Policyjny pistolet sam wystrzelił, sam trafił w głowę i sam zabił człowieka

Policja ma wyjątkowo wadliwą broń palną, albo to broń złośliwie-inteligentna. Policyjna broń strzela sama, sama zabija, sama trafia precyzyjnie co celu. Co prawda ta sama broń w rękach nie-policjanta już zachowuje się inaczej. W rękach nie-policjanta broń zadająca śmierć zawsze jest tylko przedmiotem, którego człowiek użył z zamiarem pozbawienia życia.

Niech was to nie dziwi, takie są fakty. Nie ważcie się tych faktów kwestionować. Aby było jasne. Tu nie używamy rozumu, tu wierzymy w to co opowiadają nam biegli i prokuratorzy, oni wiedzą jak jest naprawdę.

O sprawie, która między innymi stanowi podstawę do powyższej oceny, zawiadamiałem we wpisie pt. Policjant zastrzelił osobę podejrzewaną o kradzież paliwa – takie używanie broni nie zasługuje na pochwałę!

Sprawa okazuje się zdecydowanie bardziej ciekawa niż się nam wszystkim zdaje. Portal Onet zawiadamia o bardzo ciekawych szczegółach sprawy. Kula, która przeszyła czaszkę zastrzelonego człowieka, została wystrzelona z odległości od 20 cm do 100 cm, z policyjnej broni (złośliwie-inteligentnej). Broń wypaliła sama, samoczynnie – twierdzi dzielna polska policja. Broń wypaliła sama (samoczynnie) i wyobraźcie sobie, że z odległości nie większej niż 1 metr trafiła precyzyjnie w głowę biegnącego człowieka.

Policjant nie chciał zabić, no to nie podlega żadnej dyskusji! Przecież to dzielny polski policjant. Jak policyjna broń w rękach policjanta strzela w głowę człowieka z odległości co najwyżej 1 metra, to oznacza, że strzela broń sama, a policjant nie chciał zabić.

Czego tu nie rozumiecie? Coś wam nie pasuje? Sobie swoje niepasujące przemyślenia odłóżcie na bok – tu się wszystko zgadza. Policyjny pistolet sam wystrzelił, sam trafił w głowę i sam zabił człowieka – takie są fakty!

Tak zupełnie poważnie. Boję się żyć w takim państwie, gdzie policjant za strzał w głowę człowieka, z odległości 1 metra, odpowiada za czyn nieumyślny, a nie za morderstwo. Boję się żyć w państwie, w którym prokurator w takiej sytuacji dochodzi to wniosków jakie czytacie.

Moim zdaniem w Polsce, w tym upadłym państwie, mamy dwie miary sprawiedliwości. Jedna miara jest dla ludu, druga miara dla panów (urzędowo umocowanych). Takie państwo jest złe. Takie państwo jest systemowo niesprawiedliwe. Takie państwo uznaję za system instytucjonalnego zła, niszczące naturalne oczekiwanie sprawiedliwości. Z takiego państwa się ucieka. W takim państwie człowiek ma się bać policjanta, prokuratora, sędziego. Należy się bać gdy się człowiek zetknie z takim “wymiarem sprawiedliwości”, bo może się zdarzyć, że przedstawicielowi takiego sytemu sama broń wystrzeli prosto w waszą głowę.