(…) w Polsce bardzo wielu przestępców z różnych względów dysponowało legalnie bronią (…)

Przedstawiam ćwiczenie w argumentowaniu, gdyby kiedyś przyszło zmierzyć się z podobnym argumentem przemawiającym przeciwko konieczności zmiany systemu reglamentacji pozwoleń na broń…

Czy z tego zdania jestem uprawniony do wyprowadzenia wniosku, że skoro bardzo wielu przestępców posiadało legalną broń, to istnieje podstawa aby zakazać praworządnym Polakom posiadania tejże? Zdaje się, że tak. Nasuwa mi się pytanie: ile to jest bardzo wielu? Szczerze pisząc zupełnie nie wiem gdzie szukać pewnej odpowiedzi. Jednostkowe przypadki, to i owszem może doszły do publicznej wiadomości ale bardzo wielu…? Ilu to konkretnie? Nie wiem. Posiadam pismo Komendy Głównej Policji z 2013 roku, z którego wynika, że nie istnienie statystyka o tym ile przestępstw popełnia się z broni legalnie posiadanej. Wnioskuję, że jest to tak nieistotna statystycznie wielkość, że nikomu nie przychodzi do głowy to odnotowywać.

infpubl.ilosciprzestp

Jednostkowe przypadki spośród domniemanych bardzo wielu, to pewnie kumple kogo trzeba, a dokładnie milicyjnych decydentów rozdających przywilej, jakim w Polsce jest pozwolenie na broń. Moim zdaniem we wszelkiej surowej reglamentacji jest właśnie tak, że ten zwyczajnie praworządny ma niewielkie szanse prześliźnięcia się w gąszczu przepisów, a zwyczajny zbir będący kolegą właściwego kogoś, poradzi sobie doskonale. Moim zdaniem na skutek działania patologicznego systemu wydawania pozwoleń na broń, który od początku był w milicyjnych, a teraz postmilicyjnych rękach, powstała niemiarodajna struktura posiadaczy broni. Tym zdaniem absolutnie nie potwierdzam prawdziwości tytułowej tezy. Podaję jedynie powód, dla którego jej autor może mieć takie wrażenie albo przekonanie. Ale niech będzie hipotetycznie, że bardzo wielu jest przestępców legalnie dysponujących bronią. Skoro tak, to są to przestępcy z komunistycznego i postkomunistycznego nadania, dysponujący bronią w oparciu o komunistyczne i postkomunistyczne prawo, wykonane w patologicznym systemie reglamentacji pozwoleń na broń. To właśnie powoduje, że ten system trzeba natychmiast rozmontować i zaproponować nowy. Najlepiej oparty o obiektywne kryteria wydawania pozwoleń na broń. Nie można antycypować tego jak będzie wyglądała struktura posiadaczy broni, w oparciu o obserwację wadliwego systemu wydawania pozwoleń na broń. To moim zdaniem byłby istotny błąd.

Po wtóre nie jest argumentem, uzasadniającym zakazanie Polakowi posiadania broni, który przestępcą nie jest, legalne dysponowanie bronią przez przestępcę? Pomiędzy tymi zjawiskami nie istnieje korelacja. Czy związek ma polegać na tym, że skoro przez sito przepisów przeciska się przestępca to prewencyjnie należy podejrzewać wszystkich o przestępcze zachowania? Twórczo rozwijając tą myśl pytam: czy z faktu, iż po naszych ulicach chodzą przestępcy i dokonują czynów zabronionych, warto prewencyjnie rozważyć wprowadzenie godziny policyjnej? Przestępcy in spe będą przecież mieli trudność w przejściu do stanu realnego.

Celowo sprowadzam to rozumowanie do absurdu, bowiem tak można wykazać jego błąd. Nie istnieje przecież żadna obiektywna granica, po przekroczeniu której prewencja powinna być zaniechana. Granicę można wprowadzić raz tu, a raz tam. W zależności od takich czy innych, definiowanych przez sprawcę prewencji okoliczności, granica może być przesuwana w zasadzie dowolnie. To droga prowadząca wprost do apokaliptycznej kontroli całych narodów. Gdy przy tym uczyni się zupełnie błędne założenie, że wykonujący ją urzędnik będzie dobry, działający w oparciu o dobre przepisy prewencyjne, wszechobecność prewencji będzie w naszym interesie. Dlaczego się boisz prewencyjnej kontroli obywatelu? Jeżeli jesteś uczciwy nie masz się przecież czego bać! A jeżeli jesteś uczciwy to spokojnie poddaj się prewencji, przecież urzędnika nie ma powodu się bać. Znacie to urocze argumentowanie? U mnie sprawia wprost strach.

Właśnie z powodów powyższych uważam, że wielkie sprawy należy regulować posługując się ideą, przewodnią myślą, która jest skonstruowana w oparciu o wartości, a nie doraźne potrzeby i cele. Idea, przewodnia myśl, skonstruowania o wartości nie jest z całą pewnością taka, że z powodu czynionego przez kogoś zła, należy innym na wszelki wypadek zakazać czegoś co jest dla nich pożyteczne i potrzebne. Społeczeństwo traktuję jako zbiór odpowiedzialnych jednostek, ponoszących indywidualnie i osobiście konsekwencje własnych działań. Za złe uznaję zrzucania na innych ciężaru ludzkiego indywidualnego zła. Moim zdaniem nie można traktować Polaków jako tych, którzy za cudze zło ponoszą odpowiedzialność wspólnie.