Z cyklu broń ratuje życie: kobieta strzeliła do intruza, który wszedł do jej domu

USA, Kalifornia, hrabstwo San Bernardino, noc z wtorku na środę 26 czerwca 2019 r. Około północy śpiąca w swoim domu kobieta została obudzona przez szczekającego psa.

Wstała, gdy weszła do sypialni zauważyła tam ukrywającego się mężczyznę. Przestraszona zaczęła do niego krzyczeć i pobiegła po broń, którą miała w salonie.

Intruz skierował się do kobiety, ta strzeliła trafiając napastnika.

Przybyła na miejsca policja i ratownicy stwierdzili śmierć napastnika. Próba udzielenia pomocy nie przyniosła skutku.

Policjanci ustalili, że 32-letni napastnik wszedł do domu bezprawnie. Napadnięta kobieta oczywiście nie została aresztowana.

(źródło foxla.com)

Mniej więcej tak wygląda sytuacja w miejscu w miarę normalnym. Wchodzi intruz nieproszony, ma się czego obawiać. Napadnięta ofiara zaś ma mieć pewność, że nic jej nie grozi prawnie i może się bronić jak to tylko możliwe. Obrona musi być nieograniczona pod względem sposobu i niereglamentowana odpowiedzialnością prawną. Gdy jest inaczej mamy niesprawiedliwość, wynaturzenie systemu prawa – czyli to co obowiązuje w dzisiejszej Polsce.

Gdy byłem ostatnio w Radio Koszalin zapytał mnie prowadzący redaktor czy byłem w sytuacji, gdy trzeba było użyć broni do obrony własnej. Odpowiedziałem, że na szczęście nie, bo użycie broni jest bardzo niebezpieczne dla bezpieczeństwa prawnego ofiary. Takiego delikatnego określenia użyłem, bo powinienem powiedzieć, że w tym dziadowskim i pogańskim państwie użycie broni do obrony koniecznej oznacza więzienie i klęskę życia.

Nie raz i nawet nie 10 razy pisałem o tym jak dziadowska jest pod tym względem Polska. W sytuacji jak powyżej w wiadomości z USA, gdyby zdarzyła się w Polsce, skala kłopotów jakie spadłyby na kobietę, byłaby niewyobrażalna. Co najgorsze w trakcie tzw. postępowania przygotowawczego nawet nie można by było o wynaturzeniach pisać bezpiecznie. Tak sobie ukształtowano system prawa, że człowiek jest niszczony w trakcie postępowania przygotowawczego, a mówić o tym publicznie nie można.