Z cyklu broń ratuje życie: 21-letni młodzieniec uratował ojca i macochę strzelając do napastnika

Teksas, miasto Hudson, któryś weekend we wrześniu 2020 r. Na imprezie w restauracji był 21-letni chłopak, jego ojciec wraz ze swoją żoną, która jest macochą 21-latka. Impreza chyba rozwijała się dobrze. Tata tańczył ze swoją żoną.

W pewnym momencie zrobiło bardzo niemiło. Kobietę zaczął obmacywać jakiś świr, a jej męża uderzył w twarz. To skłoniło parę do opuszczenia baru. Wyszli, a za nimi wyszedł napastliwy łobuz.

Na parkingu zaatakował mężczyznę, uderzając go tak dotkliwie, że stracił przytomność, po czym zaczął atakować kobietę.

Na szczęście cała sytuację obserwował syn mężczyzny, który wyszedł za ojcem z i macochą z baru. Gdy zobaczył co się dzieje na parkingu dobył broni i strzelił do bandyty.

Trafił celnie, łobuz padł. Został zabrany do szpitala ale tam zmarł. Nie smucimy się z tego powodu. Ma czego chciał.

Na miejscu policja przesłuchała 21-latka, jego ojca, który odzyskał przytomność jak już został przywrócony porządek. Po przesłuchaniu wszyscy udali się do domu. Oczywiście nikt nie został zatrzymany, nikomu nie postawiono zarzutów. To była obrona ojca i macochy. Sprawa zupełnie prosta.

(źródło newsweek.com)

Trochę mi ta sprawa przypomina sprawę Jacka Widyka z Płocka. Wyobraźcie sobie, że został przez sąd apelacyjny prawomocnie skazany, a sędzia nie dopatrzył się obrony koniecznej. Podobno pan sędzia nie dość oświecony wyraził zdanie, że pistolet pan Jacek miał do celów sportowych to się nim bronić nie mógł. Więcej mam nadzieję, napiszę wkrótce o tej sprawie.

Gdyby każdy kto czytuje bloga trybun.org.pl regularnie wspierał Fundację Trybun.org.pl, dużo więcej dałoby się zrobić