78 lat temu Niemcy utworzyli w Piotrkowie Trybunalskim pierwsze getto w okupowanej Europie
- Autor: Andrzej Turczyn
- 8 października 2017
- komentarze 2
78 lat temu, 8 października 1939 r., Niemcy utworzyli w Piotrkowie Trybunalskim, liczącym ok. 50 tys. mieszkańców mieście w centralnej Polsce, pierwsze w okupowanej Europie żydowskie getto. Stłoczenie Żydów na niewielkim obszarze stanowiło wstęp do niemieckiej polityki eksterminacyjnej.
Tylko w październiku 1942 r. z piotrkowskiego getta na śmierć wywieziono ok. 22 tys. osób. Niespełna rok później miasto, które od stuleci zamieszkiwali wyznawcy judaizmu, zostało ogłoszone przez Niemców„czystym od Żydów”.
Życie prawie 12 tys. żydowskich mieszkańców Piotrkowa zmieniło się na zawsze 1 września – w dniu agresji III Rzeszy na Polskę, rozpoczynającej II wojną światową. Nazajutrz miasto zostało zbombardowane przez niemieckie lotnictwo. 5 września wkroczyły do niego pierwsze oddziały Wehrmachtu.
Reakcje ludności żydowskiej na opanowania miasta przez Niemców były różne – jedni pośpiesznie pakowali dobytek i opuszczali swe domostwa przeprowadzając się do swych rodzin mieszkających poza miastem, inni podążali za wycofującymi się oddziałami Wojska Polskiego, jeszcze inni – zdecydowali się pozostać w Piotrkowie. W gronie tych ostatnich był m.in. rabin Mosze Chaim Lau z żoną i trzema synami.
Ci, którzy się nie ewakuowali, nie przeczuwali, że Niemcy będą konsekwentnie dążyć do uczynienia z nich „podludzi”. O tym, jak bardzo się mylili, przekonali się w ciągu dwóch pierwszych dni pobytu okupantów w ich mieście. Niemcy przeprowadzili wówczas 51 egzekucji zabijając ponad 600 osób – mieszkańców Piotrkowa i okolic.
Władzę nad miastem (w październiku włączono je do dystryktu radomskiego Generalnego Gubernatorstwa) objął nadburmistrz i komisarz Hans Drechsel (na przełomie 1940 i 1941 r. Drechsela, przeniesionego do Kielc, zastąpił komisarz Boss). Nałożył on na piotrkowskich Żydów wysoką kontrybucję pieniężną. Od jej spłaty zależał los całej gminy żydowskiej.
Niezależnie od niemieckich żądań haraczu, okupanci przystąpili do plądrowania żydowskich mieszkań i sklepów. Ich łupem padały m.in. kosztowności, futra, dywany oraz meble. Oprócz konfiskaty mienia okupanci uczynili z Żydów obiekty drwin – publicznie ich upokarzano, obcinano im pejsy, zmuszano do mycia latryn i podłóg za pomocą świętych ksiąg.
W wyznawców judaizmu godził także wprowadzony przez Niemców zakaz uboju rytualnego, a także zakłócanie obchodów żydowskich świąt oraz dewastacja miejsc kultu. Pewnego dnia po Rosz Haszana Niemcy napadli na kilka domów modlitwy. Darli i palili zwoje Tory. Gdy przeszukiwali dom rebe Motela Michelsona, wyrzucili przez okno znaleziony tam zestaw Talmudu. Zwoje Tory z domu modlitw „Chesed Szedl Nemeth”, mieszczącego się w tym samym podwórku, rozłożono na ziemi, podeptano i sprofanowano – pisał piotrkowski Żyd Ben Giladi, autor „Opowieści o jednym mieście”.
Wielkim ciosem dla żydowskiej społeczności Piotrkowa było zbezczeszczenie przez Niemców XVIII-wiecznej Wielkiej Synagogi. 21 września, dwa dni przed świętem Jom Kipur, Niemcy wtargnęli do świątyni, demolując jej zabytkowe wnętrze i profanując zwoje Tory. Według relacji, część z nich zostało podartych, po czym wyrzucono je na podwórze. Ostatecznie większość świętych tekstów ocalała dzięki ofiarności miejscowych Żydów, którzy na polecenie rabina Laua potajemnie ukryli zwoje w grobowcach cadyków na tzw. nowym cmentarzu żydowskim.
Niemcy nie tylko zbezcześcili synagogę, ale uczynili z niej miejsce przetrzymywania najpierw polskich jeńców, a następnie więzienie dla Żydów, których wyłapywano na ulicach.
21 września 1939 r. w Berlinie szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) Reinhard Heydrich rozesłał do dowódców grup operacyjnych telefonogram dotyczący metod przeprowadzania kolejnych etapów “ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Heydrich zalecał podwładnym podjęcie działań zmierzających do jak najszybszej koncentracji polskich Żydów w większych miastach. Jako uzasadnienie koncentracji Żydów w miastach należy podawać, że według najbardziej miarodajnych informacji brali oni udział w partyzanckich napadach i akcjach rabunkowych. […] Koncentracja Żydów w miastach będzie wymagała prawdopodobnie – z uwagi na ogólne względy policyjnego bezpieczeństwa – wydania zarządzeń w tych miastach, całkowicie zabraniających Żydom przebywania w niektórych dzielnicach miasta oraz np. opuszczania getta, wychodzenia z domu wieczorem o określonej godzinie itd., oczywiście zawsze jednak uwzględniając potrzeby gospodarcze. […]” – brzmi tekst telefonogramu, zapowiadający zaplanowaną akcję tworzenia na okupowanych ziemiach polskich gett żydowskich, co – jak się później okazało – miało być etapem prowadzącym do ich całkowitej fizycznej likwidacji.
Pierwsze takie getto powstało właśnie w Piotrkowie 8 października 1939 r. (niektóre publikacje podają datę 5 października) z rozporządzenia Drechsela (dokument nie zachował się). W granice żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej włączono najstarszą część Piotrkowa – Stare Miasto i Podzamcze. Żydzi mogli odtąd zamieszkiwać posesje zlokalizowane przy 28 ulicach i placach – łącznie 182 domy (4187 izb mieszkalnych).
Niemieckie władze jako ostateczną datę przenosin do getta, pod groźbą surowych kar, wyznaczyły dzień 31 października. Przeprowadzka do dzielnicy żydowskiej z tzw. aryjskiej części miasta wiązała się z porzuceniem całego dobytku. Jedyną rzeczą, którą można było ze sobą zabrać do getta, była pościel.
Początkowo zamieszkało w nim 9376 Żydów, jednak liczba ta szybko rosła. Jesienią 1942 r. getto liczyło już co najmniej 29 tys. ludzi – byli to nie tylko piotrkowianie, ale także mieszkańcy okolicznych niewielkich miejscowości (m.in. Tuszyna, Kamieńska, Woli Krzysztoporskiej, Przygłowa, Rozprzy, Wolborza i Sulejowa) a także większych miast – Poznania, Łodzi, Częstochowy czy Bydgoszczy. Los Żydów w getcie dzieliła także przywieziona do Piotrkowa przez Niemców grupa Romów (jej dokładna liczebność nie jest znana).
Liczba Żydów zamieszkujących getto znacznie przewyższała jego możliwości mieszkaniowe. W wyniku przeludnienia, głodu oraz złych warunków sanitarnych, szerzyły się choroby zakaźne. Śmiertelne żniwa zbierały zwłaszcza epidemie tyfusu.
Po utworzeniu getta niemieckie władze okupacyjne ustanowiły także Radę Gminy Żydowskiej, zwaną Judenratem. Pierwszym jej przewodniczącym mianowano 14 października przedstawiciela Bundu Zalmana Tenenberga (w lipcu 1941 r. Tenenberg i jego współpracownicy zostali aresztowali przez Niemców za działalność konspiracyjną i przewiezieni do Auschwitz; szefostwo Judenratu objął dotychczasowy zastępca Tenenberga – Szymon Warszawski). Od 1940 r. porządku w getcie strzegła żydowska policja (Żydowska Służba Porządkowa), na czele której początkowo stał Izaak Jerzy Manger (zastąpił go później niejaki Teitelbaum). W 1941 r. komendantem żydowskiej policji został adwokat Stanisław Silberstein.
Pierwsze getto na terenie okupowanej Europy było tzw. gettem otwartym. Początkowo Żydzi nie byli odseparowani od innych mieszkańców Piotrkowa; wokół getta nie wzniesiono ani muru, ani płotu czy innego rodzaju ogrodzenia. Jego granice wyznaczały niebieskawo-szare słupy postawione na wszystkich otaczających je skrzyżowaniach. Przerażające memento z gotyckim napisem „getto” umieszczonym nad rysunkiem czaszki i skrzyżowanych piszczeli – pisał autor „Opowieści o jednym mieście”.
W grudniu 1939 r., relacjonował Ben Giladi, na terenie getta zaczęła obowiązywać wprowadzona przez Niemców godzina policyjna. Latem Żydzi mogli przebywać poza domem w godzinach 8.00-20.00, zimą – od 8.00 do 17.00. W kolejnych miesiącach zarząd getta stopniowo ograniczał prawa Żydów dotyczące opuszczania mieszkań. Tych, którzy „bezprawnie” przebywali na ulicach, oskarżano o sabotaż, co groziło grzywnami finansowymi i karami fizycznymi.
2 grudnia 1939 r. nadburmistrz Piotrkowa wydał obwieszczenie o nakazie noszenia gwiazdy Syjonu przez Żydów, chrzczonych Żydów i osoby, których jedno z rodziców jest Żydem. Obowiązek znaczenia mieszkańców getta (biała opaska z niebieską gwiazdą Dawida noszona na prawym rękawie) wynikał z rozporządzenia generalnego gubernatora Hansa Franka i dotyczył wszystkich Żydów, którzy ukończyli 10. rok życia.
Zgodnie z inną decyzją Franka, z 26 października 1939 r., mieszkańców getta w wieku od 14 do 60 lat obowiązywał przymus pracy (w praktyce rejestrowano wszystkich, którzy ukończyli 12 lat). Przymusowa praca była zadaniem katorżniczym. Sprzątanie i brukowanie ulic obraz obsługa różnych niemieckich obiektów stały się dla ludzi koszmarem. (…) Za pośrednictwem Arbeitsamtu Judenrat regularnie zapewniał dziesiątki robotników do takich prac, jak melioracja podmokłych pól, osuszanie wsi Milejów i Witów, kopanie kanałów i rowów, usuwanie ton ziemi. Ciężkiemu wysiłkowi towarzyszyła często konieczność stania przez cały dzień po kolana w wodzie – wspominał Ben Giladi.
Od 1941 r. wielu Żydów znalazło zatrudnienie w przejętych przez Niemców zakładach drzewnych „Dietrich & Fischer” na Bugaju oraz hutach szkła „Kara”, „Feniks” i „Hortensja”.
11 grudnia 1941 r. getto piotrkowskie zostało zamknięte (zarządzenie powtórzono w marcu 1942 r.), co było wstępem do rozpoczęcia jego planowanej likwidacji. W lutym 1942 r. Niemcy ograniczyli terytorialnie teren getta – powstało tzw. małe getto, a jego teren – zamknięty ulicami Jerozolimską, Garncarską, Starowarszawską i Zamurową – otoczono drutem kolczastym.
Choć mieszkańcy getta w Piotrkowie nie spodziewali się najgorszego, zdążyli przyzwyczaić się do szykan ze strony sadystycznie usposobionych oprawców i codziennego widoku śmierci. Szczególnie złą sławą cieszył się niejaki Willand (Wieland), funkcjonariusz Schutzpolizei (relacja Ben Giladego), przechadzający się po getcie z wielkim czarnym wilczurem, który na każdą komendę swego pana atakował przechodzących Żydów. Spotkanie z Willandem i jego czworonogim kompanem kończyły się dla nich przeważnie śmiercią w niewyobrażalnych męczarniach.
Niebawem do piotrkowskiego getta zaczęły napływać informacje o transportach Żydów z różnych miast, wysyłanych rzekomo przez Niemców na wschód do pracy. Jak się okazało, okupanci realizowali właśnie ostatni etap planu „rozwiązania kwestii żydowskiej” – likwidowali kolejne zamknięte dzielnice dla Żydów. 22 lipca 1942 r. rozpoczęły się deportacje do Treblinki z największego getta w okupowanej Europie – getta warszawskiego (trwały do 21 września).
W nocy z 13 na 14 października 1942 r. mieszkańcy getta w Piotrkowie byli świadkami dantejskich scen. Żydów wypędzono z domów, gromadzono na placu pokoszarowym, gdzie przeprowadzono selekcję. Nie nadających się do pracy wysyłano do Treblinki. Przy deportacjach Niemcom pomagali uzbrojeni Ukraińcy i Łotysze; w akcji brali udział także funkcjonariusze żydowskiej policji. W ciągu kolejnych kilkunastu dni, do 29 października, wywieziono na śmierć ok. 22 tys. Żydów. Wśród nich był m.in. rabin Lau. Wielu mieszkańców getta poniosło śmierć na miejscu – przede wszystkim byli to starcy, pacjenci szpitala oraz niemowlęta. Te ostatnie żywcem wrzucano do ognia, rozpalonego w metalowych miednicach przed Wielką Synagogą.
Po tragicznym październiku 1942 r. w granicach małego getta (tzw. Bloku) przebywało ok. 3 tys. pracowników niemieckich fabryk. Pięciuset Żydów ukrywało się w dzielnicy „bezprawnie”. Wielu z nich szybko jednak podzieliło los swych współbraci wysłanych do Treblinki. Miejscami ich kaźni były m.in. żydowski cmentarz i Las Rakowski.
Ludność żydowską wywożono również do obozów pracy, m.in. w Bliżynie, Radomiu, Starachowicach i Ostrowcu Świętokrzyskim, a także do Częstochowy, gdzie pracowali w fabrykach przemysłu zbrojeniowego „Hasag”. W lipcu 1943 r. Piotrków okrzyknięto miastem „czystym od Żydów” (niem. Judenrein).
Los ostatnich piotrkowskich Żydów – ok. 1,7 tys. osób umieszczonych w obozach przyfabrycznych, został przypieczętowany pod koniec listopada 1944 r. Wówczas to, po zlikwidowaniu wszystkich miejsc pracy, ludność żydowską wysłano do obozów Buchenwald, Mauthausen, Bergen Belsen, Ravensbrueck oraz Auschwitz. Wyzwolenia nie doczekał także prezes Judenratu Szymon Warszawski, którego wywieziono z miasta jednym z ostatnich transportów. (PAP)
Polacy i Żydzi mają wiele wspólnych kart historii, ja dostrzegam wiele podobieństw. Rzeczpospolita niegdyś tworzyła wielką przestrzeń wolności i bezpieczeństwa, która powodowała, że Żydzi prześladowani w Europie znajdowali w Rzeczpospolitej bezpieczną przystań. Na polskiej ziemi Niemcy, zbrodniarze i ludobójcy, urządzili Żydom rzeź jakiej nie znała chyba historia tego narodu. Dzisiaj przez z pozoru omyłkowe określenia “polskie obozy śmierci” próbują na ogłupionych ludziach wywierać przekonanie, że to nie oni – Niemcy, a my Polacy – mamy coś wspólnego z ludobójstwem Żydów.
Czasem wspominam o losie Żydów na moim blogu, bo moim zdaniem Żydzi to naród szczególny. Przeszli przez holokaust i nabrali mądrości, która od wieków była zawarta w Biblii. Myśmy też przeszli przez to samo ludobójstwo, którego dopuścili się na nas ci sami Niemcy, ale myśmy nie zmądrzeli, chociaż Polacy tak bardzo szczycą się swoim katolicyzmem. Niestety myśmy nie zmądrzeli. Żydzi mają potężną armię, każdy idzie do wojska. Żydzi mają dostęp do broni, z broni w obronie przed złoczyńcami korzystają. W Polsce nie ma tej mądrości. Polacy wciąż są ogłupiani, niestety przez polskie tzw. elity. Moim zdaniem elity w Polsce są do wymiany, w całości, no dobra z bardzo nielicznymi wyjątkami. Te które są to lewicowa banda prowadząca nas w potężne problemy.
Hitler najpierw rozbroił Żydów, a zaraz po tym chciał ich metodycznie wymordować, co mu się niemal udało. Będę o tym przypominał, szczególnie w czasach, gdy ktoś z jednej strony próbuje uporczywie nas rozbroić, a z drugiej strony rząd mieniący się polskim, nie bardzo chce temu przeciwdziałać… Kiedyś napisałem wpis o konieczności oznaczenia się żółtą, sześcioramienną gwiazdą. Są tacy, którzy się ze mnie śmieją pukając w głowę, że to teoria spiskowa. Ciekawe czy byli tacy sami mądrzy inaczej w czasach, gdy tow. Hitler przygotowywał się do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej i kazał Żydom pozbyć się wszelkiej broni.