Francuski rząd rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego, bo ludzie się buntują z powodu podwyżek podatków

2018-12-02 10:09 (AFP,Reuters,AP/PAP) Francja/ Rząd rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego

Francuski rząd rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego; ma to zapobiec wystąpieniu kolejnych rozruchów – powiedział w niedzielę rzecznik gabinetu Benjamin Griveaux. Wezwał do dialogu protestujących z ruchu “żółte kamizelki”. Według władz pod demonstracje podłączają się m.in. grupy “chuliganów”.

“Musimy myśleć o środkach, które można podjąć, by takie incydenty nie zdarzyły się ponownie” – powiedział Griveaux w radiu Europe1, odnosząc się do sobotnich zamieszek w Paryżu.

Zapytany przez dziennikarza o ewentualne wprowadzenie stanu wyjątkowego rzecznik odparł, że jest to wśród rozważanych opcji.

Grupa młodych zamaskowanych mężczyzn, z których część trzymała metalowe pręty i siekiery, wywołała w sobotę rozruchy w Paryżu, gdzie tego dnia odbywała się manifestacja protestujących m.in. przeciw podwyżkom akcyzy na paliwo “żółtych kamizelek”. Podpalonych zostało kilkanaście pojazdów oraz niektóre budynki, głównie w środkowej i zachodniej części miasta.

Według bilansu podanego w niedzielę przez paryską policję w sobotę w stolicy Francji rany odniosły 133 osoby, w tym 23 członków sił bezpieczeństwa, i dokonano ponad 400 zatrzymań. Jak ocenia agencja AP, były to największe od lat rozruchy w Paryżu.

Jeszcze w niedzielę prezydent Emmanuel Macron ma odbyć nadzwyczajne spotkanie z premierem Edouardem Philippe’em i ministrem spraw wewnętrznych Christophe’em Castanerem. Mają na nim rozmawiać o tym, jak uporać się z zamieszkami oraz jak rozpocząć dialog z nieustrukturyzowanym, spontanicznym protestacyjnym ruchem “żółtych kamizelek”.

Demonstracje i blokady ruchu trwają od 17 listopada i szybko rozprzestrzeniają się po całym kraju, głównie dzięki mediom społecznościowym. “Żółte kamizelki” wyrażają swój sprzeciw m.in. wobec podwyżek podatków od paliwa, które wprowadzane są w ramach rządowej polityki transformacji energetycznej kraju.

Francuskie władze poinformowały, że pod demonstracje w Paryżu podłączają się grupy “chuliganów” z lewicowych i prawicowych ruchów skrajnych. Szef MSW oświadczył, że większość zatrzymanych stanowią zwykli demonstranci “podpuszczeni” przez chuliganów.

Komentując sobotnie wydarzenia w Paryżu, prezydent Macron podkreślił, że “będzie zawsze szanować opozycję, ale nigdy nie zaakceptuje przemocy”. Wcześniej w tym tygodniu prezydent ogłosił chęć dostosowania podatków od paliwa do wahań cen surowca i zapowiedział obszerne konsultacje w sprawie polityki energetycznej i środowiskowej.

W niedzielę w telewizji BFMTV Castaner ponownie podkreślił, że rząd nie ma zamiaru zmieniać kierunku swojej polityki. “Od 30 lat kierunek się zmienia co 18 miesięcy. Gdybyśmy nie zmieniali tego kierunku co 18 miesięcy od 30 lat, kraj byłby w lepszej kondycji” – mówił szef MSW. Ponownie podkreślił, że rząd jest gotowy na rozmowy z przedstawicielami protestujących. (PAP)

Gdy przeczytałem depeszę PAP pomyślałem, że Macron jak komunistyczny zbrodniarz Jaruzelski wprowadza stan wojenny z powodu niezadowolenia ludu swojego państwa. To naprawdę jest tak, że każdy socjalista, który ma władzę, z czasem staje się złowrogim komunistą, tępiącym zbrojnie każdy objaw niezadowolenia społecznego. Jest tak, bo jego program nie działa, a przecież powodem nie może być ani ten program ani on sam. Musi być jakiś wróg, wróg klasowy był w komunizmie stosowanym, w państwach europejskich wdrażających model totalitarnej władzy są to “chuligani”. Wiadomo, że nie są to obywatele, bo ci są szczęśliwi z powodu rządu lewicowych globalistów. Musi być wróg, więc wrogów nazywa się chuliganami, no jakoś nazwać i trzeba.

W Polsce też tak jest, a przynajmniej widać tego pierwsze jaskółki. W Polsce globalsityczno-lewicowy rząd PiS także wdraża totalitaryzm. Oczywiście z troski o nas, bo każdy totalitaryzm z tego powodu jest na siłę wdrażany. Np. w Polsce aktualnie wrogiem dla lewicowego rządu PiS są nieuczciwi przedsiębiorcy. Efekt jest taki, że potencjalnymi złodziejami jest każdy przedsiębiorca dla totalitarnych służb skarbowych. Z czasem będą to kolejne grupy społeczne. To naprawdę wyłącznie kwestia czasu i zaawansowania walki klasowej.

Zupełnie na marginesie jedno spostrzeżenie. W Polsce także trwa transformacja energetyczna. Elektryczne samochody, ograniczenia gazów cieplarnianych, opłaty emisyjne na tworzenie jakiś ekologicznych funduszy i tym podobne lewackie idiotyzmy. We Francji ta transformacja sprawia podwyżki podatków, w Polsce lewicowi geniusze od ekonomii z PiS wymyślili podatek/opłatę, który nie będzie sprawiał podwyżek cen jak we Francji. Chodzi o opłatę emisyjną, która doliczona do ceny benzyny zgodnie, z zapowiedziami ekonomicznych szarlatanów z PiS-u, nie spowoduje wzrostu cen paliw.

Także jesteśmy bezpieczni, jak to dobrze, że ci towarzysze rządzą w Polsce. 🙂

 

2018-11-18 19:21 (EFE/PAP) Francja/ Rząd: 409 rannych w protestach

Francuski rząd podał w niedzielę, że w sobotnich protestach “żółtych kamizelek” przeciwko wzrostowi podatków od paliwa rannych zostało 409 osób, w tym jedna poważnie. Jedna kobieta zginęła. Policja zatrzymała 282 osoby.

Jak podawano w sobotę, zginęła kobieta, potrącona przez samochód przejeżdżający przez blokadę. Kierowca wpadł w panikę, kiedy protestujący zaczęli uderzać w karoserię i nacisnął pedał gazu.

“Noc była nerwowa” – powiedział szef francuskiego MSW Christophe Castaner radiu RTL. – Dochodziło do napadów, bijatyk i w ruch szły noże”.

Według niego rannych zostało również 28 funkcjonariuszy policji i straży pożarnej, kiedy podczas protestów doszło do przepychanek i starć.

Ludzie ubrani w żółte odblaskowe kamizelki protestowali w co najmniej 2 tys. miejsc, na przejściach dla pieszych, przy wjazdach na stacje benzynowe i do supermarketów. Według nich wzrost podatku od paliw uderza najbardziej w mieszkańców wsi i mniejszych miast, którzy muszą dojeżdżać co najmniej kilkadziesiąt kilometrów do pracy, szkół i na zakupy.

Także w niedzielę na głównych drogach Francji zbierały się liczne grupki protestujących. (PAP)


2018-12-01 22:03 (AFP, AP, EFE, Media/PAP) Francja/Protesty w Paryżu: 95 rannych, 287 zatrzymanych

Rośnie liczba poszkodowanych podczas zamieszek towarzyszących w Paryżu sobotnim protestom “żółtych kamizelek” przeciwko podwyżce podatku od paliw. Według oficjalnego bilansu 95 osób zostało rannych, w tym 14 policjantów. Liczba zatrzymanych wzrosła do 287.

Protesty trwają od samego rana na Polach Elizejskich, w ich rejonie i wokół placu de Gaulle’a (dawniej plac Gwiazdy), na którym stoi Łuk Triumfalny. Do wieczora wraz z zamieszkami, tłuczeniem szyb, podpalaniem samochodów, rozszerzyły się też na inne miejsca Paryża, według telewizji LCI doszło do starć m.in. na placu Bastylii.

Sceny miejskiej partyzantki powtarzały się w wielu dzielnicach stolicy Francji, w której wstrzymano ruch na co najmniej 19 stacjach metra oraz na wszelki wypadek zamknięto wielkie domy towarowe w 9. dzielnicy Paryża.

Zamieszki przesuwały się w stronę historycznego centrum miasta, w stronę najpierw Luwru i Galerii Lafayette. W pobliżu Pól Elizejskich podpalono samochody, a w 1. dzielnicy nawet wóz policyjny. Po południu doszło do pożaru na rogu placu de Gaulle’a i jednej z odchodzących od niej reprezentacyjnych alej.

Prezydent Emmanuele Macron, który przebywa na szczycie G20 w Buenos Aires, potępił wieczorem uczestników protestów, którzy atakowali policję, plądrowali sklepy i podpalali budynki.

“To, co wydarzyło się w Paryżu, nie ma nic wspólnego z wyrazem pokojowego gniewu (…) Nie ma powodu, dla którego policja powinna zostać zaatakowana, (…) przechodnie lub dziennikarze są zagrożeni, Łuk Triumfalny zbezczeszczony. Sprawcy tej przemocy nie chcą zmian, chcą chaosu. (…) Zostaną zidentyfikowani i zatrzymani i odpowiedzą za swoje działania w sądzie. (…). Będę zawsze szanować opozycję, (…) ale nigdy nie zaakceptuję przemocy” – oświdczył Macron.

Zapowiedział, że na niedzielę zwołał spotkanie “ze wszystkimi właściwymi służbami”, w którym weźmie udział po powrocie z Buenos Aires.

Szef francuskiego MSW Christophe Castaner z kolei zapowiedział w telewizji francuskiej ukaranie odpowiedzialnych. “Wiedzieli, jakie ryzyko podejmują, muszą przyjąć na siebie odpowiedzialność” – zaznaczył.

Poinformował, że do ochrony zaangażowano w całej Francji ok. 66 tys. policjantów i żandarmów. “Zmobilizowano ich wszędzie, są zmęczeni” – dodał.

Protestujący pod Łukiem Triumfalnym na skraju Pól Elizejskich, którzy najpierw śpiewali francuski hymn narodowy i wzywali do dymisji prezydenta, na cokołach monumentu nad grobem Nieznanego Żołnierza wypisali czarnymi literami “żółte kamizelki zatriumfują” i rozwinęli transparent z hasłem “Macron, przestań nas traktować jak durniów”.

We wtorek, 27 listopada, Macron ogłosił chęć dostosowania opodatkowania paliw do wahań cen i zorganizowania “poważnych konsultacji” na terytoriach, bez rezygnacji ze strategii dotyczącej środowiska i energii jądrowej.

Ale “żółtych kamizelek” nie przekonało spotkanie z ministrem ds. zmian ekologicznych Francois de Rugym.

Ruch żółtych kamizelek wywołany został zapowiedzią podwyżki cen paliw, głównie dieslowskiego, ale – jak zaznacza AFP, jest on wyrazem gniewu znacznie szerszych grup społeczeństwa francuskiego wobec polityki prezydenta Macrona. Sondaże wskazują, że z protestującymi solidaryzuje się około 3/4 społeczeństwa francuskiego.

“A co robisz z francuskimi pieniędzmi?” – to słowa z wideo opublikowanego na Facebooku 18 października przez absolutnie nieznaną Jacline Mouraud, która zwraca się z tym pytaniem do “pana Macrona”, by potępić go za “prześladowanie kierowców”. Wideo na Facebooku obejrzano w sieci społecznościowej 6 mln razy, a petycja w sprawie “spadku cen paliwa” stała się hitem na portalu petycyjnym change.org, internet zaś puchnie od apeli o blokowanie dróg na znak protestu.

Minister Castaner o zamieszki obwinia “ultraprawicę”, która według niego “odpowiedziała na apel głównie Marine Le Pen”, szefowej Zjednoczenia Narodowego, (d. Frontu Narodowego) o przemarsz Polami Elizejskimi.

Opozycja krytykuje rząd za to, że chce ograniczyć wydarzenia związane z protestem do przemocy i pozostaje głuchy na żądania.

W partiach opozycyjnych niektórzy apelują o moratorium na podatki energetyczne, inni o referendum, a nawet o rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego, podczas gdy premier Edouard Philippe potwierdził wzrost podatku węglowego na paliwa z dniem 1 stycznia. (PAP)


2018-11-24 12:14 (Reuters, AFP/PAP) Francja/ Policja użyła siły, by zatrzymać “żółte kamizelki” (krótka2)

Francuska policja użyła w sobotę gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby rozpędzić zebranych na Polach Elizejskich w Paryżu członków tzw. ruchu “żółtych kamizelek”, którzy protestują przeciw podwyżkom akcyzy na paliwo.

Na Polach Elizejskich zebrało się w sobotę przed południem kilkuset protestujących, którzy m.in. śpiewali francuski hymn, wznosili hasła “Macron, rezygnacja” i “Macron – złodziej” oraz próbowali się przedostać w okolice pobliskiego Pałacu Elizejskiego, będącego siedzibą prezydenta Emmanuela Macrona. Według paryskiej prefektury użycie gazu łzawiącego i armatek wodnych było spowodowane obecnością wśród protestujących członków skrajnie prawicowych ugrupowań, którzy atakowali funkcjonariuszy.

Na sobotę ruch żółtych kamizelek zapowiedział kolejne wielkie protesty w całej Francji. Do Paryża miało przyjechać ponad 30 tysięcy osób niezadowolonych z decyzji władz o podwyżce akcyzy. W związku z tym w stolicy Francji zmobilizowano dodatkowo 3000 policjantów. Protesty mają się jednak odbywać w całym kraju. W zeszłym tygodniu uczestniczyło w nich 280 tysięcy ludzi.

Przyczyną protestów jest zapowiedziana przez administrację prezydenta Macrona kolejna podwyżka akcyzy na paliwa, w tym zwłaszcza na olej napędowy. W tym roku zwiększyła się one o 3,9 eurocentów za litr benzyny i 7,6 eurocentów za litr paliwa typu diesel, zaś od 1 stycznia mają one zostać podniesione odpowiednio o 2,9 oraz 6,5 eurocentów za litr.(PAP)


2018-11-23 13:02 (PAP) Protest “żółtych kamizelek” rozlewa się z Francji na Belgię

Protest tzw. żółtych kamizelek, czyli przedstawicieli uboższej części społeczeństwa sprzeciwiających się m.in. wysokim cenom paliwa, rozlewa się z Francji na Belgię. W piątek blokowane są dojazdy do niektórych centrów handlowych i część dróg.

Akcje mogą mocno uprzykrzyć życie niektórym kierowcom, bo sieci handlowe w Belgii zaplanowały na “czarny piątek” wiele promocji, licząc na przyciągnięcie tłumów na zakupy.

Protesty “żółtych kamizelek” zaczęły się w ubiegłą sobotę we Francji. Oddolna akcja niezorganizowanych w żadnym związku czy partii politycznej ludzi polega głównie na blokowaniu dróg. Miejscami prowadziła do agresji – utarczek ze zniecierpliwionymi kierowcami czy służbami.

Podobnie sytuacja zaczyna wyglądać we francuskojęzycznej części Belgii, Walonii. Według publicznego nadawcy RTBF w czwartek w nocy “żółte kamizelki” chciały zablokować autostradę E19, ale ze względu na interwencję policji to im się nie udało. W południowo-zachodniej Belgii w pobliżu rafinerii Total w Feluy (znajduje się ona blisko autostrady E19) rozlokowano 350 policjantów.

Dzień wcześniej protest, który odbywał się w tym samym miejscu, przemienił się w walki zamaskowanych demonstrantów z siłami policyjnymi. W ruch poszły kamienie i race, którymi atakowani byli nie tylko policjanci, ale też dziennikarze czy osoby chcące przejechać przez autostradę.

Śmigłowiec policyjny został zmuszony do odwrotu, gdy manifestanci próbowali oślepić pilota za pomocą lasera. Policja użyła armatek wodnych. Według lokalnych władz w zamieszkach tych wzięło udział około 400 zamaskowanych osób.

Do starć doszło też w czwartek w nocy okolicach walońskiego miasta Charleroi. Na jego przedmieściach znajduje się lotnisko, z którego korzystają pasażerowie tanich linii lotniczych. RTBF opisuje, jak agresywni demonstranci próbowali się dostać na tzw. małą obwodnicę tego miasta, grając w “kotka i myszkę z policją”. Kilkukrotnie udawało im się wtargnąć na jezdnię, po czym byli przepędzani przez mundurowych. Na jezdnie wciągano odłamane z okolicznych drzew gałęzie, płyty chodnikowe czy kubły na śmieci.

Policja musiała też interweniować, gdy niewielka grupa próbowała dostać się do środka jednej z zatrzymanych ciężarówek, by splądrować jej zawartość. Manifestantom udało się zatrzymać ruch na obwodnicy Charleroi na pół godziny. Akcja wygasła, gdy psy policyjne przepędziły część osób, a mundurowi otoczyli najbardziej krewkich z protestujących.

Nie wszędzie jednak akcje przebiegają w tak dramatyczny sposób. Od czwartkowego wieczoru pokojowo blokowany jest np. dojazd do supermarketu Cora w miejscowości La Louviere. Protest ma też utrudniać dojazd do centrów handlowych w Charleroi czy Tournai.

Według belgijskich mediów w piątek blokady, które spowalniają, ale nie umożliwiają jednak całkowicie ruchu, prowadzone są też w kilku miejscach na drogach.

Z obserwacji prowadzonych we Francji wynika, że “żółte kamizelki” wywodzą się głównie z niewielkich miast. To osoby z klas średnich, którym się niezbyt dobrze powodzi. Zdaniem profesora Francois Gemenne, który wypowiadał się w tej sprawie dla RTBF, podobnie jest w Belgii. “Ten ruch jest faktycznie ciekawy. To odpowiedź na prawdziwe cierpienie i prawdziwe ubóstwo” – ocenił.