100 lat temu urodził się H. Dekutowski “Zapora” – polscy komuniści zamordowali go min. za “nielegalne” posiadanie broni
- Autor: Andrzej Turczyn
- 24 września 2018
- Brak komentarzy
2018-09-24 06:33 (PAP) 100 lat temu urodził się H. Dekutowski “Zapora” – legendarny dowódca oddziałów partyzanckich AK i WiN
100 lat temu, 24 września 1918 r., w Dzikowie pod Tarnobrzegiem urodził się Hieronim Dekutowski, “Zapora”, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemny, legendarny dowódca oddziałów partyzanckich AK i WiN. Skazany przez władze komunistyczne na karę śmierci, został stracony 7 marca 1949 r. w więzieniu MBP na warszawskim Mokotowie.
Hieronim od dziecka wychowywany był w atmosferze patriotyzmu. Jeden z jego starszych braci walczył w wojnie polsko-sowieckiej. W 1930 r. ukończył szkołę powszechną w Tarnobrzegu. Od 1930 r. do 1938 r. był uczniem tarnobrzeskiego Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego. W 1934 r. wstąpił do harcerstwa. Od 1938 r. był przybocznym hufcowego. Należał do Sodalicji Mariańskiej oraz szkolnego hufca Przysposobienia Wojskowego.
W 1939 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Jesienią zamierzał podjąć studia we Lwowie.
Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. wyjechał do Lwowa. Jako ochotnik przyłączył się do jednostek WP i walczył z Niemcami w Galicji Wschodniej. 17 września 1939 r. przekroczył granicę polsko-węgierską. Na Węgrzech został internowany.
Po kapitulacji Francji został ewakuowany razem ze swoją jednostką do Wielkiej Brytanii. W styczniu 1941 r. otrzymał przydział do I Brygady Strzelców.
W marcu 1941 r. ukończył z wyróżnieniem Szkołę Podchorążych Piechoty. Następnie przydzielono go do plutonu czołgów w 3 batalionie I Brygady Strzelców.
W 1942 r. jako ochotnik zgłosił się do służby w specjalnej formacji cichociemnych, która miała prowadzić działania dywersyjne na terenie okupowanej Polski. Po zdaniu egzaminów w marcu 1943 r. został zaprzysiężony, przyjmując pseudonimy „Zapora” i „Odra”. Awansowany do stopnia kpr. pchor. rozpoczął służbę w Sekcji Szkolnej Ośrodka Radiowego Sztabu Naczelnego Wodza.
Do Polski zrzucony został w okolicach Wyszkowa w nocy z 16 na 17 września 1943 r. Po przedostaniu się do Warszawy przydzielono go do Kedywu Okręgu AK Lublin. W październiku 1943 r. uzyskał awans na stopień podporucznika.
Początkowo był członkiem oddziału Tadeusza Kuncewicza „Podkowy”, działającego na Zamojszczyźnie. Później został dowódcą 4 komp. 9. pp. w Inspektoracie Rejonowym AK Zamość. Wraz ze swoim oddziałem uczestniczył w działaniach mających na celu obronę wysiedlanej przez Niemców ludności Zamojszczyzny.
W styczniu 1944 r. mianowano go szefem Kedywu w Inspektoracie Rejonowym AK Lublin-Puławy. Jednocześnie stał na czelne oddziału dyspozycyjnego Kedywu.
Jak podaje Adam F. Baran w biogramie H. Dekutowskiego zamieszczonym w publikacji „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny” od stycznia do lipca 1944 r. jego oddział partyzancki (OP 8) samodzielnie oraz wspólnie z oddziałem ppor. Mariana Sikory przeprowadził 83 akcje bojowe i dywersyjne.
Podczas akcji „Burza” w Okręgu AK Lublin jego grupa ochraniała sztab Komendy Okręgu, który pozostał w konspiracji po wkroczeniu na Lubelszczyznę wojsk sowieckich.
Pod koniec lipca 1944 r., zgodnie z rozkazami otrzymanymi od dowództwa, rozwiązał swoją kompanię. Ukrywał się w Puławach, Lublinie i Tarnobrzegu. W sierpniu 1944 r. ponownie zebrał swoich żołnierzy i na ich czele podjął nieudaną próbę przedostania się na pomoc walczącym w stolicy powstańcom. Oddział ponownie rozformowano.
Dr Maciej Korkuć w artykule poświęconym H. Dekutowskiemu tak przedstawiał ówczesne położenie oddziału: „Okres terroru NKWD i formacji podległych PKWN żołnierze +Zapory+ przetrwali w konspiracji. Olbrzymia skala represji, zwielokrotnionych jesienią 1944 r., przynosiła coraz większe straty – ludzi aresztowano, wywożono i mordowano. Coraz więcej było ludzi +spalonych+, niemających możliwości powrotu do domów. Ponieważ siły komunistyczne kontynuowały akcje pacyfikacyjne, pojawiła się konieczność dokonywania akcji odwetowych i likwidacji szczególnie gorliwych funkcjonariuszy nowej władzy”. („Siedem wyroków śmierci dla +Zapory+” – Biuletyn IPN nr 1-2, styczeń-luty 2008).
W styczniu 1945 r. „Zapora” nawiązał kontakt z Komendą Okręgu AK Lublin i stanął na czele grupy dywersyjnej prowadzącej akcje odwetowe przeciwko NKWD, UB i MO. Na początku lutego 1945 r. uciekając przed obławą zorganizowaną przez grupę operacyjną NKWD i UB we wsi Wały pow. Kraśnik został poważnie ranny w nogę. Wraz ze swoim oddziałem wycofał się za San. Wiosną 1945 r. nadal prowadził akcje wymierzone przeciwko aparatowi władzy komunistycznej.
W kwietniu 1945 r. wspólnie z oddziałami ppor. Tadeusza Kuncewicza „Podkowy” i Tadeusza Borkowskiego „Mata” opanował Janów Lubelski, uwalniając z miejscowego więzienia UB kilkunastu więźniów. W maju tego roku zajął posterunek MO w Bełżycach oraz w Urzędowie.
W czerwcu 1945 r. rozkazem Delegatury Sił Zbrojnych uzyskał stopień majora i stanął na czele oddziałów walczących w Inspektoracie Lublin DSZ.
Na przełomie sierpnia i września 1945 r. na rozkaz dowództwa rozwiązał podległe mu oddziały. Następnie ukrywał się w swoich rodzinnych stronach. W październiku 1945 r. wraz z grupą swoich podkomendnych podjął nieudaną próbę przedostania się na Zachód. Nielegalnie przekroczył granicę z Czechosłowacją i dotarł do Pragi. Tam jednak w związku z aresztowaniem większości członków grupy i odmową udzielenia pomocy ze strony ambasady amerykańskiej podjął decyzję o powrocie do kraju.
Jesienią 1945 r. objął funkcję dowódcy dywersji i komendanta oddziałów partyzanckich przy Inspektoracie WiN Lublin.
Na przełomie 1945 i 1946 r. organizował akcje dywersji i samoobrony na obszarze woj. lubelskiego, rzeszowskiego oraz kieleckiego.
Jak pisał wspomniany już Adam F. Baran: „Do listopada 1946 r. oddziały z jego zgrupowania podejmowały walkę z grupami pościgowymi UB i KBW; przeprowadzały także akcje przeciwko wsiom, w których komuniści mieli znaczne wpływy. Po wyborach parlamentarnych i ogłoszeniu amnestii z lutego 1947 r. ujawnił oddziały +Jadzinka+ (Tadeusza Skraińskiego), +Samotnego+ (Stanisława Jasińskiego) i +Rysia+ (Stanisława Łukasika); z czasem zaprzestał tej akcji, ponieważ wielu żołnierzy – mimo gwarancji amnestii – aresztowano. Od tego czasu, razem ze swoim zwierzchnikiem, Władysławem Siłą-Nowickim, prowadził na szczeblu Inspektoratu WiN pertraktacje z wysokimi funkcjonariuszami MBP i KBW na temat warunków ujawnienia się pozostałych w konspiracji oddziałów (jednym z nich było uwolnienie aresztowanych żołnierzy AK-WiN)”.
Zagrożony aresztowaniem wspólnie z grupą swoich podkomendnych oraz Inspektorem Inspektoratu Lubelskiego WiN Władysławem Siłą-Nowickim podjął kolejną próbę ucieczki na Zachód. Zorganizowany wyjazd i przerzut za granicę był najprawdopodobniej prowokacją UB. Wszyscy jego uczestnicy zostali aresztowani pomiędzy 15 a 17 września 1947 r. w okolicach Nysy.
Mjr Dekutowski po przewiezieniu go do więzienia MBP na warszawskim Mokotowie poddany został brutalnemu śledztwu, które trwało od września 1947 r. do czerwca 1948 r.
3 listopada 1948 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie rozpoczęła się niejawna rozprawa – na ławie oskarżonych obok mjr Dekutowskiego i jego sześciu podkomendnych zasiadł Władysław Siła-Nowicki. Składowi sędziowskiemu przewodniczył mjr Józef Badecki, będący wcześniej m.in. członkiem zespołu sędziowskiego WSR, który skazał na śmierć rotmistrza Witolda Pileckiego.
15 listopada 1948 r. zapadły wyroki. Wobec mjr Dekutowskiego sąd orzekł siedmiokrotną karę śmierci. Pozostałych oskarżonych również skazano na śmierć.
W uzasadnieniu wyroku stwierdzono m.in.: „Upadające i przeżyte klasy społeczne nie rezygnują dobrowolnie ze swego przodującego stanowiska. Opierają się, walczą, wykorzystując wszystkie dostępne sobie środki bez względu na ich ocenę prawną i moralną. Raz jeszcze słuszność tej zasady potwierdziły wyniki przewodu sądowego w sprawie Władysława Nowickiego i dalszych współoskarżonych, członków reprezentantów wstecznych sił z pod znaku nielegalnych sił z pod znaku nielegalnych związków +AK+ i +WiN+. Zbankrutowana reakcja polska przegrawszy w okresie międzywojennym i w okresie drugiej wojny światowej ostatecznie wszystkie swe atuty w walce ze zwycięskim naporem postępu społecznego, reprezentowanego w dobie dzisiejszej przez Polskę Demokracji Ludowej, nie wahała się nadać w swej polityce formy wyjątkowo brutalne, pragnąc przez masowe mordy, terror, dywersje i grabież, opanować znaczniejsze tereny kraju i uzyskać atut do dalszej gry politycznej na płaszczyźnie międzynarodowej”.
Prośby o ułaskawienie napisane przez niego i jego matkę zostały odrzucone przez Bolesława Bieruta.
Na przełomie stycznia i lutego 1949 r. osadzony w celi śmierci wraz z innymi więźniami przygotowywał ucieczkę. O jej planie powiadomił władze więzienia jeden z więźniów kryminalnych.
Mjr Dekutowski został skatowany (połamano mu kończyny i wybito wszystkie zęby), a następnie osadzony w karcerze, gdzie przebywał do egzekucji.
7 marca 1949 r. w więzieniu MBP na warszawskim Mokotowie władze komunistyczne wykonały na nim karę śmierci. Tego samego dnia straceni zostali również jego podkomendni: kpt. Stanisław Łukasik „Ryś”, ppor. Roman Groński „Żbik”, ppor. Jerzy Miatkowski „Zawada”, ppor. Edmund Tudruj „Mundek”, Tadeusz Pelak „Junak” i Arkadiusz Wasilewski „Biały”. Jako jedyny ze skazanych przeżył Władysław Siła-Nowicki, któremu karę śmierci zamieniono na dożywocie (więzienie opuścił w grudniu 1956 r.).
Wyrok wydany na niego przez władze komunistyczne został unieważniony w maju 1994 r. decyzją Sądu Wojewódzkiego w Warszawie.
Dekutowski odznaczony był m.in. Krzyżem Walecznych (1945) oraz pośmiertnie na obczyźnie Krzyżem Orderu Virtuti Militari (1964).
5 marca 2008 r. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie mjr Dekutowskiego „Zaporę” i jego sześciu żołnierzy straconych wraz z nim Orderami Odrodzenia Polski.
Szczątki Hieronima Dekutowskiego udało się zidentyfikować po ekshumacjach na warszawskich Powązkach dopiero w 2013 r.
W 2017 r. mjr Hieronim Dekutowski został patronem 2 Brygady Obrony Terytorialnej w Lublinie. (PAP)
Nie udało mi się odszukać wyroku (polskiego i komunistycznego) Wojewódzkiego Sądu Rejonowego w Warszawie w sprawie Sr 904/48, z dnia 15 listopada 1948 r., w którym “Zaporę” skazano na karę śmierci. Szukałem tego wyroku, bo podejrzewałem, że dostał karę śmierci także za nielegalne posiadanie broni.
Niestety w internecie nie można odnaleźć tego orzeczenia, a szkoda – warto aby Polacy wiedzieli, że polscy bohaterowie byli mordowani min. za posiadanie broni. Byli morowania na podstawie “prawa”, które do dnia dzisiejszego jest uznawane za prawo – uchylone wprawdzie – ale jednak prawo w Polsce. Tak samo jak w przypadku Inki, Pileckiego i wielu innych bohaterów, czerwoni mordercy, przebrani za sędziów, skazywali za “nielegalne” posiadanie broni. W “ten kraj” Dekret z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa, na podstawie którego wydano wyrok, figuruje jako akt prawny uchylony.
Pomimo braku wyroku odnalazłem inne dokumenty, które wskazują, że “Zapora” dostał karę śmierci za posiadanie broni. “Zapora” został oskarżony w akcie oskarżenia min. o nielegalne posiadanie broni i amunicji (art. 4 dekretu z 13 czerwca 1946 r.). Przyznał się, w toku procesu do tego zarzutu. Udało mi się przeczytać postanowienie w sprawie rewizji, z którego także wynikało to, że Hieronim Dekutowski “Zapora” został zamordowany przez polskich komunistów, na polecenie polskich komunistów zwanych dla niepoznaki sędziami, wyrażone w dokumencie zwanym wyrokiem, za posiadanie broni. Polscy komuniści nazywali je nielegalnym, aby wyglądało, że czynią to sprawiedliwie.
O “Zaporze” komunistyczny sąd najwyższy napisał tak:
Całe zachowanie się oskarżonego Dekutowskiego po 4 lutego 1947 roku (…) świadczy o jego nieprzejednanej działalności skierowanej przeciwko Polsce Ludowej i jej partii robotniczej, przez nieujawnienie się, ścisłe powiązanie z bandami, melinowanie broni na „korzystniejszy” moment, reorganizację podziemia, a wreszcie organizowanie ucieczki zagranicę, do swoich „mocodawców”, anglo–amerykańskich ośrodków do walki z ustrojem ludowym w Polsce, by stamtąd dalej prowadzić akcję zbrodniczą, przy pomocy pozostawionych w terenie i uzbrojonych band.
Piękne świadectwo dla polskiego bohatera, zamordowanego między innymi za posiadanie broni.
Przy okazji widzicie dokładnie, że nienawiść do broni w rękach Polaków komuniści kształtowali przy pomocy mordowania bohaterów. Mordowali ich w świetle czegoś co nazywali prawem.
Prawda o broni w ręku Zapory była taka, jaką opisuje Leszek Kania w artykule pt. Wymiar sprawiedliwości antykomunistycznego podziemia zbrojnego w Inspektoracie AK-WiN Lublin 1945-1947:
Zasadniczym kierunkiem działalności mjr. H. Dekutowskiego, podporządkowanych mu oddziałów i komórek organizacyjnych na terenie Inspektoratu AK Lublin była samoobrona ludności i struktur terenowych organizacji przed bezprawiem reżimu i doczekanie z jak najmniejszymi stratami do wybuchu militarnego starcia świata zachodniego z Sowietami. Każda akcja wymagała szybkiego odskoku oddziału na głębokość nawet kilkudziesięciu kilometrów, dlatego też „Zapora” korzystał z baz znajdujących się na stosunkowo dużym obszarze, tj. od Tarnobrzega po Zamość. W maju 1945 r. oddział rozrósł się do wielkości batalionu liczącego ok. 250 ludzi w składzie trzech kompanii. Wielu chętnych, którzy zbiegli „do lasu” przed komunistycznymi represjami musiano odesłać z kwitkiem. Jako zdrajców i renegatów traktowano funkcjonariuszy UB i ich konfidentów, wobec których wyroki śmierci wydawał osobiście „Zapora” lub z jego upoważnienia dowódcy oddziałów partyzanckich.
Oszczędzano prostych czerwonoarmistów, jeżeli ci nie stawiali oporu. Litości nie znano wyłącznie dla funkcjonariuszy UB, NKWD i aktywistów PPR-u oraz tych członków MO i ORMO, którzy dotkliwie dali się we znaki miejscowej ludności i wykazywali gorliwą służbą dla nowego reżimu.
Na Lubelszczyźnie nie brakowało licznych, doskonale zorganizowanych i uzbrojonych grup bandyckich. Zapora sprawował sprawiedliwość i wobec takich pospolitych bandziorów. Mój ojciec pochodzi z Jatutowa, to mała miejscowość bardzo blisko Zamościa na Lubelszczyźnie. Ojciec urodzony w 1933 roku, pamięta lata po tzw. “wyzwoleniu”, a w istocie po rozpoczęciu okupacji przez sowietów i polskich komunistów. Opowiadał mi tato, że w jego wsi była taka pospolita banda. Rabowali zwykłą ludność. Komunistom oczywiście nie było sensu się skarżyć, ale do Zapory szły skargi od ludzi ze wsi. Raz ostrzegł Zapora bandziorów, nakazał im przestanie rabowania, nie posłuchali. Następnym razem już nie było ostrzeżenia, było trwałe uspokojenie bandytów, oczywiście z użyciem broni palnej.
Pamiętajmy o naszych bohaterach i prawdzie związanej z bronią palną. Nie dajmy się ogłupić, że prawem jest to co jest napisane w dzienniku ustaw. Niestety papier przyjmie wszystko co każe na nim napisać ten co ma nad nami władzę. Czasem jest to zwyczajne barbarzyństwo, tak jak w przypadku praw o broni palnej.
Darowizny jakie otrzymuje Fundacja Trybun.org.pl, są przeznaczane na opłacanie serwisu PAP. Proszę abyście brali to pod uwagę przy gospodarowaniu waszymi pieniędzmi.