Prawo do posiadania broni

Autor: Piotr Bączek, „strzelec sportowy” od 2017 roku

Mamy rok 2022. Od czwartku, 24 lutego za wschodnią granicą jest wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą – Rosja napadła na Ukrainę.

Fot. 1: Sviatoslav Yurash, ukraiński poseł z kałasznikowem przemieszcza się przez Kijów . Według danych władze ukraińskie rozdały cywilom 10000 sztuk samoczynnych karabinków kbk AK, potocznie znanych jako „AK-47”. twitter.com

Ukraina, gdzie wcześniej również, jak w Polsce obowiązywał reglamentacyjny charakter ustawy umożliwiającej cywilom posiadanie broni, w związku z istniejącą sytuacją zdecydowała się rozdawać cywilom broń samoczynną. Ktoś zapyta – ale jak to? Wcześniej trzeba było przejść przez procedurę administracyjną i płacić pieniądze żeby dostać broń samopowtarzalną, a teraz nie tylko żadnej procedury nie ma, ale popularnego „kałacha” strzelającego ogniem ciągłym dostajemy za darmo? Tak. Jak to zwykle bywa, życie zweryfikowało.

Żeby uzmysłowić sobie skąd powstała reglamentacja prawa do posiadania broni, musimy cofnąć się kilkaset lat wstecz, do czasów II Rzeczpospolitej. W tamtych czasach w Polsce broń posiadała zarówno szlachta, mieszczaństwo jak i chłopi, mimo, iż w Konstytucji 3 Maja (2-giej konstytucji na świecie po amerykańskiej) nie znajdziemy ani jednego słowa o ochronie prawa do posiadania broni. Oczywiście nie oznacza to że w tamtych czasach trzeba było zdawać egzamin na patent strzelecki, wręcz przeciwnie – posiadanie broni było postrzegane jako prawo naturalne. W związku z tym w Konstytucji 3 Maja żadnych zapisów na ten temat nie znajdziemy, bo w tamtych czasach nikomu do głowy nie przyszło komukolwiek broń zabierać.

Zupełnie inna sytuacja miała miejsce w brytyjskich koloniach po drugiej stronie Atlantyku. Brytyjczycy próbowali na swoje kolonie narzucić wysokie podatki. Kolonialiści na te podatki oczywiście nie chcieli się zgodzić. 18 kwietnia 1775 roku żołnierze armii brytyjskiej próbowali dokonać konfiskaty broni należącej do kolonialistów, co im się nie udało, ponieważ napotkali opór zbrojny. Na kanwie tych wydarzeń, ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych Ameryki zdecydowali się w konstytucji zagwarantować obywatelom prawo do posiadania broni, znane dzisiaj jako druga poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych.

Rzeczą która różni nas – Polaków od Amerykanów w kwestii posiadania broni jest więc ciągłość historyczna. W Stanach Zjednoczonych, gdzie nie toczyły się walki podczas drugiej wojny światowej zachowana została ciągłość państwa i prawa od XVIII wieku. W Polsce takiej ciągłości nie mamy. W II Rzeczpospolitej mieliśmy stan walczący – szlachtę. Szlachcic uczył się obsługi broni od ojca lub wuja a następnie tą wiedzę przekazywał swoim dzieciom. W efekcie 123 lat zaborów, 20-lecia międzywojennego, a następnie 55 lat komunizmu szlachta została w Polsce jako warstwa społeczna całkowicie zniszczona. W czasach komunizmu za posiadanie broni groziła kara śmierci, ponieważ posiadanie broni przez cywili było za komunistów uważane jako zagrożenie kontrrewolucyjne.

Bogaci w tą wiedzę, zastanówmy się jak powinno wyglądać prawo do posiadania broni w normalnym, cywilizowanym kraju. Posiadanie broni przez cywili stoi w sprzeczności z ideą monopolu państwa na przemoc. Niemiecki socjolog Max Weber w swojej pracy „Polityka jako zawód”, opisał iż:

Dziś natomiast musimy powiedzieć: państwo jest taką wspólnotą ludzką, która w obrębie określonego terytorium – owo terytorium stanowi jej wyróżnik – rości sobie (z powodzeniem) prawo monopolu na wywieranie prawomocnej przemocy fizycznej. Albowiem jest rzeczą swoistą dla teraźniejszości, że wszystkim innym związkom czy pojedynczym osobom tylko o tyle przyznaje się prawo do przemocy fizycznej, o ile zezwala na nią ze swej strony państwo: ono uchodzi za jedyne źródło prawa do przemocy.

Idea ta znajduje odzwierciedlenie również w polskiej judykaturze. Jeżeli ktoś z Was kiedykolwiek czytał orzeczenia NSA lub WSA, dotyczące skarg związanych z ustawą o broni i amunicji[1], jedno zdanie pojawia się w nich zawsze:

Dodać ponadto w tym miejscu należy, że w polskim prawodawstwie uprawnienie do posiadania broni palnej nie należy do zakresu konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich. Wręcz przeciwnie, uprawnienie to stanowi odstępstwo od generalnej zasady, iż prawo do posiadania broni jest ściśle reglamentowane i zagwarantowane jedynie dla ogólnie ujmowanej grupy funkcjonariuszy służb mundurowych. Skoro więc omawiane uprawnienie stanowi wyjątek od reguły, to takie ustalenie prowadzi do konkluzji, iż przepisy regulujące przedmiotową kwestię winny być interpretowane w sposób wysoce restrykcyjny[2].

Ta logika jest oczywiście błędna. To że coś nie jest zapisane w Konstytucji, nie oznacza że tego prawa nie mamy. W Konstytucji nie mamy na przykład zapisanego prawa do wyboru swojej własnej fryzury. Rząd mógłby więc wzorem Korei Północnej wprowadzić listę dozwolonych fryzur. Mógłby, ale czy my moglibyśmy wtedy powiedzieć, że żyjemy w wolnym kraju?

Analogicznie sprawa wygląda z prawem do życia. Konstytucja nie nadaje nam prawa do życia, ona to prawo tylko rozpoznaje. Prawo do życia jest prawem przyrodzonym, którego nie nadaje państwo. Jeżeli prawo do życia nadawałoby państwo, to tak jak z każdą decyzją administracyjną mogłoby to prawo cofnąć.

Ponadto należałoby uznać że ściganie zbrodni komunistycznych przeciwko życiu obywateli popełnione przez PRL oraz III RP przed 1997r również nie mają podstawy prawnej, ponieważ w tych latach nie obowiązywała Konstytucja a Konstytucja PRL, wobec czego ochrona życia nie była zagwarantowana.

Konstytucja w art. 38 zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia. Prawną, lecz nie rzeczywistą. Mniej więcej oznacza to tylko tyle, że państwo postara się znaleźć i wsadzić do więzienia zabójcę, ale nie odpowiada za śmierć ofiary. Gdyby tak było, można byłoby pozwać państwo za niedostateczne wywiązanie się z obowiązku ochrony życia obywateli. Wniosek z tego nasuwa się taki, że wbrew temu co mówił jeden z wiceministrów spraw wewnętrznych, za faktyczną ochronę życia w Polsce odpowiada każdy sam za siebie[3].

Wracając do monopolu państwa na przemoc, rozpatrzmy trzy przypadki: kiedy tylko państwo posiada broń (A), kiedy tylko obywatele posiadają broń (B) oraz kiedy państwo i obywatele posiadają tyle samo broni (C). W sytuacji (A) kiedy państwo posiada 100% broni istnieje niebezpieczeństwo rozwoju nieograniczonego autorytaryzmu, tak jak w Niemczech w latach 30-stych, w Związku Radzieckim w latach 20-30 XIX wieku lub w Korei Północnej obecnie. Rząd wykorzystując monopol państwa na przemoc, może po prostu z przyczyn politycznych lub ideologicznych użyć tego monopolu przeciwko swoim własnym obywatelom, którzy rozbrojeni są wobec tej siły jako grupa bezbronni. Każdy z Was na pewno słyszał o obozach koncentracyjnych na terenach okupowanych przez III Rzeszę lub aresztowaniach i podróżach na Syberię w jedną stronę w Związku Radzieckim.

W sytuacji (B) kiedy to obywatele posiadają 100% broni (lub niewiele mniej) a państwo 0% (lub niewiele więcej), to znajdujemy się w tzw. państwach upadłych, takich jak Syria i Afganistan w czasach współczesnych. Państwo nie ma wystarczającej siły, aby egzekwować wprowadzone przez siebie prawa, więc de facto pozostają one martwe. Społeczeństwo organizuje się w tzw. klany które rządzą na podporządkowanym przez siebie terytorium, a na ulicy rządzi bezprawie i prawo silniejszego.

W sytuacji (C) znajdujemy się w stanie pośrednim – tzn. jest równowaga sił. Państwo ma wystarczający zasób siły aby zapewnić bezpieczeństwo, jest w stanie przeciwstawić się pojedynczym przestępcom oraz organizacjom przestępczym, jednocześnie nie posiada przewagi nad całością społeczeństwa w sposób nie doprowadzający do wojny domowej.

Przykładem takiego kraju są obecnie m.in. Stany Zjednoczone. O posiadaniu broni w Stanach Zjednoczonych będzie mam nadzieję osobny artykuł, natomiast chcę zwrócić uwagę na stan prawny 2-giej poprawki.

Fot. 2: Bailey, 11-letnia dziewczyna podczas wysłuchania publicznego razem ze swoim dziadkiem Charlsem Nielsenem, podczas debaty nad rozszerzeniem prawa umożliwiającego nie tylko mieszkańcom stanu Idaho, ale wszystkim obywatelom Stanów Zjednoczonych w wieku powyżej 18 lat do noszenia broni w sposób ukryty w miastach w stanie Idaho bez zezwolenia lub szkolenia. apnews.com

Otóż 2-ga poprawka nie została stworzona po to, aby amerykanie mogli sobie polować w XVIII wieku, ale po to, gdyż jak uważali ojcowie założyciele, tylko posiadanie broni przez milicję cywilną jest gwarantem bezpieczeństwa państwa. Możliwość niemal nieograniczonej obrony własnego domu, oraz skutecznej obrony siebie i swojej rodziny którą posiadają amerykanie w wybranych stanach jest konsekwencją właśnie 2-giej poprawki. I ta poprawka zapewnia amerykanom możliwość skutecznej obrony przed wrogiem wewnętrznym, jak i zewnętrznym – czy to za pomocą muszkietu kiedyś, czy karabinka AR-15 obecnie.

Polityka aby uzbrojenie służb było identyczne jak obywateli jest realizowane przez niektóre firmy sprzedające sprzęt i uzbrojenie w Stanach Zjednoczonych, które odmawiają sprzedaży agencjom rządowym, jeżeli dany stan ma prawo które uniemożliwia zakup tego samego sprzętu cywilom.

Fot. 3: Firma T-Rex Arms odmawia sprzedaży standardowych magazynków firmy Magpul agencjom rządowym w stanach Kalifornia, Kolorado, Connecticut, Hawaje, Maryland, Massachusets, New Jersey, Nowy Jork, Vermont i Dystrykt Kolumbia.

W Polsce do 2000 roku obowiązywała ustawa z 1963 roku, na mocy której „Organy Milicji Obywatelskiej wydaje pozwolenia na broń, jeżeli okoliczności faktyczne, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie na broń, uzasadniają wydanie takiego pozwolenia[4]. Jak to w PRL-u wyglądało, nie muszę chyba tłumaczyć.

W dniu 20 marca 2000 roku weszła w życie nowa ustawa o broni i amunicji[5]. Zmiana była czysto kosmetyczna – oprócz zamiany Komendanta Milicji Obywatelskiej, na Komendanta Policji zmieniło się niewiele. Dalej „Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli okoliczności, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie, uzasadniają jego wydanie”. Czyli Komendant mógł wydać, ale mógł też odmówić używając kulturalnej wersji „ИДИ НА ХУЙ!”[6].

Cywilne posiadanie broni jest możliwe dopiero od wejścia w życie nowelizacji ustawy o broni i amunicji z 5 stycznia 2011 roku[7]. Po tej nowelizacji, o ile spełniamy warunki opisane w art. 10 ust. 3 ustawy i nie istnieją przeciwwskazania opisane w art. 15 ust. 1 ustawy, pozwolenie na broń musimy otrzymać. Niestety tempo wzrostu liczby posiadaczy broni jest bardzo powolne, w Europie dalej jesteśmy na szarym końcu.

Fot. 4: Liczba sztuk broni na 100 mieszkańców w Europie

Podsumowując, to co wiemy już dzisiaj. Aby obywatele mogli stanowić wojska rezerwy, muszą potrafić obsługiwać broń. Wszyscy. Trzeba ponownie przemyśleć decyzję o obowiązkowej służbie wojskowej. Trzeba przede wszystkim, zmienić prawo do broni i umożliwić całości społeczeństwa szerzej posiadać broń. Mężczyzna, który nie był w wojsku i nigdy nie trzymał karabinu nie będzie dobrym żołnierzem rezerwy, tak samo jak ktoś kto nie ma prawa jazdy nie stanie się z dnia na dzień dobrym kierowcą.
Umiejętności nabyte, z czasem zostają zapomniane, dlatego nie wystarczy raz się czegoś nauczyć – trzeba regularnie ćwiczyć. A do tego potrzebny jest dostęp do broni.

Zapraszam do komentowania artykułu, jeżeli Wam się spodobał – proszę o udostępnianie poprzez media społecznościowe.

Piotr Bączek

[1] Ustawa z 21 maja 1999 roku o broni i amunicji, Dz. U 2020, poz. 955

[2] VI SA/Wa 2246/21

[3] https://trybun.org.pl/2017/09/29/wystapienie-sekretarza-stanu-w-mswia-w-sejmie-podczas-pierwszego-czytania-ustawy-o-broni-i-amunicji/

[4] Ustawa z 31 stycznia 1961 roku o broni, amunicji i materiałach wybuchowych Dz. U. 1961 nr 6 poz. 43

[5] Ustawa z 21 maja 1999 roku o broni i amunicji Dz. U. 1999 nr 53 poz 549

[6] „Idź sp*******j” – komunikat radiowy obrońcy ukraińskiej wyspy węży do kapitana rosyjskiej fregaty

[7] Ustawa z 5 stycznia 2011 roku o zmianie ustawy o broni i amunicji oraz ustawy o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym Dz.U. 2011 nr 38 poz. 195