Uczniowie liceum w Parkland na Florydzie, gdzie kilka dni temu doszło do masowego mordu, planują marsz w stolicy państwa. Chcą, aby amerykańskie władze zajęły się kwestią dostępu do broni palnej.
Uczniowie liceum w Parkland planują wybrać się do Waszyngtonu w marcu. Ma to być element kampanii, której celem jest zwrócenie uwagi amerykańskich władz na problem dostępu do broni palnej.
Jak mówią uwagę organizatorzy marszu, 19-latek, który jest sprawą strzelaniny na Florydzie, broń kupił legalnie, chociaż wiadomo było, że ma on problemy psychiczne.
Organizatorzy twierdzą, że dzięki takiej formie protestu chcą sprawić, aby strzelanina w liceum im. Marjory Stonemana Douglasa w Parkland stała się punktem zwrotnym w toczącej się w USA debacie na temat dostępu do broni palnej.
Marsz na Waszyngton ma odbywać się pod hasłem “Maszerujemy po życie”, a negatywna narracja jest skierowana przeciwko NRA (Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki). Polityków oskarża się o branie pieniędzy od NRA, także prezydenta Donalda Trumpa.
Licealiści nawołują do “stworzenia nowej normalności, w której powodem do wstydu dla każdego polityka będzie przyjmowanie pieniędzy od NRA”.
(źródło reuters.com, usa.se.pl, rp.pl)
Moim zdaniem jest tak, że to nie jest akcja licealistów, tylko z rozmachem organizowana działalność lewicy w USA. Albo może uczniowie w swej młodzieńczej zapalczywości w walce z krzywdą i niesprawiedliwością, zostaną wkrótce wykorzystani przez amerykańskie lewactwo w walce z Drugą Poprawką.
Nawet jestem w stanie ich zrozumieć, przecież sam kiedyś byłem w liceum i miałem młodzieńcze pomysły. Trzeba jednak pamiętać, że reguła jest taka:
Kiedy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Gdy stałem się mężczyzną, zaniechałem dziecięcych spraw.
To nie emocje i młodzieńcza zapalczywość mają mieć znaczenie, a rozum i rozumna ocena najtrudniejszych nawet faktów. Ocena trzeźwa, oderwana od emocji prowadzi do wniosku takiego, jaki sformułował autor tekstu The History of the Second Amendment:
Jednak gorliwie bronimy tych praw, zakładając, że nadużycie władzy przez rząd jest większym złem niż to, które stwarzają pojedynczy nienawistnicy czy przestępcy.
To co wykrzykują ci młodzi ludzie, to lewicowe lewicowe hasła: “Nowa normalność”, “politycy biorą pieniądze od NRA”, “Marsz po życie”. W istocie nic w tym nowego. Te hasła są tak stare jak stara jest lewicowa zaraza atakująca USA.
Naprawdę wątpię czy oni zdają sobie sprawę z tego, że ich “Marsz po życie” jest w istocie marszem przeciwko życiu i przeciwko wolności. Fakt posiadania broni każdego dnia, w tysiącach przypadków ratuje życie Amerykanów. Amerykanie w latach 80 i 90 sięgali po broń w obronie przeciętnie 2,2-2,5 mln razy rocznie. Dzisiaj jest tych przypadków mniej, bo znacznie spadała tam przestępczość.
Mam nadzieję, że ważniejsze dla Amerykanów będzie zachowanie naturalnego prawa do posiadania i noszenia broni, niż zupełnie pozorne bezpieczeństwo jakiego chcą zaznać odbierając najważniejsze z naturalnych ludzkich praw.