Moim zdaniem bogoojczyźniany patriotyzm to jest morfina, przyjemna, biało-czerwona, ale nie leczy, tylko odcina odczuwanie bólu

Poniżej moje myśli, które napisałem jako komentarz do wpisu pt. W nocy z niedzieli na poniedziałek (z 2 na 3 maja) minie setna rocznica wybuchu III powstania śląskiego. Doszedłem do wniosku, że ten komentarz ma wartość uniwersalną, a chciałbym wywołać dyskusję. Postanowiłem więc sprowokować do niej osobnym wpisem i tytułem. Mam nadzieję, że tytuł zwróci uwagę. Wpis zamieszczę przy okazji święta Konstytucji 3-Maja. To też element bogoojczyźnianego patriotyzmu. Zwróćcie uwagę nie na wątek powstania śląskiego, a na to co piszę o przyczynach, moim zdaniem braku zdolności poświęcenia Polaków dla Polski.

O powstaniach śląskich wspominam z dwóch powodów. Po pierwsze, bo mój dziadek Aleksander Wołoch brał udział w Drugim Powstaniu Śląskim. Jako cywil pojechał z Poznania na Śląsk bić się z Niemcami. Dziadek kilkanaście lat swojej młodości spędził w Lipsku, tam chodził do szkół i mieszkał z rodzicami i jak tylko wrócił do Polski pojechał na Śląsk wyrazić swoje przekonania. To pokazuje kim byli powstańcy na Śląsku i jak  ważna była dla nich wówczas Polska. Po drugie wspominam o powstaniach na Śląsku z tego powodu, że to już więcej się nigdy nie zdarzy. Polacy dzisiaj, gdyby znaleźli się w podobnym układzie politycznym, nie podjęliby już żadnego czynu zbrojnego. Nie jesteśmy do tego już zdolni. Koniec. Te wszystkie powstania to już historia. Można powiedzieć historia, która nigdy się nie powtórzy.

Moim zdaniem przyczyny niezdolności Polaków do jakiegokolwiek stanowczego działania, jako formy opowiedzenia się za Polską są dwie.

Pierwsza jest taka, że Polska dzisiaj traktowana jest przez coraz większą ilość Polaków, nie jako ojczyzna gdzie dobrze i wygodnie  się żyje, a jako rabujący z owoców pracy bez opamiętania oprawca, aby wąskiej kaście obślizgłych polityków i tych co są z nimi w jednej bandzie, żyło się wygodnie. Płacimy niezły haracz za to, że możemy tu mieszkać, a i tak na każdym kroku robią z nas durniów i zwyczajnych niewolników. Gdyby odjąć np. od urzędu skarbowego orła w koronie, ten cały ceremoniał państwowy, to by nikt nie kwestionował jakoś specjalnie tezy, że to takie miejsce gdzie wymusza się solidny haracz, pod byle pozorem. Gdyby zdjąć z policyjnych czapek polskiego orła, zabrać im symbole państwowe, to czy byłby jakiś straszny sprzeciw na tezę, że strach się spotkać z przedstawicielem tej organizacji w ciemnej ulicy, gdzie nie widzą kamery? W biały dzień nie mają zahamowań wykonywać przeróżne bezprawne rozkazy, a co dopiero w ciemnej ulicy. Moja obserwacja działania niezliczonych urzędów prowadzi do wniosku, że to o czym piszę dotyczy niemal ich wszystkich. Polska przerobiła się niezwykle szybko i gładko w państwo wszechwładne, opresyjne, uciskające Polaków bez granic. Nie ma granic tego co mogą nam zakazać i nakazać urzędnicy, nie ma takiej bezczelności, która by mogła nas z ich strony zaskoczyć.

Oczywiście myślą tak Polacy o Polsce ale się oszukują i usiłują odróżniać Polskę od polityków, którzy tą Polską rządzą. Polska nasza Ojczyzna to jedno, a politycy to drugie. Nie zgadzam się, moim zdaniem tak to nie da się rozróżniać. Od kilkudziesięciu już lat Polska jest zarządzana przez ludzi, którzy mniej lub bardziej przyczynili się do opisywanego przeze mnie stanu tego upadłego państwa. Nie ma już Polski tej naszej, Ojczyzny naszych marzeń i naszych przodków, za którą warto oddawać życie. Długie lata doświadczeń kolejnych pokoleń pokazały, że Polacy w walce za Ojczyznę oddawali swoje życie, a owoce tego heroizmu konsumowali przeróżni cwaniacy zwani politykami ich koledzy na posadach.

Druga przyczyna jest taka, że Polska w rozumieniu powszechnym nie jest naszą prywatną i indywidualną sprawą. Polska to sprawa wyłącznie publiczna. Nie wiem czy mi się uda opisać to co myślę. Otóż na skutek mechanizmów przeróżnych mamy dzisiaj coś takiego, że wychodzi na mówię sejmową pan partyjny kacyk i mówi: “za bezpieczeństwo obywateli odpowiada państwo. Nie sam obywatel za swoje bezpieczeństwo tylko państwo i stosowne służby, które to państwo – służby państwowe, które to państwo powołuje.” Ten pan nie dość, że tak mówi, to jeszcze wraz ze swoimi kuplami i różnymi innymi im podobnymi tzw. politykami, stworzyli stan, że Polak to ma dzisiaj obowiązek jeden: płacić, płacić, płacić. Nie ma obowiązku dbać o bezpieczeństwo swoje i najbliższych, nie ma obowiązku uczyć się strzelać z karabinu gdyby trzeba było zastrzelić wroga na wojnie. Nawet ma zakazy tego co podstawowe dla państwotwórczego myślenia o Polsce. Moim zdaniem aby istniało państwo, wspólnota pomiędzy ludźmi, muszą oni mieć faktyczne zależności i powinności wobec siebie. Jeden musi mieć możliwość i wewnętrzną powinność pomagania drugiemu gdyby napadł go złoczyńca. Tak się zbudowały państwa, że państwo było sprawą prywatną każdego obywatela. Właśnie tego rodzaju naturalne, może nawet pierwotne zależności tworzył i utrzymywał w świadomości ludzkiej pojęcie Ojczyzny. Gdy ten mechanizm społeczny został przez tzw. polityków rozmontowany, w jego miejsce wstawiono tylko obowiązek płacenia podatków, to zanika on w naszych głowach, Gdyby doszło dzisiaj do sytuacji jak na Śląsku, nikt już by się tym nie interesował. Polak ma obowiązek płaci i nic więcej. Gdybym był moim dziadkiem, to bym palcem w bucie nie kiwnął w sprawie jechania na Śląsk i nastawiania głowy na niemieckie kule. Obraz statystycznego tow. Kaczyńskiego siedzącego w zacisznym gabinecie, a później mówiącego mi jak mam żyć, gdy to ja nastawiałem głowę na wojnie, a nie on, skutecznie by mnie powstrzymał przed każdym poświęceniem dla tego państwa.

Gangrena, która gwałtownie niszczy naszą Polskę to socjalizm. Moim zdaniem stan jest agonalny i już się nic nie da zrobić. Zmiany wniknęły tak głęboko, że nawet poważna operacja już nic nie da. Pacjent nie chce się leczyć, woli zażywać morfinę. Moim zdaniem bogoojczyźniany patriotyzm to jest właśnie ta morfina. Przyjemna, biało-czerwona, ale nie leczy, tylko odcina odczuwanie bólu.

Tylko cud mógłby odmienić stan Polski. Moim zdaniem 99 % ludzi nie jest w stanie zrozumieć tego co ja tu piszę. Nawet nie będą próbowali wysilić się aby to pomyśleć, a może coś w tym jest, a może rzeczywiście za dużo nas rabują, a może rzeczywiście powinienem mieć karabin aby mieć na wypadek gdyby jaka krzywda innym się działa.

Koniec.

Już po napisaniu powyższego komentarza przyszła mi jeszcze myśl jedna. To o czym ja tu piszę dostrzegają tzw. politycy. Jestem tego pewny, ślepy tego widzi. Nie potrafią się jednak wyrzec socjalizmu i jako receptę na rozpadające się państwo rzucają hasło: silna Polska i taką silną Polskę rzeczywiście budują. Jest jednak problem, że silna Polska to kolejny problem, który niszczy wspólnotę narodową.

CO?! Właśnie to co czytanie. Silna jest Polska, ale wobec kogo ta siła jest pokazywana? Silna wobec obywatela, tylko!

Moim zdaniem na zewnątrz nasz kraj to pośmiewisko dla innych narodów. Jak się nie śmiać z kogoś kto np. chce zlikwidować elektrownie węglowe z powodu likwidacji kopalń węgla kamiennego, a nie proponuje nawet tego czym ten sposób tworzenia energii zastąpić. Każdy rozumie, że to oznacza import energii, a to zaś jest wasalizacja kraju od tych co posiadają elektrownie. U nas pełna powaga, na zewnątrz moim zdaniem śmiech do rozpuku. Jak się nie śmiać z kogoś kto takie rzecz robi?!

Wracam jednak do silnej Polski, która jest silna tylko wobec obywatela. Polska potrafi obywatela bez najmniejszego problemu pokonać, a nawet zniszczyć. Taka silna Polska nic dobrego dla Polaków i konsekwentnie dla Polski, chociaż są tacy co się z tej siły cieszą. Siła jest na przestępców, porządny człowiek nie ma się czego obawiać. Tym kłamstwem się znieczulają na to co widać wokoło.

Polska powinna być słaba wobec obywatela, jego praw i wolności, a silna na zewnątrz. W Polsce jest dokładnie odwrotnie. Silna wobec obywatela Polska nie skonsoliduje Polaków wokół idei Polski. Słaba Polska wobec obywatela, zmuszająca go przez to do osobistego starania o siebie i innych – to był mechanizm, który budował wspólnotę. Wspólnota pomiędzy Polakami to warunek istnienia Polski, tego nie buduje się przepisami, poleceniami siłą aparatu urzędniczego. Wspólnota musi powstać z naturalnych potrzeb, które są przez silną Polską wobec Polaków skutecznie niszczone. Zapomnieliśmy, że Polska nie powstała po to aby łupić ludzi z owoców ich pracy, a po to aby obcy nie mógł tego robić. Dzisiaj wielu z nas ma wrażenie, że tubylczy politycy są posłusznymi wykonawcami oczekiwań obcych.

Z powyższych powodów nie mam zamiaru uczestniczyć w bogoojczyźnianym patriotyzmie, bo on działa jak morfina. Nie leczy, a odcina odczuwanie bólu. Na wrażeniach nie da się zbudować państwa. Bogoojczyźniany patriotyzm to właśnie wrażenia i emocje, wspólne przeżywanie polskich świąt narodowych… Na nic nam te święta, skoro po dniu świątecznym Polska działająca jako machina biurokracji nie ma dla Polaków żadnej litości i realizuje tylko swoje cele. Pamiętajcie słowa wielkiego polskiego socjalistycznego przywódcy, które wyznaczają prawo waszej własności: “Najpierw państwo, a później własność”.