Dzisiaj przyszli po mnie, jutro przyjdą po ciebie…

Po odczytaniu historycznego oskarżenia federalnego Donald Trump słusznie zauważył: “Oni w rzeczywistości nie ścigają mnie, tylko ciebie. Ja im tylko stoję na drodze”.

Koalicja Demokratów/Państwowców/Mediów kontynuuje swoje rażące bezprawie, akty oskarżenia rodem z republiki bananowej, aresztowania żab i pokazowe procesy kangurów. Członkowie tej koalicji twierdzą, że wszystko to jest zarówno zgodne z prawem, jak i całkiem konieczne – bo sprowokowane przez takie rzeczy jak bezprecedensowe, niebezpieczne i przerażające zagrożenia ze strony ekstremistów MAGA, białych suprematystów, terrorystów, antropogenicznych zmian klimatycznych i ciągłych ataków na demokrację. Odwaga mówienia prawdy o pandemii COVID i jej zarządzaniu, o Hunterze albo Joe Bidenie, o nieprawidłowościach i naruszeniach prawa które miały miejsce podczas wyborów w 2020 r., o inwazji nielegalnych cudzoziemców czy o niewłaściwym określaniu płci, stanowi akt za który grożą kary, od wymazania lub cenzury, przez wizyty IRS i FBI, po grzywny lub więzienie.

Widzimy obszerne wiadomości i analizy, omawiające w jaki sposób republikańskie i konserwatywne zachowanie wokół wyborów (w przeszłości i obecnie) stanowi ingerencję w wybory, wymuszanie haraczy, nakłanianie urzędnika publicznego do złamania przysięgi, spisek w celu popełnienia fałszerstwa i złożenia fałszywych dokumentów, powstanie, składanie fałszywych oświadczeń, mowę nienawiści, zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego i wiele innych. Prezydent Trump i osoby z jego otoczenia w naturalny sposób otrzymują wiele z tej uwagi, ale w żadnym wypadku nie są jedynymi, którzy cierpią z powodu ataku. W rzeczywistości, jak sam zauważył, nie jest on nawet głównym celem.

Rosnąca liczba Amerykanów zaczyna zdawać sobie sprawę, że za działaniami Demokratów kryje się inny cel i przesłanie, które rozciąga się na zwykłych ludzi, którzy mogą nie lubić lub nie popierać jednej lub więcej rzeczy które wymusza na nich koalicja – takich jak dyskryminujące doktryny CRT i DEI w naszych szkołach, uzbrojone agencje federalne i wojsko, ochrona dla działań BLM i Antify, otwarte granice dla nielegalnych i niezweryfikowanych cudzoziemców, toksyczne i nieodwracalne zabiegi “potwierdzające płeć” dla nieletnich, biologiczni mężczyźni w przestrzeniach zarezerwowanych dla kobiet, kosztowna i destrukcyjna “zielona” polityka, ogromne fundusze podatników wysyłane na Ukrainę, umarzanie pożyczek studenckich, nakazy dotyczące masek i szczepionek, obowiązkowe preferowane użycie zaimków, ograniczanie lub kryminalizowanie wolności słowa i wiele więcej.

Debaty dotyczące konstytucyjności danej polityki i działań administracji, zasadności i surowości zarzutów, faktycznej winy lub niewinności oskarżonego, prawdopodobieństwa skazania, oraz konsekwencji uniewinnienia lub skazania są popularnymi nagłówkami, z których wszystkie służą odwróceniu uwagi od głównego punktu tych manewrów: My, Amerykanie, musimy zrozumieć, że kabała może i będzie wykorzystywać rządy tłumu, lawfare i biurokratyczne zagrywki aby zrealizować swój program, nawet jeśli jest to wyraźnie motywowane politycznie, nieważne i niekonstytucyjne, a sam proces często ma na celu zapewnienie, że przeciwnicy polityczni poddadzą się sile kabały. Nic ich nie powstrzyma.

Jeśli jesteś prawdomównym dziennikarzem, do twojego domu wysłane zostanie IRS. Jeśli jesteś zatroskanym obywatelem, który po cichu protestuje przeciwko jednej z misji koalicji, zostaniesz aresztowany. Jeśli zabierzesz głos na zebraniu rady szkoły, ponieważ twoja córka została zaatakowana seksualnie przez transpłciowego napastnika, możesz zostać zatrzymany i skuty kajdankami. Jeśli dana szkoła faktycznie spróbuje usunąć szkodliwy wokizm ze swojego systemu, federalni przeprowadzą dochodzenie w sprawie naruszenia praw obywatelskich. Jeśli tworzysz przyciągające uwagę, konserwatywne wiadomości dla Google i YouTube (które razem kontrolują około 90% światowych wyszukiwań w Internecie), sądy nie powstrzymają Google i YouTube przed ograniczeniem lub całkowitym zakazem publikacji twoich treści.

Tak to działa. W artykule “Keeping Your Mouth Shut: Spiraling Self-Censorship in the United States”, badacze donoszą, że odsetek Amerykanów, którzy twierdzą, że czują się “mniej wolni w wyrażaniu swoich poglądów niż kiedyś”, nigdy nie był wyższy. Obecnie wynosi on 46% – w porównaniu do zaledwie 13,4% podczas fali czerwonego strachu, 70 lat temu.

Przy tak przekonującym pokazie totalitarnej władzy, typowy Amerykanin obawia się teraz, że darowizna w wysokości 100 dolarów na rzecz American Thinker, Hillsdale College, Judicial Watch lub na rzecz swojego kościoła, może umieścić go na federalnej liście obserwacyjnej – lub że może zwiększyć swoje szanse na ukaranie grzywną, pozwanie przez agencję federalną, audyt, aresztowanie lub inny sposób nękania.

Teraz zastanawia się nad wpływem żołnierzy koalicji obserwujących jego posty w mediach społecznościowych, jego e-maile i jego ogólną obecność w Internecie. Teraz odmawia kliknięcia “lubię to” lub “nie lubię” w jakimkolwiek poście z obawy przed konsekwencjami.

W poprzednich latach mógł wywieszać na swoim podwórku znaki kampanii dla preferowanych kandydatów, ale dziś gdy ma to zrobić jest wyraźnie przestraszony. Martwi się nawet o literaturę polityczną lub związaną z jakimś ruchem, którą możnaby zobaczyć w jego skrzynce pocztowej.

Zastanawia się, czy pojawienie się na zwykłym wiecu, prezentacji lub spotkaniu rady szkolnej może oznaczać, że skończy w kajdankach i/lub więzieniu.

Stał się bardziej niezdecydowany, by publicznie lub prywatnie omawiać wszelkie odmienne poglądy, obawiając się, że może po prostu nie wyczuć kiedy pojawi się niebezpieczeństwo.

Zastanawia się, czy jest teraz monitorowany, ponieważ kupił amunicję lub wstąpił do NRA.

Teraz zostawia w szufladzie swoją czapkę baseballową i koszulkę, które mają na sobie amerykańskie flagi, obawiając się, że mogą uczynić go celem. W końcu nawet Republikanie pomyśleli dwa razy przed pokazaniem jednej z nich w ramach ostatniej debaty.

Teraz zdaje sobie sprawę, że celem publicznego atakowania i karania dysydentów jest wysłanie bardzo jasnej wiadomości reszcie Ameryki. Chodzi o potęgę kabały. Zobacz ją. Bój się jej. Bądź jej posłuszny.

Dwadzieścia lat temu, tak wyrażone obawy mogły wywołać co najwyżej śmiech i sugestie dotyczące zdjęcia czapeczki z folii aluminiowej. Dziś nikt się już nie śmieje.

Russiagate była kluczowym wydarzeniem, które pomogło kabale poczuć się bardziej komfortowo ze swoją władzą, zarówno z jej możliwościami, jak i z wynikającą z nich nietykalnością. Teraz wiemy, że Russiagate była niczym innym jak próbą miękkiego zamachu stanu, która obejmowała litanię zuchwałych i nielegalnych działań mających na celu znaczne utrudnienie lub nawet obalenie legalnie wybranego prezydenta. Drugi cel się nie powiódł, ale pierwszy odniósł ogromny sukces – a wisienką na torcie jest to, że ani jeden spiskowiec nie został ukarany. Ani kluczowi członkowie przywództwa, ani agenci operacyjni nie zapłacili za to żadnej ceny. Samotny, fałszujący FISA prawnik z wyrokiem w zawieszeniu był jedynym kozłem ofiarnym.

Jeśli drużyna odniosła sukces, biegając po lewej stronie swoich przeciwników w danym meczu, jaką zagrywkę może zastosować trener w czwartej kwarcie, gdy gra toczy się o najwyższą stawkę? Widzimy, że ta sama gra rozgrywa się dzisiaj, tylko Demokraci nie używają teraz jedynie Russiagate do faulowania rozgrywającego. Używają „sprawy 6 stycznia” aby zniszczyć całą drużynę.

Wielu Amerykanów czekało, aż dorośli w końcu obudzą się i zakończą to szaleństwo. Ale wszyscy tacy dorośli albo śpią, albo są zajęci własnymi bitwami prawnymi. W chwili pisania tego tekstu kabała jest na etapie czwartego aktu oskarżenia przeciwko prezydentowi Trumpowi, do tego dochodzi mnogość pozwów cywilnych. Atak przypuszczany jest także na wszystkich prominentnych ludzi którzy go wspierali.

W żadnym z tych przypadków Ameryka nie ma oparcia w Senacie USA, który chroniłby nas przed tą parodią. Prezydent Trump stoi w obliczu bezczelnej administracji osiadłej w Białym Domu i jej szefa, skrajnie lewicowych prokuratorów, beznadziejnie stronniczych sędziów i ustawionych ław przysięgłych, a także wściekłych mediów. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że przynajmniej jedna z tych inicjatyw doprowadzi do tego, że w przyszłym roku prezydent Trump trafi do więzienia. Innymi słowy, w tym momencie wydaje się całkiem prawdopodobne, że wkrótce nie będzie on już “wchodził im w drogę”. A co wtedy?

Greg Salsbury (www.americanthinker.com)

tłumaczył MR