Rynek broni i amunicji oraz dostęp do broni palnej a wpływ na bezpieczeństwo państwa – debata

Zostałem jako prezes ROMB zaproszony przez Grupę Defence24, portal InfoSecurity24.pl oraz Fundację Instytut Bezpieczeństwa i Strategii (FIBiS), do udziału w zamkniętym seminarium pt. „Rynek broni i amunicji oraz dostęp do broni palnej a wpływ na bezpieczeństwo państwa”.

Była do debata w formule zamkniętego seminarium o tytule jaki podałem. Celem, który przyświecał organizatorom było umożliwienie dyskusji i wymiany wiedzy na temat szeroko pojmowanej kwestii dostępności do broni palnej w Polsce. Debata skupić się miała wokół tematyki związanej z obronnością kraju, strategią bezpieczeństwa narodowego, koncepcją obrony powszechnej, bezpieczeństwa wewnętrznego, dostępem do broni palnej w Polsce oraz wykorzystaniem potencjału polskiego przemysłu zbrojeniowego.

W debacie udział wzięło sporo ciekawych moim zdaniem uczestników. Wziął udział w debacie min. pan Krzysztof Gaj z Departamentu Analiz Przygotowań Obronnych Administracji KPRM (pułkownik, żołnierz rezerwy), doradca szefa BBN Andrzej Ostas (inspektor, policjant w stanie spoczynku), wiceprezes Mesko s.a. Gabriel Nowina-Konopka, Stanisław Drosio prezes zarządu stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl, Piotr Małecki z defence24.pl oraz Paweł Kupisz z Grupy defence24.pl – prowadzący debatę, Jacek Raubo z Fundacja Instytut Bezpieczeństwa i Strategii – prowadzący debatę. W  debacie uczestniczyła również poseł Anna Siarkowska z PiS oraz poseł Paweł Poncyliusz z Koalicji Obywatelskiej. Podobno przysłuchiwała się debacie pani inspektor Katarzyna Olejnik z KGP ale tego nie wiadomo, bo nie widziałem aktywności pani z KGP. No i w debacie wziąłem udział ja – trybun broni palnej. Mam nadzieję, że nie pominąłem żadnego uczestnika.

Mam nadzieję, że zamknięta formuła nie uniemożliwia mi przekazania moich pobieżnych spostrzeżeń. Nie odtworzę oczywiście przebiegu całej debaty, która trwała ponad 2 godziny, miała wiele interesujących wątków. Przedstawię jedynie moją ocenę, moje najważniejsze spostrzeżenia i myśli, jakie pojawiły się na podstawie tego co usłyszałem i co sam mogłem powiedzieć.

Zasadnicze moje wrażenie, wynikające z obserwacji tego co mówili uczestnicy seminarium, jest takie, że prawie wszyscy uczestnicy debaty widzą pilną potrzebę zmian w przepisach ustawy o broni i amunicji i rozszerzenie dostępu do broni palnej. Moim zdaniem tej pilnej potrzeby nie dostrzegał jedynie pan Andrzej Ostas doradca Szefa BBN, ale to rozumiem. Pan Ostas jest inspektorem policji w stanie spoczynku, a w policji jak wiadomo panują specyficzne przekonania na temat broni palnej. (Jeden z uczestników wskazał nawet, że to, iż policja wydaje pozwolenia to pozostałość komunizmu – słuszna uwaga.) Gdy usłyszałem z BBN wypływającą myśl, w kontekście dostępu do broni palnej, że trzeba zbadać jaki skutek wywołują restrykcje wynikające z covidowej histerii na stan zdrowia psychicznego Polaków, to już wiedziałem, że z panam doradcą Szefa BBN nie będę miał zbieżnych poglądów w sprawie dostępu do broni. Mamy zasadniczo różne patrzenie na tą ważną sprawę.

Wyraziłem na początku debaty zdanie, że my obywatele zawsze będziemy mieli problem w dogadaniu się z urzędnikami, bo różnią nas fundamenty w patrzeniu na problem prawa do broni. Urzędnicy nie dostrzegają tego, że istnieje coś takiego jak prawo naturalne, niezależne od woli urzędnika i tym jest prawo do broni. Urzędnicy uważają, że dają nam prawo do broni jako przywilej. Starałem się zasygnalizować to zasadniczo różne patrzenie, które warto widzieć aby starać się wzajemnie zrozumieć. Wskazałem, że tak często przywoływane potężne Stany Zjednoczone właśnie na takiej zasadzie rozumieją prawo do broni, jako zakaz naruszania przez urzędników prawa, które istnieje niezależnie od prawa nadanego przez rząd.

Pan płk Krzysztof Gaj z z Departamentu Analiz Przygotowań Obronnych Administracji KPRM, chociaż urzędnik nie mówił jak na urzędnika przystało. Mówił po ludzku, rozumnie, można powiedzieć swojsko. Wskazał coś co jest oczywiste, a mianowicie to, że brak powszechnego poboru musi być czymś zastąpiony. Polacy muszą potrafić posługiwać się bronią, bo czeka nas klęska ewentualnej wojny. Wobec braku powszechnego poboru, potrzebny jest dostęp do broni, tak aby umiejętność posługiwania się bronią w narodzie istniała. Tak wypowiedź pana pułkownika zrozumiałem.

Niezwykle ciekawe były wypowiedzi pana wiceprezesa Mesko s.a. Gabriela Nowiny-Konopka. Tylko dla wysłuchania tego co mówił pan wiceprezes warto było uczestniczyć w tym seminarium. Naprawdę przecierałem oczy gdy słuchałem jak szczerze pan wiceprezes opowiadał z jakimi praktycznymi problemami należy się zderzyć aby zrozumieć to dlaczego amunicja z Mesko s.a. jest jak mityczny yeti w sklepach z amunicją. Moim zdaniem nie wygląda to dobrze, a spółki skarbu państwa (skupione w PGZ) produkujące to co związane ze strzelectwem, chyba nigdy nie zdołają podjąć konkurencji na rynku z podmiotami funkcjonującymi w warunkach rynkowych. Z tego co wywnioskowałem, podmiotom skupionym w PGZ bardziej wygodnie i komfortowo jest po prostu nie wychodzić ze swoją ofertą na rynek cywilny.

Pani Siarkowska przekazała myśl, że zmiana przepisów o broni będzie możliwa gdy będzie duże parcie społeczne, które sprawi, że politykom będzie się to kalkulowało, gdy pojawi się jakiś polityk, któremu to się będzie politycznie opłacało. Można rozumować na podstawie wypowiedzi pani poseł także w ten sposób, że politycy, posłowie, posługują się wyłącznie własnym interesem politycznym, rachunkiem własnych zysków i strat. Nie w głowie im sprawy doniosłe dla bezpieczeństwa Polaków i Polski.

Nieco w kontrze do tego co mówiła pani poseł wskazałem, że najdonioślejsze pozytywne zmiany w przepisach o broni na przestrzeni ostatnich 100 lat, tj. zmiany z 2010/2011 roku, odbyły się bez politycznego promotora, za sprawą kilku dosłownie osób – działaczy społecznych. Zmiany poparły wszystkie ugrupowania polityczne. Powiedziałem, że politycy w Polsce są dzisiaj tak strasznie skonfliktowani, że lepiej aby nie było politycznego sponsora nowej ustawy o broni, bo się politycy pokłócą i nic z tego nie będzie. Wyraziłem myśl, że wystarczy, iż pozwolą ustawę uchwalić, której projekt jest gotowy, niech tylko nie przeszkadzają – mądrość polityków na tym powinna polegać.

Zdaje mi się, że jednak po próżnicy do polityków mówiłem, bo na koniec na dowód mojej tezy o niewyobrażalnym ich konflikcie pojawiło się iskrzenie pomiędzy panią Siarkowską, a posłem Poncyliuszem. Każdy mówił dosłownie po kilka minut, a i tak o mało się nie pokłócili i prowadzący musiał przerywać próżną gadaninę, a ja kręciłem głową zniechęcony.

Uczestnicy byli, jak pisałem, zgodni co do tego, że są potrzebne liberalizujące zmiany, poszerzenie dostępu do broni palnej. Pan Małecki zdaje mi się podkreślał, że to jest pilne, decyzje powinny być podjęte szybko.

Na podstawie tej debaty nie mam wątpliwości, że strona społeczna, eksperci są zgodni, że zmiany poszerzające dostęp do broni są już potrzebne, z powodów bezpieczeństwa narodowego. Nawet rozumieją do państwo politycy – pani Siarkowska i pan Poncyliusz także takie przekonanie wyrażali. Moim zdaniem brak zrozumienia tej sprawy jest tam gdzie leży problem – w strukturze policyjnej. Tam trwa przekonanie, że zakaz posiadania broni to bezpiecznie. Mam nadzieję, że pan doradca szefa BBN Andrzej Ostas zastanowi się nad tym co w debacie usłyszał, a może też słuchała debaty pani Olejnik i też się zastanowi.

Udało mi się wyrazić w podsumowaniu myśl taką, że możemy w Polsce dziesięciokrotnie zwiększyć ilość posiadaczy broni palnej i nic się nie stanie w zakresie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Odwołałem się do przykładu Niemiec, o czym ostatnio pisałem. Pan pułkownik Krzysztof Gaj mnie poprawił, że stanie się coś w zakresie bezpieczeństwa i porządku publicznego – zostanie zwiększone na skutek większej ilości broni  w rękach przestrzegających prawa obywateli.

Warto było być na tej debacie, organizatorom jeszcze raz dziękuję.