jakich egzystują posiadacze broni w tym kraju, budowanie promocji takiego produktu na bazie wytwarzania amunicji w głuszy, z wizją śmierci głodowej albo pod presją bycia zaatakowanym przez drapieżnika, mogłoby się okazać nazbyt egzotyczne.

Po co zatem komuś tutaj zestaw Lee Loader? Aby to zrozumieć, należy opuścić wygodny warsztat z mnóstwem różnych narzędzi oraz dostępem do energii elektrycznej, wziąć ze sobą tylko to co zmieści się w małym plecaku i udać się w plener aby tam spróbować stworzyć w pełni funkcjonalny nabój pistoletowy.

A więc jedziemy.

Testowany zestaw służy do wytwarzania amunicji pistoletowej w kalibrze, a jakże, .45 ACP. Aby wszystko było zgodne z prawdą historyczną, proch jest także z USA.

Łuska, pocisk, spłonka, proch i Lee Classic Loader.
W zestawie jest tabelka z naważkami dla najpopularniejszych prochów…amerykańskich.
Instrukcja obsługi jest bardzo przejrzysta, konieczna jest niestety znajomość angielskiego.
Wybijanie spłonki.
Łatwo poszło.
Gniazdo spłonki oczyszczamy nożem, można też użyć żerdzi do wybijania.
Formatowanie.łuski.
Osadzanie nowej spłonki.
W tym punkcie programu należy postępować z wyczuciem. Im więcej doświadczenia tym lepiej to wychodzi.
Spłonka elegancko osadzona.
Wybijamy łuskę.
Wybicie łuski z tulei formatującej do obróconej podstawki odspłonkowującej, łuska pozostanie w tej pozycji praktycznie do końca procesu.
Bojowa obróbka krawędzi łuski, tak każe instrukcja…
Polowa flara gotowa.
Czas na zasypanie prochu.
Jako że to pierwsze podejście, naważka zostanie skontrolowana przy użyciu urządzenia pomiarowego (tak, surwiwalowo, bez prądu).
Safety first! Podręcznik elaboracji powie nam czy ilość odważonego prochu jest bezpieczna.
Powoli……powoli….
Wyszło 6,2 grain. Na pewno jesteśmy w bezpiecznym zakresie.
Wizualna kontrola zasypanego prochu. Ważna przy produkcji seryjnej, tutaj po prostu czynność wykonywana z przyzwyczajenia.
Osadzanie pocisku.
Kolejny etap przy którym ważne jest wyczucie. Tą czynność należy wykonywać na twardym i stabilnym podłożu.
Kontrola podstawą zaufania. Jeśli COL jest za długa należy z wyczuciem dobijać pocisk.
I jeszcze….
Tutaj znowu trzeba sięgnąć do mądrych książek. W handbooku podana jest minimalna COL, z kolei broszura dołączona do zestawu podaje maksymalną wartość COL która powinna gwarantować niezawodne przeładowywanie amunicji. Jeśli jesteśmy pomiędzy tymi dwoma wartościami to powinno być bezpiecznie. Popularna amunicja fabryczna ma COL ok. 31,6-31,8 mm. Ten parametr ma wpływ na jakość amunicji i często musi być dobrany metodą prób i błędów. W przypadku tego zestawu można skalibrować sobie pożądaną COL a następnie gdy nabój ma sprawdzoną suwmiarką, pożądaną długość, ustawić trzpień do osadzania nakrętką (słowo klucz – wyczucie) i zablokować tym metalowym wałkiem od góry. Być może aby zapewnić stałe położenie wałka względem nakrętki warto byłoby włożyć pomiędzy te dwa elementy gumowy o-ring (do sprawdzenia w toku dalszego używania zestawu).
i jeszcze zacrimpować można.
Crimp należy wykonywać z czym?…..z wyczuciem! Ważne jest równe i stabilne podłoże.
Wykonywanie pierwszej sztuki amunicji z użyciem danego prochu i ustawieniem konkretnej COL jest swoistą kalibracją całego zestawu. Potem potrzebny jest już tylko młotek (w wersji surwiwalowej ergonomiczny kamień-otoczak) i jakiś nożyk (w wersji surwiwalowej odpowiednio, patyk do oczyszczenia gniazda spłonki i wyprofilowana szyszka do zrobienia flary).
Potwierdzam, zestaw mieści się w wodoszczelnym pudełku surwiwalowym MTM.

Test.

Czymże jednak byłoby review prawdziwego amerykańskiego produktu z segmentu broni palnej, bez sprawdzenia czy finalnie jest on w stanie spełnić oczekiwania potencjalnego nabywcy.

Aby sprawdzić w warunkach praktycznych nabój stworzony tą minimalistyczną metodą konieczne było udanie się na licencjonowaną strzelnicę. Zestaw testowy składał się z: stałego stanowiska strzeleckiego, stałej pogody, jednego strzelca klasy powiatowej, jednego dobrej jakości pistoletu w kalibrze .45 ACP, 9 sztuk fabrycznej amunicji kontrolnej renomowanego producenta (oczywiście z tej samej partii produkcyjnej), jednego naboju testowego. Wszelkie zmienne mogące zakłócać próbę zostały więc zniwelowane do minimum. Test zakładał wystrzelenie 10 strzałowej serii do tarczy NT23p oddalonej o 25 m. Nabój testowy znajdował się w środkowej części serii. Tarcza próbna poniżej:

Odczucie odrzutu w przypadku naboju testowego było wyraźnie delikatniejsze. Znalazło to swoje odzwierciedlenie na tarczy, przestrzelina testowa znajduje się w najniższym punkcie grupy. Pistolet przeładował bez problemu. Tak więc chyba sukces?

A może by tak serią?

Przeprowadzony test wykazał, że z pomocą Lee Loadera można wytworzyć funkcjonalną i bezpieczną amunicję której parametry zbliżone są do amunicji fabrycznej renomowanego producenta. Ale czy to wystarczy aby odpowiedzialnie stwierdzić, że jest to produkt godny polecenia? W tym momencie odezwał się we mnie instynkt badacza, postanowiłem stworzyć partię amunicji używając tylko tego co przewiduje instrukcja a następnie wystrzelić ją sprawdzając nie tylko położenie przestrzelin, ale także, używając chronografu dopplerowskiego, parametry balistyczne amunicji . 10-cio nabojowa partia próbna powstała od zera w około 20 minut (w tym czas na rozłożenie sprzętu i pomiary kontrolne COL). Proch naważany był z użyciem załączonej łyżeczki w sposób zapewniający maksymalną powtarzalność (duże naczynie z prochem, powtarzalne ruchy łyżeczką). Rozrzut uzyskanego dla serii COL nie przekroczył 0,1 mm. Teraz już tylko licencjonowania strzelnica…i do dzieła!

Stanowisko testowe.

Wyniki amunicji testowej nie rzucały na kolana. Rozkład przestrzelin również do mistrzowskich nie należał, amunicja była ewidentnie słaba energetycznie. Pomiary pokazały, że średnia wartość prędkości wylotowej wyniosła 224 m/s, czyli ok. 735 fps. Wszystkie naboje zostały przy tym płynnie przeładowane. Emerycko, ale skutecznie i na pewno bezpiecznie.

Stats-0Average223.66m/s
Stats-0Highest243.69m/s
Stats-0Lowest199.64m/s
Stats-0Ext.Spread44,05m/s
Stats-0Std.Dev12.54m/s

Dało się przy tym zaobserwować ciekawy fakt. Po odrzuceniu dwóch skrajnych pomiarów wartość maksymalnej różnicy prędkości wylotowych spadła o ponad 50%, do poziomu 21 m/s. W dyskusjach dotyczących rozkładów prędkości wylotowych dla elaborowanej amunicji .45 ACP (www.1911forum.com), użytkownicy podają maksymalne wartości różnic dla amunicji tarczowej dochodzące do 50 fps (15 m/s). Biorąc pod uwagę bardzo dużą liczbę zmiennych mającą wpływ na efekt końcowy, uzyskane wyniki są obiecujące. Dochodząc do pewnej rutyny w stosowaniu tego narzędzia można pewnie znacząco zawęzić parametry rozbieżności prędkości wylotowej. Do tego dochodzi błąd jaki wprowadzać może sam chronograf, jednak temat Labradara (mylabradar.com) to już opowieść na inną okazję.

Tylko fakty drodzy państwo.

Po przeżyciu przygody z zestawem Lee Classic Loader pora na postawienie kilku egzystencjalnych pytań i podjęcie próby udzielenia na nie odpowiedzi.

Czy Lee Loader jest zestawem autonomicznym?

Niestety nie. Już sama instrukcja wspomina o konieczności użycia narzędzi takich jak młotek bezodrzutowy czy scyzoryk. Są to jednak elementy które należą do grupy narzędzi podstawowych i nie są ani trudno dostępne ani specjalnie drogie, tak więc ich stosowanie nie przekreśla użyteczności prezentowanego systemu. Z drugie strony próba udowodnienia, że można znaleźć bardziej survivalowe substytuty tych narzędzi mogłaby doprowadzić do obniżenia bezpieczeństwa procesu elaboracji, stąd tego typu praktyki są stanowczo nie polecane.

Czy Lee Loader jest atrakcyjny pod względem wymaganej przestrzeni roboczej?

Wydaje się, że tak. Wszystko co niezbędne, wraz z komponentami amunicji mieści się na powierzchni nie większej niż 0,5 m2. Jednak z uwagi na konieczność użycia młotka, należy mieć dostęp do stabilnej, twardej i w miarę płaskiej powierzchni (dobrze sprawdza się kostka brukowa lub masywny, stabilny drewniany pieniek). Wymiary i masa zestawu to jego zdecydowana zaleta.

Czy Lee Loader to dobry pomysł dla osoby początkującej?

Na pewno dla takiej ze zdolnościami manualnymi i zmysłem technicznym. Instrukcja napisana jest w sposób przystępny, jednak pewna podstawowa wiedza jest niezbędna, choćby po to aby zachować odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Z drugiej strony, jakiejkolwiek dziedziny wiedzy by nie rozważać, to laik, nawet wyposażony w najlepszy sprzęt, najczęściej niewiele zdziała. Tak więc nieważne czy zaczynasz od takiego zestawu czy od prasy progresywnej z elektrycznymi podajnikami, podstawy które musisz opanować są dokładnie takie same, a nad wszystkim stoi hasło nadrzędne, czyli bezpieczeństwo.

Czy jakość wytworzonej amunicji jest dobra?

To chyba najtrudniejsze pytanie ze wszystkich. Definicji pojęcia „dobra amunicja” jest prawie dokładnie tyle ile ludzi używających broni palnej. Oceniając przeprowadzone testy można stwierdzić, że za pomocą tego zestawu możliwe jest wytworzenie bezpiecznej i działającej amunicji. Stworzenie amunicji powtarzalnej wymaga jednak od użytkownika pewnej dozy doświadczenia i obycia z tym sprzętem.

Czy Lee Loader wart jest swojej ceny?

W mojej ocenie tak. Stosunek jakości elementów zestawu oraz dodatkowych możliwości jakie wnosi on do świata strzelca jest w tym wypadku bezkonkurencyjny. Za naprawdę podstawowy klasyczny zestaw do elaboracji jednego kalibru, przy założeniu posiadania wszystkich uniwersalnych narzędzi (suwmiarka, jakaś tania waga jubilerska), trzeba obecnie zapłacić przynajmniej kilka razy więcej.

Konkluzje.

Czas spędzony z tym kieszonkowym zestawem do elaboracji ewidentnie nie był czasem straconym. Możliwość wykonania działającej amunicji praktycznie w dowolnym miejscu, oraz bycie całkowicie niezależnym od energii elektrycznej to doznanie skrajnie inne od konieczności siedzenia w upalny dzień w warsztacie w otoczeniu tego całego wyrafinowanego sprzętu i pilnowania czy każdy parametr naboju mieści się w tolerancjach gwarantujących sukces na miarę mistrzostwa świata.

Oczywiście zamysł z jakim stworzone zostało to narzędzie nijak nie pasuje do promowanych powszechnie praktyk elaboracyjnych. Kiedy więc zakup takiego zestawu jest uzasadniony?

Oto trzy podstawowe sytuacje w których warto mieć taki sprzęt.

Pierwsza została wspomniana już wcześniej, jesteśmy początkującymi wytwórcami amunicji i chcemy jak najmniejszym kosztem sprawdzić czy w ogóle nas to bawi. Sukces w używaniu takiego podstawowego, minimalistycznego zestawu może nas wtedy zachęcić do rozbudowy warsztatu i poważniejszego wejścia w świat elaboracji.

Druga, to sytuacja w której często przygotowujemy od zera małe partie amunicji do testów lub szykujemy sobie komponenty do większej partii amunicji w której ekstremalna powtarzalność nie jest priorytetem. Można wtedy siedząc sobie na działce przy stoliku odspłonkować, sformatować, i zaspłonkować partię łusek nie mając akurat nic lepszego do roboty (całą resztę możemy wtedy wykonać na prasie). To daje nam lepszą kontrolę nad własnym czasem i sprawia, że elaboracja może lepiej wpasować się w nasze codzienne życie.

Trzecia, to sytuacja gdy zakupiliśmy nową jednostkę broni w kalibrze którego wcześniej nie mieliśmy (im bardziej egzotyczny kaliber tym lepiej) i nie chcemy od samego początku inwestować w komplet matryc, shellholdery i inne elementy specyficzne dla danego typu amunicji (jest to szczególnie uzasadnione gdy używamy tylko prasy progresywnej). Ten przypadek łączy w zasadzie zalety sytuacji pierwszej oraz drugiej.

Tak więc Lee Classic Loader daje ci dwie ważne wartości – wolność w zakresie czasu i miejsca, oraz całkowitą niezależność od źródeł energii. Jeśli jesteście zainteresowani zakupem zestawu Lee Classic Loader, koniecznie odwiedźcie stronę sklepu ŁUSKA – www.luska.pl

Powodzenia na elaboracyjnej drodze!

MR