Rosyjscy najemnicy już są w Wenezueli

2019-01-25 19:22 (Reuters/PAP) Reuters: rosyjscy najemnicy wzmacniają ochronę Maduro w Wenezueli

Rosyjscy najmenicy w ostatnich dniach przylecieli do Wenezueli, by wzmocnić ochronę prezydenta Nicolasa Maduro w związku z trwającymi w tym kraju antyrządowymi demonstracjami – podaje w piątek Reuters, powołując się na źródła bliskie sprawie.

Agencja cytuje m.in. Jewgienija Szabajewa, którego przedstawia jako atamana oddziału Kozaków, mającego powiązania z najemnikami. Szabajew powiedział, że słyszał, jakoby w Wenezueli przebywało ok. 400 rosyjskich najemników. Inne źródła, na które powołuje się Reuters, mówią o mniejszych grupach.

Szabajew, powołując się na kontakty w rosyjskich służbach bezpieczeństwa, wskazał, że kontyngent najemników przyleciał do Wenezueli na początku tego tygodnia, na dzień lub dwa przed rozpoczęciem antyrządowych protestów.

Jak dodał, najemnicy mieli przylecieć dwoma wyczarterowanymi samolotami do stolicy Kuby, Hawany, skąd zostali przetransferowani rejsowymi lotami do Wenezueli. Kubańskie władze nie odpowiedziały na prośbę o komentarz w tej sprawie.

Szabajew powiedział, że zadaniem najemników w Wenezueli jest ochrona Maduro. Mają oni nie dopuścić do tego, by prezydenta zatrzymali ewentualni zwolennicy opozycji będący w szeregach jego ochrony. “Nasi ludzie są tam bezpośrednio po to, by go chronić” – wskazał.

Według Reutera najemnicy są powiązani z tzw. grupą Wagnera, objętą w 2017 r. amerykańskimi sankcjami w związku z udziałem w konflikcie na Ukrainie. Członkowie “grupy Wagnera” – według doniesień medialnych – w ostatnich latach walczyli też w Syrii, a także prowadzą różnego rodzaju działania w państwach afrykańskich.

Źródło Reutera bliskie “grupie Wagnera” poinformowało, że część najemników przybyła do Wenezueli już przed wyborami prezydenckimi w maju 2018 roku. Według niego najemnicy, którzy “w ostatnim czasie” przybyli do Wenezueli, nie przylecieli z Rosji, a z państw, w których uczestniczą w misjach.

Rosyjskie ministerstwo obrony ani wenezuelski resort informacji nie odpowiedziały na zadane przez Reutera pytanie w sprawie najemników. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył z kolei: “Nie mamy takich informacji”.

Od środy na ulicach wielu miast Wenezueli trwają demonstracje przeciwko rządom prezydenta Nicolasa Maduro, który przez opozycję oskarżany jest o doprowadzenie kraju do stanu katastrofy gospodarczej. Przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem.

Władze Rosji zadeklarowały w czwartek, że uznają Maduro za prawowitego prezydenta Wenezueli. W rozmowie telefonicznej z Maduro Władimir Putin wyraził poparcie dla “legalnych władz” Wenezueli i oświadczył, że opowiada się za pokojowym rozwiązaniem kryzysu – podał Kreml. (PAP)

Czym różni się Rosja dzisiejsza od ZSRR? Nazwą? Może jest nieco mniej toporna. Ruscy kacykowie nie zsyłają już milionów na Syberię, nie mordują metodycznie w Gułagu. Nie dostrzegam innej różnicy. Rosja jest tak samo agresywna i podstępna jak niegdyś. Tak jak niegdyś podsyca konflikty, wspiera krwawych dyktatorów, którzy strzelają do własnego społeczeństwa. Dzisiaj ten wciąż komunistyczny kraj nie mówi o światowej rewolucji, on walczy o “pokój i stabilizację”. Chociaż kiedyś też sowieci byli głównymi niosącymi pokój światu, nic się w tej sprawie nie zmieniło.

Wenezuela nie jest oczywiście jakimś istotnym graczem na świecie, ale jest kolejny miejscem gdzie nastąpi starcie pragnienia wolności zwykłych ludzi z bandyckim reżimem jakiegoś dyktatora, wspieranego przez komunistyczną Rosję i Chiny. Moim zdaniem jeżeli w krótkim czasie wolny świat nie rozprawi się z dyktatorem Wenezueli Maduro, któryś komunistyczny kraj (Chiny lub Rosja) wyśle tam swoje wojsko. Inwazja będzie oczywiście na zaproszenie “legalnych władz” Wenezueli – dyktatora Maduro. Wówczas aby nie wywołać światowego konfliktu już nikt nie odważy się strącić Marudo siłą. To daje dużą szansę na krwawe tłumnie wolnościowych zmian. Znowu popłynie ludzka krew aby dobrze się żyło jakiemuś jednemu panu i ludziom z jego świty.

Moim zdaniem będzie to test na to czy wolny świat, chociaż wciąż silniejszy gospodarczo i militarnie, jest jeszcze w stanie dać odpór tyranom. Oczywiście cała nadzieja w USA, bo tylko Amerykanie są w stanie pomóc mieszkańcom Wenezueli. Niestety Amerykanie nie zrobią tego, tak mi się zdaje, militarnie. Pomogą, ale w Wenezueli musi być ktoś kto będzie zdolny tą pomoc przyjąć i sam się na miejscu zorganizować. Bez tego marne szanse. Mam nadzieję uciśnionym mieszkańcom Wenezueli się powiedzie.

Tak trochę na marginesie tych zdarzeń pomyślałem, że zupełnie podobnie może być w Polsce. Amerykanie chcą z Polakami sojuszu, ale w Polsce rządzi rząd zdrady narodowej. Nie wszyscy tutaj ją widzą, ale Amerykanie dostrzegli, a jeszcze jakiś czas i Polacy zobaczą komu tak naprawdę służy globalista Morawiecki i być może niczego nieświadomy skrajny socjalista Kaczyński.

Amerykanie chcą sojuszu, ale nie będzie sojuszu z PiS-em. Dzisiaj to jest niemal pewne. Nie będzie, bo PiS to to partia Morawieckich i Suskich, innych kacyków co to wielbią komunistyczne Chiny i sojusz strategiczny z tym komunistycznym państwem. Nie da się mieć sojuszu z USA i Chinami –  po aferze z Huawai już nawet ślepi powinni to zobaczyć.

Czy Polacy będą w stanie się zorganizować, wybrać tych, którzy chcą budować Polskę na osobistej wolności, na naturalnych prawach człowieka i obywatela, które nie pochodzą z łaski totalitarnej władzy a od niezmiennego Stwórcy? No właśnie tego nie wiem, ale mam podejrzenie. Moje podejrzenie jest takie, że Polacy nie dadzą rady. Polacy to dzisiaj naród tchórzliwy, ogłupiony socjalizmem i rozbity wewnętrznie napuszczaniem jednych na drugich.

Myśląc Polska wolnych Polaków powstała partia Ruch 11 Listopada – czy wokół tej partii wrze duch wolności? Przecież właśnie po to została ta partia założona, aby Polacy mogli ogłosić swoją deklarację niepodległości? Czy przyłożyliście rękę do tego aby coś się w tej sprawie rozwinęło, aby wesprzeć, dać poparcie tej partii? Bez tego samo się nie zrobi. Po prostu nic się nie wydarzy, a nie przepraszam… globalistom się powiedzie i urządzą nam jeden, lepszy, wspaniały porządek świata z jednym rządem, wojskiem, podatkami i możliwością rozwoju socjalistycznych pragnień…

Statut Ruchu 11 Listopada zaczyna się w taki oto sposób:

Ilekroć wskutek biegu wypadków koniecznym się staje dla jakiegoś narodu, by zerwał więzy polityczne krępujące go i zajął wśród potęg ziemskich oddzielne i równorzędne stanowisko, do którego upoważniają go prawa natury i jego Bóg, to właściwy respekt wymaga, aby wreszcie uczynił to.

Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście, że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych, że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla szczęścia i bezpieczeństwa.

Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających, doświadczenie zaś wykazało też, że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli prostować swoje ścieżki przez zmianę form, do których są przyzwyczajeni.

Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnie kontrolującej obywateli, to słusznym i ludzkim prawem i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa. Taką właśnie cierpliwość wykazali Polacy, lecz taka właśnie konieczność zmusza nas teraz do zmiany dotychczasowego sposobu rządzenia.

Powołujemy do życia partię polityczną Ruch 11 Listopada.

Celem Ruchu 11 Listopada jest budowa państwa polskiego gwarantującego członkom społeczeństwa obywatelskiego, które swoje wartości czerpie z przekazu zawartego w Biblii, a za najlepszą formę sprawowania władzy uznaje republikański system rządów, obronę naturalnych praw, jak w szczególności prawa do życia, prawa do wolności, prawa do ubiegania się o szczęście, prawa do posiadania i noszenia broni.

 

 

2019-01-26 19:30 (PAP) USA/ Pompeo wzywa w RB ONZ do poparcia sił wolności w Wenezueli (opis)

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo podczas sobotniego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ wezwał świat do poparcia sił wolności w Wenezueli i uznania tymczasowego prezydenta Juana Guaido. Przekonywał, że sytuacja w Wenezueli zagraża międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu.

“Teraz jest czas, by każde z pozostałych państw opowiedziało się po której ze stron. Dość zwłoki, dość gier. Albo jesteście z siłami wolności, albo jesteście w lidze z (Nicolasem) Maduro i jego chaosem” – mówił Pompeo.

Sobotnie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa zwołane zostało z inicjatywy Stanów Zjednoczonych, które w środę – jako pierwsze – uznały deklarację Guaido o przejęciu obowiązków prezydenta kraju. Przeprowadzenie posiedzenia próbowała zablokować Rosja – która wciąż uznaje władzę Nicolasa Maduro – ale jej wniosek o to, by Rada Bezpieczeństwa “nie zajmowała się wewnętrznymi sprawami Wenezueli” uzyskał poparcie tylko czterech spośród 15 członków RB.

„Stany Zjednoczone pomagają przywrócić jaśniejszą przyszłość Wenezueli. Jesteśmy tutaj, aby wezwać wszystkie kraje, by poparły demokratyczne aspiracje Wenezuelczyków, którzy starają się uwolnić od mafijnego państwa byłego prezydenta Maduro”. Sytuacja humanitarna wymaga akcji teraz. Wymaga akcji dzisiaj” – mówił Pompeo.

Amerykański sekretarz stanu mówił o losach zwykłych Wenezuelczyków, którzy w efekcie rządów Maduro przeszły drogę z dobrobytu do szukania żywności na śmietnikach. Przywoływał losy kobiet uciekających do innych krajów, gdzie aby przeżyć, zajmują się prostytucją. Wyliczał, że 9 na 10 osób w Wenezueli żyje w biedzie, miliony nie mają dostępu do wody pitnej i jedzenia, trzy miliony zostały zmuszone do ucieczki z domów, trzy na cztery szpitale są porzucone. Mówił także o więzieniu bądź nawet zabijaniu dysydentów i uczestników pokojowych protestów.

Zdaniem szefa amerykańskiej dyplomacji, sytuacja w Wenezueli stanowi zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. „Teraz przyszedł czas, by pomóc Wenezuelczykom, uznać nowy demokratyczny rząd prowadzony przez tymczasowego prezydenta Guaido i zakończyć ten koszmar” – przekonywał.

Zaapelował, by wszystkie państwa bezzwłocznie uznały Guaido za prawowitego przywódcę Wenezueli, podkreślając, że za Maduro stoją te państwa, które są pozbawione demokratycznych rządów, jak Rosja, Chiny, Syria czy Iran. Oskarżył je, że wspierają reżim, gdyż chcą odzyskać miliardów dolarów utopione w złych inwestycjach i rzekomej pomocy, która nie służyła Wenezuelczykom, lecz trafiała do kieszeni reżimu i jego zwolenników. Jego zdaniem żaden rząd nie przyczynił się do tragedii Wenezuelczyków bardziej niż Kuba.

Szefa amerykańskiej dyplomacji krytykowali przedstawiciele m.in. Rosji, Chin, Wenezueli, Nikaragui i Kuby. Zarzucali oni USA mieszanie się w wewnętrzne sprawy innych krajów. Twierdzili, że Wenezuela nie stanowi żadnego zewnętrznego zagrożenia dla pokoju i bezpieczeństwa.

Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia argumentował m.in., że zagrożeniem jest agresywne działanie Ameryki i jej sojuszników. Jak dodał Rosja, w odróżnieniu od jej krytyków, zawsze szanuje suwerenność innych krajów.

Guaido, przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Wenezueli, ogłosił się w środę tymczasowym prezydentem kraju, deklarując tym samym, że rządy Nicolasa Maduro są nielegalne. Tymczasowe objęcie urzędu przez Guaido uznały od razu Stany Zjednoczone, Kanada oraz kilkanaście innych państw, w większości z Ameryki Łacińskiej. Na początku stycznia Maduro został zaprzysiężony na drugą kadencję, ale zdecydowana większość państw nie uznała jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich z maja 2018 r., gdyż zostały one przeprowadzone z naruszeniem wszelkich standardów demokratycznych.