Departament Stanu USA zatwierdził licencję na sprzedaż Ukrainie broni lekkiej w tym strzeleckiej

Departament Stanu USA zatwierdził licencję eksportową dla Ukrainy, pozwalającą temu krajowi nabywać pewnego rodzaju broń lekką u amerykańskich producentów – oświadczyła w środę rzeczniczka resortu Heather Nauert.

Według niej Departament Stanu poinformował o tym Kongres 13 grudnia. Nauert podkreśliła, że zatwierdzone pozwolenie nie oznacza, że rząd amerykański będzie sprzedawał tę broń bezpośrednio władzom w Kijowie.

Z dokumentów Departamentu Stanu wynika, że Ukraina kupowała niewielkie ilości tego rodzaju broni od kilku lat, zarówno przed bezprawną aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku, jak i po niej – zauważa Reuters.

Zatwierdzona licencja obejmuje sprzedaż m.in. broni automatycznej i półautomatycznej o kalibrze do 50 mm włącznie, a także karabinów, tłumików, lunet celowniczych, tłumików płomienia oraz części do nich.

Nauert podkreśliła, że rząd USA nigdy bezpośrednio nie zaopatrywał Ukrainy w śmiercionośne defensywne uzbrojenie, ale też nie wykluczył takiego wsparcia. Amerykańscy eksporterzy broni mogą w dowolnym czasie ubiegać się o przyznanie bezpośrednich licencji na sprzedaż komercyjną; wnioski w tej sprawie są osobno rozpatrywane przez Departament Stanu – dodała.

Ukraina w październiku wyraziła nadzieję, że w ramach pomocy od USA otrzyma środki rozpoznania powietrznego, systemy przeciwczołgowe i broń radioelektroniczną. Pod koniec września przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford opowiedział się za dostarczeniem Ukrainie broni śmiercionośnej, by wspomóc ją w przeciwstawianiu się agresji ze strony Rosji. Decyzja w tej sprawie należy do prezydenta USA Donalda Trumpa.

Rosja dostarcza separatystom na wschodzie Ukrainy nie tylko czołgi i inny ciężki sprzęt wojskowy, a także nowoczesne systemy rakietowe. Separatystom pomagają też rosyjscy doradcy wojskowi i najemnicy.

Wielu amerykańskich ustawodawców, w tym wpływowy republikański senator John McCain, od czasu rosyjskiej aneksji Krymu zabiega o dostarczenie Ukrainie systemów broni pola walki, które umożliwiłyby ukraińskim siłom zbrojnym przeciwstawienie się agresywnym poczynaniom Moskwy. (PAP)

Amerykanie to bardzo praktyczny naród. Zazdroszczę im podejścia ich polityków do spraw codziennych. W Polsce codzienność podporządkowana jest ideologii, często obłąkańczej, u nich dominuje racjonalne podejście. Może nawet oni są wprost genialni w robieniu dobrych interesów. Chociaż nie, oni stworzyli sobie warunki i teraz z nich korzystaj. Można powiedzieć, że idą prostą drogą, a Bóg im błogosławi w tym co robią.

Już tłumaczę w czym sprawa.

Z USA docierają informacje, że producenci broni strzeleckiej odnotowują spadek zysków, i proszę co się dzieje niemal natychmiast. Rząd Stanów Zjednoczonych natychmiast zatwierdza licencję na sprzedaż broni lekkiej czyli strzeleckiej na Ukrainę, na czym zarobią producenci broni, którym właśnie na rynku wewnętrznym zyski spadają. Ukraina broni zaś potrzebuje jak człowiek wody na pustyni, bo ZSRR ciągle trwa z Ukrainą w wojennym starcu o Donbas. Pojawiają się nawet doniesienia, że konflikt może się zaostrzyć.

Tak się robi gigantyczne interesy, których Polska nie robi i nie zrobi, póki obłąkańcze socjalistyczne ideologie będą miały pierwszeństwo przed praktycznym i prostolinijnym podejściem do przeróżnych spraw, także dotyczących dostępu do broni. Już tłumaczę z jakiego tak twierdzę powodu.

Ukraińcom broń sprzedawać będą Amerykanie, a nie my Polacy. Na pytanie “dlaczego” odpowiedź jest zupełnie prosta, bo w Polsce nie ma towaru, który można by Ukraińcom sprzedać, w Polsce nie ma broni. W Polsce produkuje się jakieś tam nieistotne z punktu widzenia handlu międzynarodowego ilości broni. Aby wykonać większy kontrakt dla wojska, potrzeba prawie 100 milionów kredytu i długiego czasu na kupienie maszyn i zwiększenie zdolności do produkcji jedynej w istocie poważnej fabryki broni w Polsce – “Łucznik” Radom. Wyprodukowanie 53 tysięcy karbików zajmie największemu producentowi broni strzeleckiej aż dwa lata. W Czechach rocznie fabryka CZ produkuje 250 tysięcy egzemplarzy broni – to tak dla porównania.

Amerykanie mają wewnętrzny gigantyczny rynek cywilny, który głównie generuje popyt na broń strzelecką. Pisałem o tym wiele razy, powtórzę dla utrwalenia. Nie ma w cywilizowanym świecie, który nie jest pogrążony w chaosie wojny, takiej armii, która byłaby w stanie kupić więcej broni niż rynek cywilny. Amerykanie rocznie kupują dziesiątki milionów egzemplarzy broni. Dla potrzeb tego rynku istnieją fabryki z obrotami liczonymi w setkach milionów dolarów rocznie. Taki przemysł może produkować na rynek cywilny ale i wojskowy. Przestawienie produkcji jest dziecinnie proste, nie potrzeba ani czasu, ani nakładów, tylko zmienia się kupujący z cywilna na żołnierza.

W Polsce też by tak być mogło, gdyby nie kultywowana przez wszelkie rządy lewacka ideologia, która ponad rozum stawia zakaz posiadania broni. Po roku 2011 gdy zupełnie delikatnie zliberalizowano prawo do broni tendencja podobna do opisywanej już się zarysowała. Dzisiaj mamy takie zjawisko, że w rękach Polaków jest (dane na koniec 2016 r. – aktualnie zapewne o kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy więcej) mamy 420 tysięcy egzemplarzy broni, ale ci sami Polacy mogą kupić jeszcze 260 tys. (dane na koniec 2016 r. – aktualnie zapewne ze 100 tysięcy więcej) tys. egzemplarzy broni. Rynek producentów jednak nie rozwija się, bo zideologizowanie branży jest tak niesamowite, a nakłady na produkcję znaczne, że nie ma zbyt wielu, którzy chcieliby ryzykować. Nie da się rozwinąć produkcji broni strzeleckiej wyłącznie w oparciu o zamówienia wojskowe.

W konsekwencję powyższych zjawisk społecznych mamy sytuację, że sąsiadowi na wojnę z rosyjskim agresorem broń będą sprzedawać Amerykanie, a my będziemy przez kolejne dwa lata produkowali 50 tys. karabinów dla wojska. W tym czasie będzie realizowana komunistyczna dyrektywa tow. Bieńkowskiej, mająca za cel rozbrojenie Polaków. Posłuszne podporządkowanie Polski unijnym prawom zapowiedział już wiceminister Zieliński. Amerykanie w konsekwencji będą rośli w jeszcze większą siłę, a my będziemy wygodnie układali się na socjalistycznym dnie, pod opieką socjalistycznej unii europejskiej i pod rządami partii prawicowej z socjalistycznym programem.

Oczywiście nie krytykuję przez to Ameryki. Gdy głupi nie korzystać, niech skorzysta mądry. Prezydent Trump jest lojalny wobec swoich sojuszników. Gdy mówił o narodowej strategi bezpieczeństwa powiedział, że zachęca do współpracy z Ameryką, ale tych, którzy podzielają takie jak Ameryka cele i zasady.

Chcemy współpracować z supermocarstwem i powiększać swoją siłę, idźmy tą samą drogą co Ameryka. Nie da się być państwem dziadowskim czyli socjalistycznym i zarazem przyjacielem Ameryki. Myślenie przeciwne jest możliwe tylko u kogoś o rozdwojonej duszy.

Chciałbym aby w Polsce w tej sprawie było jak w Ameryce. To jest wciąż możliwe. Chociaż wielu jest przeciwników mojego politycznego zaangażowania, to musicie wreszcie dostrzec, że nie ma innej drogi. Tylko na poziomie nacisku politycznego, budowania w Polsce ruchu społecznego, który ma też wymiar polityczny, możliwe są zmiany. Ruch 11 Listopada to partia, która w swoim statucie zapisała wprost dążenie o ustanowienia dla Polaków prawa do posiadania i noszenia broni. Dla kogo nie jest to tylko nieistotny fragment codzienności, zachęcam do wspierania tej formacji.