“Wolność i broń palna to dwa filary, na których opiera się demokracja” czy “marginalna sprawa”?

W jednym ze stanów Ameryki podręcznik wiedzy obywatelskiej zaczyna się od słów:

Wolność i broń palna to dwa filary, na których opiera się demokracja.

Czy to jakieś amerykańskie dziwactwo czy też niezaprzeczalny fakt, który jest pomijany w naszej przestrzeni publicznej? Wolność i broń palna to dwa filary, na których opiera się demokracja czy marginalna sprawa?

Bezpieczna odpowiedź zaczynać się powinna od zastrzeżenia: to zależy. To zależy od tego, którą rzeczywistość uznajemy za bardziej doniosłą, wyznaczającą kierunki rozwoju w świecie. Można powiedzieć, że to zależy od tego kto jest osią dzisiejszego świata, czy my w Polsce z marginalnym znaczeniem dla ważnych polityków problemu dostępu do broni palnej, czy też to państwo, na które zwrócone są oczy wszystkich wielkich tego świata. W tym państwie dla ważnych polityków temat dostępu do broni palnej to fundament bezpieczeństwa, wolności, a kto chce odebrać to prawo obywatelom, jest określany przez Prezydenta maniakiem (wariatem).

Moimi oczyma patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, od niemal 10 lat trwa w Polsce ożywiona dyskusja o dostępie przestrzegających prawa Polaków do broni palnej. Punkty graniczne to moment zmian w ustawie o broni i amunicji z 2010 roku i powstanie stowarzyszenia Ruch Obywatelski Miłośników Broni, od tego momentu też ja zainteresowałem się tematem, uważnie mu się przyglądam, czynnie stymulując debatę publiczną w tej sprawie. Mój blog ma jakieś znaczenie w tej dyskusji , a stron poświęconych dostępowi do broni palnej jest znaczenie więcej.

Mamy trzecią z kolei kadencję sejmu od 2010 r. W dwóch poprzednich kadencjach w sejmie przeleżał z numerem druku sejmowego, przygotowany przez stronę społeczną, projekt ustawy o broni i amunicji. Od 2010 roku w każdych wyborach pojawia się temat dostępu do broni palnej dla przestrzegających prawa  obywateli, kandydujący politycy na ten temat muszą do wyborców wyrażać swoje zdanie, także ważni ci politycy, dla których sprawa jest marginalna. Przybyło posiadaczy broni palnej, a właściwie to zmienia się ich struktura. Powszechni niegdyś posiadacze gazówek, byli milicjanci znikają, a w ich miejsce pojawiają się posiadacze coraz to nowych tysięcy egzemplarzy broni palnej. W ostatnich latach rocznie Polacy kupują około 50 tysięcy egzemplarzy broni i pojawia się koło 15 tys. nowych jej posiadaczy. Jestem przekonany, że nie ma dzisiaj już Polaka, za sprawą medialnej dyskusji, który by nie słyszał czegoś o tym, że trzeba zmienić w Polsce zasady dostępu do broni palnej, że jest źle w tej sprawie, żeśmy na szarym końcu całego świata w posiadaniu broni palnej. W sąsiednich Czechach prawo do obrony z użyciem broni palnej wpisano kilka dni temu do ustawy konstytucyjnej – Karty praw i wolności podstawowych.

W takim kontekście polskiej, a nawet światowej rzeczywistości, wychodzi przed publiczność ważny polityk partii rządzącej, uznawany powszechnie za sprawcę kierowniczego dzisiejszej rzeczywistości politycznej w Polsce, pytany przez najwierniejszych wyznawców o problem broni palnej, i mówi publicznie o zmianach w prawie do broni: marginalna sprawa. Wyznawcy tego polityka, chociaż nie tylko ale ci przede wszystkim, mają dysonans poznawczy. Czyli odczuwają stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiający się wtedy, gdy jednocześnie występują dwa elementy poznawcze np. myśli i sądy, które są niezgodne ze sobą. Z jednej strony to widać, słychać i czuć, że temat dostępu do broni palnej jest od wielu lat obecny w polskiej przestrzeni publicznej i na całym świecie. To jedna z osi debaty publicznej, to soczewka ogniskująca różnice pomiędzy prawicowością a lewicowością, konserwatyzmem a socjalizmem. Z drugiej strony człowiek słyszy beztroskie i krótkie skwitowanie tematu mianem marginalnej sprawy.

Jestem przekonany, że się nie mylę w tym osądzie sprawy, ale nadchodzi moment gdy podejście broni palnej stanie się elementem krytycznym w decyzjach podejmowanych przez Polaków w rytuale wyborczym, a zbliżamy się do ważnego finału – wyborów prezydenckich. W obiegu publicznym, już nie tylko publicystycznym pojawiała się formacja polityczna, która temat dostępu do broni palnej zawiesiła wysoko na swoich sztandarach. To Konfederacja. Jedni powiedzą, że to sztandary wolności inni powiedzą, że to sztandary populizmu i wcale nie jest to dla nich filar demokracji, bo wzdychają do autorytarnych form sprawowania władzy – tak czy inaczej jest na ich sztandarach zapisany postulat dostępu Polaków do broni palnej i Polacy o tym wiedzą.

Za kilkanaście dni pójdą Polacy na wybory. Dla coraz większej grupy wyborców kryterium dostępu do broni palnej, będzie kryterium podstawowym przy dokonaniu wyboru kandydata. Wobec socjalnego mianownika właściwego dla wszystkich głównych graczy sceny politycznej, dla wielu wybór będzie jeden – Konfederacja. To moim zdaniem dość prosty mechanizm, który napędza wyborców dla Konfederacji. Czy tego chcą politycy z PiS-u? Czy taki jest cel słów ich prezesa? Szczerze pisząc nie bardzo wiem, ale gotowy jestem przyjąć za prawdziwe zdania, że oni nie zdają sobie sprawy z konsekwencji słów wypowiadanych przez ich prezesa:

Obawiam się, że w Polsce w broń zaopatrzyłyby się przede wszystkim te środowiska, które bardzo, ale to bardzo zaszkodziłyby tej pozostałej części społeczeństwa. (…) Obawiam się, że tych krzywd, byłoby więcej niż korzyści.

Za krótki czas zobaczymy jakie będą konsekwencje osobliwych poglądów na dostęp do broni palnej, jakie wygłasza ktoś kto mówi o sobie prawica. Moim zdaniem pan prezes PiS właśnie opieczętował dokument, w którym jest zapisana dymisja jego kandydata na urząd Prezydenta RP. No ale to tylko zdanie kogoś, kto nie uważa aby dostęp do broni palnej był marginalną sprawą. Dla kandydata Konfederacji w najbliższych wyborach to co mówi o broni pan prezes, to dobra wiadomość. Mają szczęście, bo nawet idiotyczne słowa posła Wilka o poparciu, w ewentualnej drugiej turze wyborów, pana Trzaskowskiego pójdą w zapomnienie. Czy dobra ta wiadomość dla Polski? Tego nie potrafię dzisiaj ocenić. Wielu staje w sytuacji bez wyboru, albo niewola i socjalizm, albo jeszcze trochę nadziei na to, że coś w Polsce może się zmienić.

Dziękuję za uwagę i proszę o komentarze.