W Wenezueli jednak można mieć broń, ale gdy jest się przyjacielem socjalistycznej władzy
- Autor: Andrzej Turczyn
- 17 kwietnia 2019
- Brak komentarzy
O Wenezueli pisałem wiele razy. W Wenezueli jest socjalistyczny raj bez broni. Tzn. broń mają rządowi oprawcy, tylko zwykły lud został rozbrojony, aby bezpiecznie było mordercom w mundurach do nich strzelać. Zakazali tam socjaliści posiadania broni, później odbierali jak do dzikich ludzi w zamian za urządzenia elektryczne gospodarstwa domowego, no a teraz jak jest w Wenezueli każdy widzi w mediach.
Ale proszę okazuje się, że w Wenezueli jednak można mówić o posiadaniu broni palnej przez zupełnie zwykłych lidzie. Oczywiście warunkiem jest to, że jest się przyjacielem władzy. PAP podaje taką oto wiadomość:
2019-04-14 17:13 (Media, Reuters/PAP) Wenezuela/ Maduro chce, by do prorządowej milicji dołączył milion osób
Dotychczasowy przywódca Wenezueli Nicolas Maduro chce, by do końca roku do prorządowej milicji dołączył milion osób – podaje w niedzielę BBC. Prezydent podczas wiecu w stołecznym Caracas zaapelował do obecnych członków milicji o zaangażowanie się w pracę przy produkcji żywności.
Podczas sobotniego wiecu Maduro pochwalił milicję za gotowość do “obrony – z bronią w ręku – pokoju, suwerenności, integralności terytorialnej, niepodległości oraz życia ojczyzny”.
Maduro zaapelował do zebranych członków milicji, by zaangażowali się w pracę w rolnictwie. W związku z pogłębiającym się kryzysem w kraju wiele osób nie może pozwolić sobie na kupno pożywienia. “Z karabinami na ramieniu bądźcie gotowi do obrony ojczyzny i siania zboża, aby produkować żywność dla społeczeństwa, dla narodu” – powiedział Maduro.
Obecnie do milicji – podlegającej bezpośrednio Maduro – należą 2 mln ludzi.
Składająca się z cywilów milicja została utworzona w Wenezueli w 2008 roku przez poprzednika Maduro – Hugo Chaveza. Jej zadaniem jest wspieranie sił zbrojnych.
Lider opozycji, przewodniczący parlamentu Juan Guaido, który ogłosił się prezydentem kraju, apeluje do sił zbrojnych, by wypowiedziały posłuszeństwo Maduro. Do tej pory wojsko stoi jednak u boku przywódcy.
Guaido wezwał naród, by wyszedł na ulice i rozpoczął “ostatni etap końca uzurpacji”.
W Wenezueli od ponad dwóch miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko prezydentowi Maduro Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uznał prezydenturę rywala za nielegalną. Stany Zjednoczone jako pierwsze uznały Guaido za prawowitego reprezentanta Wenezueli, a ich śladem poszło kilkadziesiąt innych państw, w tym większość członków UE. Zarówno Rosja, jak i Chiny uznają władzę Maduro.
Już widać, że to co wykrzykuje Maduro już raz było i to w nie tak bardzo odległej historii innego socjalistycznego miejsca, wiecznej szczęśliwości na świecie. Podczas rewolucji bolszewickiej lud miał dostęp do broni, gdy był czas buntu i zdobywania władzy przez komunistów. Wówczas też władza socjalistyczna, a konkretnie znany na cały świat działacz międzynarodówki socjalistycznej tow. Lenin mówił to co opisane na powyższej ilustracji, czyli dokładnie to co teraz po nim powtarza tow. Maduro.
Milicjanci od Maduro nie mają oczywiście prawdziwych karabinów, mają drewniane zabawki, z którymi ćwiczą walkę o “niepodległość” głodującej Wenezueli. No ale skoro tow. Maduro mówi co mówi to się domyślam, że będą mieli, socjalistyczny rząd planuje im broń wydać gdyby nastało jakieś dla tego rządu niebezpieczeństwo.
Dla imię bezpieczeństwa rządu/władzy nie obowiązuje reguła, że im mniej broni tym bezpieczniej. Dla zachowania bezpieczeństwa rządu/władzy im więcej broni oznacza bezpieczniej. Im mniej broni tym bezpieczniej to reguła właściwa dla ludu. Takie zasady obowiązują w każdym miejscu na świecie, gdzie jest socjalizm.